Zapłacili 60 tys. euro odszkodowania za ładunek skradziony przez kierowców podwykonawcy. Czy można było się przed tym uchronić?

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Międzynarodowa firma przewozowa zapłaciła odszkodowanie za kradzież towarów przez kierowców ciężarówek pracujących dla podwykonawcy realizującego przewóz. Dopiero po 8 latach zapadł wyrok w sprawie wypłaty odszkodowania przez przewoźnika wykonującego transport na zlecenie międzynarodowego operatora.

 

Pozostało 90% artykułu do przeczytania.

Dołącz do premium lub zaloguj się i skończ czytanie

Międzynarodowa firma przewozowa zapłaciła odszkodowanie za kradzież towarów przez kierowców ciężarówek pracujących dla podwykonawcy realizującego przewóz. Dopiero po 8 latach zapadł wyrok w sprawie wypłaty odszkodowania przez przewoźnika wykonującego transport na zlecenie międzynarodowego operatora.

Międzynarodowa firma transportowa TNT Express musiała zapłacić załadowcy, firmie L’Oréal, 60 tys. euro tytułem odszkodowania, mimo że nie miała ona nic wspólnego z kradzieżą – donosi hiszpański portal “Expansión”.  

Historia, którą opisuje serwis, zdarzyła się w 2012 r. Międzynarodowy operator zlecił podwykonawcy transport kosmetyków marki L’oreal wartości blisko 120 tys. euro. Kierowca przewoźnik odebrał z magazynu 7 ton ładunku, jednak zmienił trasę i nie dotarł w wyznaczone przez załadowcę i zleceniodawcę miejsce. Zamiast tego razem z innym pracownikiem firmy spieniężył towar, po czym zgłosił kradzież pojazdu.

Hiszpańskie służby szybko odkryły, że kradzież sfingowano. Wspomnianą ciężarówkę odnaleziono, ale już bez ładunku, a dwóch mężczyzn zatrudnionych u przewoźnika stanęło przed sądem.

W pierwszych wyrokach sądy uznały, że TNT odpowiada solidarnie z przewoźnikiem, dlatego międzynarodowy operator zapłacił 60 tys. euro odszkodowania firmie L’oreal za skradziony towar. Zleceniodawca pozwał jednak podwykonawcę o zwrot tej kwoty. Sprawa przewoźnika o zwrot odszkodowania po wyrokach w niższych instancjach trafiła do Sądu Najwyższego. Zgodnie z wcześniejszymi orzeczeniami firma ubezpieczeniowa została zwolniona z wypłaty odszkodowania, a w pełni miał je wypłacić przewoźnik. Po apelacjach przedsiębiorcy w maju br. zapadł wyrok w Sądzie Najwyższym, nakładający na przewoźnika i firmę ubezpieczeniową obowiązek wypłaty odszkodowania międzynarodowemu operatorowi TNT Express. Przy czym ubezpieczyciel może wypłacić maksymalnie kwotę 59,7 tys. euro. 

Czy przewoźnik może się uchronić przed taką sytuacją?

Żadna z odpowiedzi nie będzie tutaj jednoznacznie poprawna, z uwagi na kilka możliwych scenariuszy przeprowadzenia likwidacji oraz kwestię związaną OWU, które należałoby zastosować. Zatem wszystko zależało będzie od tego, jaka będzie kwalifikacja działania. Ostatnimi czasy popularny był w decyzjach polskich ubezpieczycieli wyrok sądu, który stwierdził, że w takich sytuacjach dochodzi do przywłaszczenia przesyłki przez przewoźnika, a zatem szkoda została wyrządzona umyślnie przez ubezpieczającego lub osobę działającą na jego zlecenie (również pracownika), a zatem zadziała sztandarowe wyłączenie OWU – wyjaśnia Marta Jurga, dyrektor firmy ubezpieczeniowej Transbrokers.eu.

Jak podkreśla ekspertka, stanowisko to było podstawą dodatkowych postępowań sądowych, w świetle których dokonano odmiennej wykładni postanowień ogólnych warunków umowy. 

Ustalono, że przesłanką wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela, w sytuacji, gdy podmiot powierzy przesyłkę przestępcy podającemu się za przewoźnika, jest rażące niedbalstwo. Wina umyślna byłaby natomiast podstawą wyłączenia tej odpowiedzialności, gdyby wykazane zostało, że ubezpieczający lub osoby działające na jego zlecenie współdziałały z przestępcą w wyrządzeniu szkody. W świetle zapisów art. 3 Konwencji CMR przewoźnik odpowiada za szkodę wyrządzoną przez osobę, którą posługuje się przy wykonaniu zlecenia, tak jak sam by ją wyrządził – tłumaczy dyrektor Transbrokers.eu.

Zdaniem ekspertki, do rozpatrzenia sprawy kluczowe jest zawsze zbadanie całości okoliczności. 

Rozwiązaniami, które mogą stanowić istotną pomoc w ubieganiu się o odszkodowanie (na pewno nie gwarancję jego wypłaty), jest włączenie do ochrony klauzuli rażącego niedbalstwa a nawet winy umyślnej w zakresie nie tylko ubezpieczającego, ale również osób którymi posługuje się przy wykonywaniu przewozu – radzi Marta Jurga.

Samo działanie przestępcze jest w części OWU wyłączone wprost, niezależnie od kategorii niedbalstwa czy umyślności.

Dzięki tej klauzuli przewoźnik, któremu przytrafiłaby się opisywana wyżej sytuacja, mógłby liczyć choćby na częściową rekompensatę.

Co więcej, zarówno w klauzuli rażącego niedbalstwa, jak i winy umyślnej, ochrona przywracana jest najczęściej w stosunku jedynie do ubezpieczającego, o ile sam jako właściciel nie dopuści się wskazanego czynu i limitowana, co w zakresie przepisów Konwencji CMR może pokryć tylko małą część roszczenia. Zatem poza samym wprowadzeniem klauzuli kluczowe jest zbadanie kontekstu przywracanej ochrony oraz weryfikacja proponowanego limitu odpowiedzialności, którym obarczone są wskazane klauzule – dodaje Marta Jurga z Transbrokers.eu.

Fot. PixabayIngrainsocialmedia

Ten artykuł jest dostępny dla subskrybentów trans.info premium

Nie trać dostępu do swoich ulubionych treści od dziennikarzy oraz ekspertów z branży TSL.

  • ciesz się czytaniem BEZ REKLAM
  • dostęp do WSZYSTKICH artykułów
  • dostęp do WSZYSTKICH „Magazynów Menedżerów Transportu”
  • dostęp do WSZYSTKICH nagrań wideo i podcastów
  • Poznaj wszystkie korzyści
WYPRÓBUJ ZA DARMO

Wypróbuj przez 30 dni za darmo.

Każdy kolejny miesiąc 29,90 zł

Masz już subskrypcję?Zaloguj się

Tagi