Fot. Konfederacja

Przewoźnicy mają dość polityki rządu. Kolumna ciężarówek jedzie na Warszawę [AKTUALIZACJA]

Udział nawet 200 ciągników siodłowych szacowany jest w proteście przewoźników, który rozpoczął się około godziny 10. Po konferencji prasowej pojazdy ruszyły w kierunku Warszawy. Aktualizacja - godzina 11:30

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Strajk zorganizowały rodzinne firmy transportowe z województwa lubelskiego oraz politycy Konfederacji.

Ten strajk jest przeciwko złej polityce rządu. Przypomnijmy – rząd zgodził się na Pakiet Mobilności Unii Europejskiej, wprowadził Polski Ład, podwyższył opodatkowanie, ZUS-y, podwójne opodatkowanie spółek komandytowych. To wszystko uderza w firmy transportowe – wymieniał podczas konferencji Krzysztof Bosak z Konfederacji.


– Ale także, o czym mówią transportowcy, (to także – przyp. red.) błędna polityka wschodnia polegająca na tym, że w wyniku dziurawych sankcji rynek wschodni zamknął się dla polskiej branży transportowej, z którego to rynku, z przewozów na Wschód żyła branża transportowa w województwach Polski Wschodniej. Natomiast Polska jest otwarta na przestrzał dla firm otwieranych u nas z kapitałem białoruskim, ukraińskim, rosyjskim. Nikt tego nie kontroluje. system zezwoleń został zniesiony dla kierowców i firm z Ukrainy. Można odnieść wrażenie, że rząd prowadzi politykę sprzyjającą przejęciu polskiego a nawet unijnego rynku transportowego przez kapitał zza wschodniej granicy i ma zamiar zajechać, poświęcić polską branżę transportową – dodał.

To nie jest sprawa branżowa, to jest sprawa narodowa – wtórował mu Robert Winnicki z Konfederacji.

Pakiet Mobilności został uchwalony na poziomie unijnym, podobnie jak rodzaj sankcji oraz decyzja o zawieszeniu systemu zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy.

Przebieg strajku

Po godz. 10 ciężarówki ruszą drogą S2, później S8 i DK50. Pojazdy nie będą wjeżdżać do stolicy, jedynie ją objadą.

Protestujący mają cztery postulaty.

  • Zablokowanie wjazdu naczep rosyjskich i białoruskich do Polski.
  • Zakaz rejestracji firm z kapitałem białoruskim i rosyjskim w Polsce.
  • Wprowadzenie odpowiedzialności nadawcy za uiszczenie zapłaty firmie transportowej.
  • Przywrócenie zezwoleń dla przewoźników ukraińskich na przewozy bilateralne.

Strajk przewoźników spotkał się z różnymi komentarzami największych organizacji branżowych w Polsce.

Zdaniem ZMPD, “ten protest jest całkowicie zasadny” i zrzeszenie “w pełni popiera postulaty organizatorów”.

Problemy branży transportowej narastają od wielu lat i dotyczą one bardzo różnych obszarów związanych z wykonywaniem międzynarodowego transportu drogowego. Z uwagi na to, że niewiele barier udaje się na bieżąco przełamywać, oczywistym jest, że pojawiają się reakcje ze strony samych przewoźników. Środowy protest jest tego kolejnym przykładem. Kolejnym, bo przypomnę ubiegłoroczny protest przewoźników z Podkarpacia i Lubelszczyzny na granicy w Dorohusku” – komentuje na Linked Inie Jan Buczek, prezes ZMPD.

Szef ZMPD podkreśla, że przewoźnicy udowodnili wtedy rządzącym istnienie bardzo dużej liczby wadliwych rozwiązań, co skutkowało częściową poprawą sytuacji.

Podobnie jest dziś, kiedy państwo bez żadnej zapowiedzi, bez brania pod uwagę jakichkolwiek aspektów związanych z gospodarką, decyduje się na podejmowanie kroków, które w efekcie blokują możliwość wykonywania przewozów. Trudno się dziwić, że przewoźnicy, bezpośrednio dotknięci skutkami takich decyzji, postanowili zaprotestować” – dodaje Jan Buczek.

Wyraża przy tym nadzieję, że strajk “nie spowoduje dodatkowych utrudnień dla innych uczestników ruchu drogowego”.

Krytyczny z kolei jest Maciej Wroński, prezes TLP.

Z dużą niechęcią zabieram głos w sprawie dzisiejszej akcji przewoźników ze wschodniej części naszego kraju. Wydawało mi się, że hasła (większość z nich) pod jakimi jest organizowany ten protest nie zasługują na promocję w postaci publicznego komentarza. Do tych haseł należy postulat przywrócenia zezwoleń na transport do i z Ukrainy dla ukraińskich przewoźników” – pisze na Linked Inie.

“Niestety mleko się wylało i o akcji piszą, mówią media ogólnopolskie. I dlatego jest mi po ludzku wstyd. Wstyd, za kolegów przewoźników, którzy nie rozumieją, że za naszą granicą na Ukrainie giną ludzie, niszczony jest sąsiedni kraj, a jego obrońcy zatrzymują rosyjską agresję. Agresję, która, gdyby nie ich walka mogłaby się za kilka lat przenieść na Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię” – dodaje.

Tłumaczy przy tym, że walka, tocząca się za wschodnią granicą Polski, wymaga logistyki i wsparcia materiałowego, a to zapewnia właśnie transport drogowy.

Transport drogowy, który powinien być tani, aby dodatkowo nie wyczerpywać zasobów walczącej Ukrainy. Dlatego też Unia Europejska słusznie podjęła decyzje o likwidacji zezwoleń. A każdy kto przeciwko temu protestuje lub wspiera protest działa nieświadomie lub świadomie na rzecz Rosji. Wbrew polskiej racji stanu” – komentuje ostro.

Prezes TLP dodaje przy tym, że nie rozumie zakazu lub utrudniania otwierania firm przez Białorusinów w Polsce.

Podczas ostatnich sfałszowanych wyborów prezydenckich pokazali oni, że są jako naród po stronie demokracji. Oczywiście powinni oni działać zgodnie z polskim prawem, tak jak polscy przewoźnicy. I tu jest rola dla polskich służb kontrolnych, które powinny dbać o przestrzeganie prawa. Zarówno w firmach z polskim, jak i z białoruskim kapitałem” – kończy.

Tagi