TransInfo

Ładujesz towar na naczepę. Najpierw sprawdź, czy możesz.

Ten artykuł przeczytasz w 9 minut

Czynności załadunkowe i rozładunkowe należą odpowiednio do nadawcy i odbiorcy. Wynika to z przepisów prawa przewozowego, zarówno międzynarodowego, jak również obowiązujących w wielu krajach Unii Europejskiej. W wielu przypadkach przewoźnicy są przymuszani do dokonania załadunku i rozładunku mimo, iż taki obowiązek nie wynika ani z przepisów, ani też z zawartej umowy przewozu. Jaka jest waga pozaumownego obowiązku dokonania załadunku? Jaka odpowiedzialność spoczywa na przewoźniku, gdy dojdzie do uszkodzenia towaru w czasie wykonywania przez kierowcę tych czynności? Kto w takim przypadku jest zobowiązany do pokrycia szkody załadunkowej?

Przewoźnik otrzymał zlecenie przewozu ośmiu opakowań towaru z Regensburga w Niemczech do portu w Hamburgu. Umowa nie przewidywała wykonania przez niego załadunku towaru. Do wykonania przewozu dedykował samochód ciężarowy z przyczepą. Po podstawieniu pojazdu pod rampę, pracownicy nadawcy przystąpili do załadunku towaru. Załadunek był dokonywany przy pomocy wózka widłowego. Po załadowaniu sześciu opakowań okazało się, że na przyczepie nie ma miejsca i kierowca musi przestawić pojazd.

Pracownicy nadawcy przerwali więc załadunek pozostawiając na wózku ostatnie dwa opakowania. Poinstruowali również kierowcę, aby nie ładował towaru samodzielnie. Kierowca przestawił pojazd w celu umożliwienia załadunku pozostałych opakowań na ciężarówkę. Ponieważ pracownicy magazynu długo nie wracali, kierowca przystąpił do samodzielnego załadunku dwóch opakowań pozostawionych na wózku na rampie. Po wjechaniu wózkiem na środek transportu opakowania przechyliły się i spadły na podłogę. Okazało się, że w opakowaniach znajdowały się przełączniki zaczepów pod obciążeniem przeznaczone do transformatorów przemysłowych. Nadawca oszacował szkodę na 33.162 euro i wezwał przewoźnika do zapłacenia odszkodowania. Przewoźnik odmówił zapłaty twierdząc, że kierowca zawsze pomagał nadawcy przy załadunku towarów i działał w jego imieniu i na jego rzecz jako asystent oraz że z tego powodu nie ponosi odpowiedzialności za szkodę.

Skoro nikt nie ładował, to „załadował” sąd, ale… wyrok

Wobec odmowy zapłaty odszkodowania, nadawca skierował przeciwko przewoźnikowi sprawę do sądu. Przewoźnik wniósł o oddalenie powództwa. Utrzymywał, że zgodnie z § 425 ust. 1 HGB (niemiecki kodeks handlowy) nie ponosi odpowiedzialności za szkodę, gdyż doszło do niej przed przyjęciem towaru i w czasie, gdy nie sprawował nad nim pieczy. Podniósł również, że szkoda choć była następstwem naruszenia przez niego warunków umowy nie została spowodowana utratą lub uszkodzeniem towaru, co ogranicza jego odpowiedzialność do trzykrotności przewoźnego zgodnie z § 433 HGB.

Sąd stwierdził, że zawarta umowa przewozu przewidywała dokonanie załadunku przez nadawcę, a w takiej sytuacji przejęcie towaru przez przewoźnika było możliwe dopiero po zakończeniu czynności załadunkowych. Sąd uznał więc, że w chwili powstania szkody załadunek nie był zakończony, a do szkody doszło przed przyjęciem przez przewoźnika odpowiedzialności wynikającej w § 425 ust. 1 HGB. Na tej podstawie sąd orzekł, że przewoźnik nie ponosi odpowiedzialności za szkodę, przez co w konsekwencji nie może się powoływać na ograniczenie odpowiedzialności z § 433 HGB. W tym aspekcie sąd przyznał rację przewoźnikowi.

Sąd zauważył jednak, że do szkody doszło wskutek nieuprawnionej próby załadowania przez kierowcę ostatnich dwóch opakowań towaru, co jego zdaniem stanowiło naruszenie warunków umowy przewozu. Finalnie sąd orzekł, że przewoźnik ponosi odpowiedzialność na podstawie § 280 ust. 1 zdanie 1 i § 278 zdanie 1 BGB (niemiecki kodeks cywilny) i zobowiązał go do zapłacenia uprawnionemu pełnego odszkodowania.

Polska to nie Niemcy, ale…

Zastanowić by się można, jakie byłoby rozstrzygnięcie, gdyby do podobnej sytuacji doszło w Polsce. Przewóz byłby przewozem krajowym, zatem zastosowanie miałaby tutaj ustawa Prawo Przewozowe. Zgodnie z art. 65 ust. 1 ustawy:

Przewoźnik ponosi odpowiedzialność za utratę, ubytek lub uszkodzenie przesyłki powstałe od przyjęcia jej do przewozu aż do jej wydania oraz za opóźnienie w przewozie przesyłki.”

Konstrukcja tego przepisu odpowiada § 425 ust. 1 niemieckiego HGB. Również w kwestii załadunku, przepis art. 43 naszej ustawy odpowiada § 412 HGB. Nasze prawo przewozowe nie zawiera jednak odpowiednika § 433 niemieckiego HGB. W przykładowej sprawie jest to i tak bez znaczenia, gdyż polski sąd mógłby postąpić analogicznie jak sąd niemiecki. Jeżeli chodzi o §§ 280 i 278 niemieckiego BGB, odpowiednikami w polskich przepisach są artykuły 471 i 474 kodeksu cywilnego.

Mamy zatem podobny stan prawny do tego, który był podstawą orzeczenia niemieckiego. Jak wynika z powyższego, przewoźnikowi udało się wybronić od odpowiedzialności na gruncie niemieckiego prawa przewozowego, ale sąd uznał jego odpowiedzialność na podstawie Kodeksu cywilnego. W opisanym przypadku kierowca nie dokonywał załadunku ani na podstawie zawartej umowy przewozu, ani też na podstawie upoważnienia nadawcy. Nie działał zatem ani w imieniu nadawcy, ani w imieniu przewoźnika. Sąd uznał, że wykonywanie czynności załadunkowych przez kierowcę było nieuprawnione, a za jego działanie odpowiedzialność ponosi przewoźnik. Ten finalnie przegrał sprawę o odszkodowanie. Trudno ocenić jakie by było rozstrzygnięcie, gdyby podobna sprawa stanęła w polskim sądzie. Być może sąd oceniłby sprawę inaczej, ale raczej zastosowałby podobną linię, co sąd niemiecki.

Skutki pozaumownego umownego załadunku

W praktyce transportowej, obowiązek załadunku i rozładunku towaru dość rzadko wynika z zawartej umowy przewozu. Jakie zatem konsekwencje dla przewoźnika może mieć pozaumowne wykonywanie tych czynności? Nie trudno sobie wyobrazić sytuację, gdy kierowca podstawia pojazd pod załadunek, a pracownicy magazynu po wystawieniu towaru na rampę każą mu go załadować. Przyjmuje się, że jeżeli nie wynika to z umowy przewozu, a kierowca przewoźnika na polecenie nadawcy samodzielnie dokonuje załadunku, działa w imieniu i na rzecz nadawcy. Za ewentualne szkody powstałe w czasie dokonywania przez kierowcę tych czynności odpowiedzialność ponosi zatem nadawca. Wszystko jest dobrze, gdy odpowiedzialność za ewentualne szkody przyjmie na siebie ten, kto zlecił wykonanie czynności załadunkowych. W praktyce zawsze skutkuje to obciążeniem za nie przewoźnika.

Co w takim przypadku powinien zrobić przewoźnik? Zobowiązał się wprawdzie do wykonania przewozu, ale jego odpowiedzialność jeszcze się nie rozpoczęła, gdyż towar nie został jeszcze przez niego przyjęty. Może więc odrzucić roszczenie, powołując się na brak takiego obowiązku w umowie przewozu oraz wynikający z tego brak swojej odpowiedzialności. Skuteczność takiego odrzucenia roszczenia jest zazwyczaj wątpliwa, gdyż reakcją roszczącego jest skompensowanie kosztów szkody z jego wierzytelności. W takim przypadku przewoźnikowi pozostaje jedynie dochodzenie zapłaty na drodze sądowej. Jeżeli roszczenie o naprawienie takiej szkody polega na uznaniu, odrzucenie go może okazać się skuteczne.

Nie można jednak wykluczać sytuacji, gdy nadawca nie potwierdzi, że zlecił kierowcy, aby ten samodzielnie załadował towar. Takie polecenia są zazwyczaj ustne i jeżeli obowiązek załadowania towaru nie wynika z zawartej umowy przewozu, przewoźnikowi trudno będzie przedstawić dowód na to, że kierowca otrzymał taką dyspozycję od nadawcy. Oświadczenie kierowcy w takim przypadku może nie wystarczyć.

Konsekwencją tego może być uznanie przez sąd odpowiedzialności przewoźnika na zasadach określonych w Kodeksie cywilnym, podobnie jak w opisanym niemieckim orzeczeniu. Należy zatem zastanowić się, czy aby nie bezpieczniej dla przewoźnika jest rozszerzenie jego obowiązków o załadunek i rozładunek towaru, które będzie ujęte w umowie.

Umowny załadunek – plusy i minusy

Minusem takiego rozwiązania jest to, że umowne zobowiązanie się przewoźnika do załadowania i rozładowania towaru zwiększy zakres jego obowiązków i również jego odpowiedzialność. Będzie on bowiem odpowiadał za szkody powstałe nie tylko po przyjęciu towaru (do wydania), ale również za szkody powstałe w czasie dokonywania załadunku i rozładunku oraz za szkody, które mogą być następstwem nieprawidłowego załadowania i przygotowania towaru do transportu.

Umowny załadunek ma też plusy. Przewoźnik ma możliwość ubezpieczenia odpowiedzialności wynikającej z dodatkowych obowiązków w ramach posiadanego ubezpieczenia OCP i ewentualne szkody powstałe w czasie załadunku lub rozładunku pokryje zakład ubezpieczeń. Przewoźnik musi jedynie zadbać o to, żeby takie obowiązki zostały wpisane do umowy przewozu, a polisa OCP zawierała odpowiednie rozszerzenie ochrony. Należy przy tym pamiętać, że rozszerzone ubezpieczenie pokryje ewentualne szkody powstałe w czasie załadunku lub rozładunku wyłącznie wtedy, gdy umowa przewozu będzie narzucała na przewoźnika takie obowiązki.

Podsumowanie

Jak wynika z powyższego, odpowiedzialność przewoźnika określają nie tylko przepisy właściwego prawa przewozowego. Jego odpowiedzialność może wynikać również z prawa cywilnego. Jest to niezależne od tego, czy załadunek lub rozładunek są elementami przewozu krajowego, międzynarodowego czy też kabotażowego. Przy zawieraniu umowy przewozu i przystępowaniu do jej wykonania przewoźnik powinien zatem zastanowić się, jakie obowiązki zamierza na siebie przyjąć i jakie mogą wynikać z tego konsekwencje. Prawidłowa ocena powinna doprowadzić do zastosowania rozwiązań, które są dla przewoźnika korzystne i bezpieczne pod względem finansowym. Właściwe podejście z całą pewnością nie doprowadzi do skutków, jakie były efektem orzeczenia niemieckiego sądu.

Jerzy Różyk

CDS

Fot. Pixabay/emkanicepic

Tagi