TransInfo

Szwajcarscy truckerzy boją się konkurencji z Europy Wschodniej. Zagraniczni kierowcy pracują za pensje, co “ledwo starczają na przyzwoite życie”

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Kierowcy ciężarówek w Szwajcarii pod coraz większą presją. Spedytorzy stawiają chętniej na tańszych pracowników z zagranicy, np. z Polski i z Rumunii.

Szwajcarzy czują na plecach oddech konkurencji ze Wschodu. Mowa tu zarówno o przewoźnikach, którzy tracą udziały na rynku, jak i o kierowcach. Szwajcarski dziennik “Tages Anzeiger” opisał sytuację tamtejszej branży przewozowej i coraz popularniejszy w alpejskim kraju model biznesowy. Okazuje się, że tamtejsi przedsiębiorcy coraz częściej stawiają na zagranicznych kierowców.

Za przykład “dziennik podaje ogłoszenie firmy Galliker, która na słowackiej giełdzie pracy poszukiwała kierowcy do tras międzynarodowych. Firma nie wymaga doświadczenia – jedynie odpowiednich uprawnień. Oferuje pensję na poziomie 670 euro (ok. 2900 złotych) brutto i 62 euro (ok. 270 złotych) dziennej diety. Jak podkreślił w wypowiedzi dla “Tages Anzeiger” szef firmy, Peter Galliker, to “normalna, a nawet nieco wyższa” pensja.

Prawie wszystkie duże firmy założyły siedziby w innych krajach, by nabyć tam ciężarówki, zatrudnić kierowców i jeździć korzystniej po Europie – oznajmił dziennikowi David Piras, szef branżowego związku “Routiers Suisses”.

Szwajcarom rzadko zleca się w Europie międzynarodowe transporty ze względu na wysoki poziom ich wynagrodzenia.

Jak czytamy w dzienniku, nawet przewozy po Szwajcarii są coraz częściej wykonywane przez zagranicznych truckerów, którzy chętnie podejmują tam pracę za pensję rzędu 4 tys. franków szwajcarskich (około 14,9 tys. zł miesięcznie). Dla porównania, według Pirasa, szwajcarscy truckerzy zarabiają u siebie ok. “5 tys. franków (18,5 tys. złotych), co ledwo starcza na przyzwoite życie”. Szwajcarzy są zaniepokojeni faktem, że nie są w stanie konkurować z Polakami i Rumunami. Jak podkreśla dziennik, polskie i rumuńskie agencje pośrednictwa pracy mają w zanadrzu wiele atrakcyjnych ofert w oparciu o umowę ze szwajcarskimi pracodawcami.

Nie tylko truckerzy konkurują w Szwajcarii

Według badań przeprowadzonych na zlecenie VöV (Stowarzyszenie Transportu Publicznego) i Astag (Stowarzyszenie Pojazdów Użytkowych), przez firmę badawczą Ecoplan, transport ciężarowy realizowany przez zagranicznych przewoźników jest tańszy średnio o 13-17 proc. niż usługi szwajcarskich przedsiębiorców z branży. Najpoważniejszymi graczami, jak podkreśla portal 20min.ch, są polskie firmy z ok. 30-procentowym udziałem w rynku europejskim.

Szwajcarów chroni zakaz kabotażu

Kwestie kabotażu w Szwajcarii reguluje Umowa między Wspólnotą Europejską a Konfederacją Szwajcarską w sprawie przewozu kolejowego i drogowego rzeczy i osób (Landverkehrsabkommen). Chroni ono szwajcarski rynek przed kabotażem realizowanym przez zagranicznych przewoźników. Wyklucza na przykład zrealizowanie transportu z Zurychu do Lozanny przez niemiecką albo polską ciężarówkę. Aktualnie trwają negocjacje nad zmianami we wspomnianej umowie między Szwajcarią a Unią Europejską. UE domaga się rozluźnienia przepisów.

Według prognoz stowarzyszeń, Polacy po zniesieniu zakazu kabotażu mogliby oferować ceny nawet 25 proc. niższe niż Szwajcarzy, co niewątpliwie osłabiłoby jeszcze bardziej tamtejszą branżę przewozową. Według szefa związku “Suisse Routier”, zniesienie zakazu kabotażu doprowadziłoby do utraty 80 tys. miejsc pracy w szwajcarskim transporcie.

Zachodnie firmy zadowolone z usług wschodnich przewoźników

Szwajcarzy próbują bronić swojego rynku przed konkurentami z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Dane z raportu “Delegowanie pracowników w transporcie – opinie i obawy europejskich przedsiębiorców”, pokazują jednak, że wielu zachodnich przedsiębiorców ceni sobie współpracę z przewoźnikami z krajów Nowej Unii.

Z badania przeprowadzonego na zlecenie Trans.INFO wśród 1700 firm wynika, że przedsiębiorcy z krajów zachodnich bardzo często posiłkują się usługami firm transportowych z Europy Środkowo-Wschodniej. Czyni tak aż 91 proc spedytorów (suma wskazań „często” i „raczej często”) oraz połowa załadowców.

Z kolei jeśli chodzi o poziom satysfakcji z usług świadczonych przez przewoźników z krajów Nowej Unii, widać, że zdecydowana większość klientów jest zadowolona. Wśród spedytorów z zachodu 30 proc. udzieliło odpowiedzi twierdzącej, a 70 proc. że  jest raczej zadowolona.

Co ciekawe zachodnie przedsiębiorstwa nie kierują się niższymi “dumpingowymi” – jak często je nazywają przewoźnicy z krajów Starej Unii – stawkami oferowanymi przez firmy z Europy Środkowo-Wschodniej. Jako pierwsze dwa powody spedycje z Zachodu wskazują „nowoczesną flotę” (67 proc. ) i „jakość usług” (61 proc.). Natomiast najwięcej załadowców jako przyczynę wyboru podało „jakość usług” (70 proc. ), na drugim zaś miejscu – „niższe ceny” (50 proc. ). W przypadku spedytorów ten element znalazł się dopiero na trzecim miejscu (51 proc.).

Zapraszamy do zapoznania się z pełną treścią raportu:

 

Tagi