Odsłuchaj ten artykuł
Fot. The White House/X
Trump chce nałożyć wysokie cła na wiele krajów. Jego polityka może zakłócić łańcuchy dostaw
Donald Trump, od wczoraj nowy amerykański prezydent, zapowiedział m.in. nałożenie ceł na Kanadę i Meksyk już pierwszego dnia swojej kadencji. Ponadto potwierdził, że chce, by Kanał Panamski znów należał do Stanów Zjednoczonych.
Podczas swojej pierwszej mowy po zaprzysiężeniu Donald Trump potwierdził swoje plany dotyczące wprowadzenia ceł.
W tym celu stworzymy zewnętrzną służbę podatkową, aby zbierała wszystkie cła, opłaty i przychody. Będzie to ogromna suma pieniędzy ze źródeł zagranicznych – powiedział wczoraj Donald Trump w Białym Domu.
Trump nie określił jednak, do jakich krajów zastosuje cła.
Wpływ ceł na Polskę i Europę
Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych będzie chciał zmniejszyć deficyt swojego kraju w handlu z Unią Europejską, a idealnym narzędziem do osiągnięcia tego mogą być cła. Zapowiadane już wcześniej nieoficjalnie taryfy mają wynieść od 10 do 20 proc. na wszystkie towary, z możliwością zwiększenia stawek dla niektórych produktów.
Według danych Eurostatu, w 2023 r. eksport towarów europejskich do Stanów Zjednoczonych wyniósł 553 mld euro, czyli niecałe 20 proc. całkowitego eksportu. Eksportowane są głównie maszyny, sprzęt, auta, części samochodowe, a także wina i perfumy.
Donald Trump jako prezydent Stanów Zjednoczonych będzie nakładał wysokie cła szeroko, a rynki bagatelizują to ryzyko” – oceniają ekonomiści Banku Pekao w raporcie “Inwestycyjny boom w czasach wojen handlowych. Prognozy na lata 2025-2026“. Ich zdaniem, wojny handlowe dotkną zwłaszcza Chiny, a Europa poniesie mniejsze straty (ok. 0,4 proc. PKB), ale zamortyzuje je cięciem stóp procentowych.
“Amerykańskie cła na produkty z UE to oczywiście problem, jego skala jest jednak mniejsza niż by się to wydawało na pierwszy rzut oka. UE ma z USA nadwyżkę w obrocie dobrami przemysłowymi o wartości 1,5 proc. PKB UE. Alternatywnie, ok. 2 proc. wartości dodanej w gospodarce USA jest generowane przez amerykański import” – wynika z dokumentu.
Analitycy uspokajają jednak, że Polska nie odczuje dużego wpływu ewentualnego wprowadzenia ceł w Stanach, bo jej udział na amerykańskim rynku jest relatywnie mały a polscy eksporterzy mają większe problemy – europejski popyt i mocny złoty. Jeśli chodzi o złotego, to 2025 r. zapowiada się jako kolejny rok jego siły.
Ponadto, w przeciwieństwie do innych głównych gospodarek Unii, Polska nie ma nadwyżki handlowej ze Stanami Zjednoczonymi ze względu na zakupy skroplonego gazu ziemnego.
Oczywiście, nie pozwoli to polskim producentom uniknąć ceł nałożonych przez nowy rząd w USA – UE będzie traktowana jako monolit. Tym niemniej, niewielka skala eksportu do Stanów sprawia, że jakikolwiek wpływ ceł (zwłaszcza po korekcie o kurs) będzie zaniedbywalny (marginalny – przyp. red.). Efekty pośrednie (wynikające z kłopotów zachodnioeuropejskich eksporterów) mogą być większe, ale mówimy o ułamkach procenta polskiego PKB” – czytamy w raporcie.
Wojny handlowe i deregulacje
Według ekspertów Pekao, rok 2025 przyniesie wojny handlowe Amerykanów z całym światem, cięcia podatków i początek deregulacji.
Jednak kombinacja mocnego dolara, wysokich ceł i ekspansji fiskalnej (przy wysokim długu) może udać się tylko przy niskich stopach. Takich nie zobaczymy w 2025 r., więc sukces Trumpa będzie połowiczny, a gospodarka USA spowolni. Tym niemniej, USA mają na tyle dużo przewag konkurencyjnych, że w średnim okresie wzrost gospodarczy będzie tam szybszy niż w innych państwach rozwiniętych” – czytamy w raporcie.
Zdaniem analityków Pekao, wojny handlowe, które dotkną przede wszystkim Chin, spowolnią globalny wzrost gospodarczy.
Chiny mogą na drugą rundę wojen handlowych być bardziej przygotowane politycznie, ale gospodarka chińska jest w gorszym stanie bardziej uzależniona od amerykańskiego popytu i z mniejszym polem manewru w polityce cyklicznej” – wskazano w raporcie.
Według analityków Pekao, w ramach wojen handlowych Chiny będą polegać na działaniach symetrycznych, takich jak ograniczenia w eksporcie krytycznych surowców i produktów, cła importowe, sekowanie zachodniego kapitału.
Z kolei Marcin Nowacki, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców obawia się wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską.
W kontekście przyszłości relacji gospodarczych i politycznych pomiędzy Stanami a Unią Europejską widzimy wiele ryzyk i wyzwań. Ja się boję potencjalnej wojny handlowej pomiędzy Unią Europejską a Stanami, boję się też napięć w sektorze cyfrowym, Unia Europejska wykonała dużo pracy regulacyjnej w kontekście balansowania swojej pozycji wobec firm amerykańskich, musimy znaleźć wspólny mianownik. Stany oczekują od nas większej ekspozycji na produkty, na zamówienia z Ameryki, bo my mamy nadwyżkę handlową, to jest uzasadnione, z drugiej strony my w ostatnich latach zamieniliśmy Amerykę na Chiny jako największego partnera w kontekście importu do Europy” – Marcin Nowacki powiedział agencji informacyjnej Newseria.
Apetyt na Kanał Panamski
Podczas przemówienia w Białym Domu prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział również, że odbierze Kanał Panamski.
Zostaliśmy potraktowani bardzo źle z powodu tego głupiego prezentu, który nigdy nie powinien zostać przekazany, a obietnica Panamy wobec nas została złamana. Cel naszej umowy i duch naszego traktatu zostały całkowicie naruszone (…). Przede wszystkim Chiny kontrolują Kanał Panamski, a nie daliśmy go Chinom, daliśmy go do Panamie i odbierzemy go z powrotem” – oznajmił Trump.
Kanał Panamski ma ogromne znaczenie dla łańcuchów dostaw – przez jego śluzy przepływa około 5 proc. światowego handlu morskiego. W Stanach Zjednoczonych rocznie około 40 proc. ruchu kontenerowego korzysta z kanału. Amerykanie są również największym użytkownikiem Kanału Panamskiego. W 2021 r. ponad 73 proc. wszystkich statków przepływających przez kanał zmierzało do lub przybywało z portów Stanów Zjednoczonych.
Przemawiając przed świętami Bożego Narodzenia Trump oskarżył Panamczyków o pobieranie zbyt wysokich opłat za kanał oraz o umożliwienie Chinom zbyt dużego wpływu na operacje portowe.
Zapowiedź prezydenta Trumpa, że Waszyngton zamierza odzyskać kontrolę nad Kanałem Panamskim, budzi obawy o potencjalne zakłócenia w łańcuchach dostaw.
Według portalu logistycznego supplychain247.com odzyskanie przez Stany kontroli nad Kanałem Panamskim może wprowadzić niepewność operacyjną, zwiększyć napięcia geopolityczne i doprowadzić do zmian w szlakach handlowych. A to z kolei może podnieść koszty transportu i wydłużyć czas tranzytu.
Ponadto ruch ten może wpłynąć na gospodarkę Panamy, która w dużym stopniu opiera się na przychodach z kanału, i doprowadzić do wyższych kosztów operacyjnych dla amerykańskich przedsiębiorstw. Firmy żeglugowe, producenci i sprzedawcy detaliczni mogą napotkać znaczne opóźnienia i wzrost kosztów. Interesariusze muszą uważnie monitorować te wydarzenia, aby złagodzić potencjalne ryzyko w globalnym łańcuchu dostaw” – przestrzega amerykański portal.