Manipulacje tachografem nie popłacają. W Europie Zachodniej często kończą się horrendalnymi mandatami. Jak pokazuje historia przewoźnika z Holandii, konsekwencje oszustwa mogą być jeszcze bardziej drastyczne niż kara finansowa.
Przewoźnik z Rotterdamu poniesie poważne konsekwencje w związku z manipulacjami tachografem, jakich się rzekomo dopuścił. W jego sprawie prowadzone są aktualnie dwa dochodzenia. 2 października 2019 r. prokuratura nałożyła na przedsiębiorstwo transportowe z regionu Rotterdamu tzw. środek tymczasowy, w ramach którego wszystkie ciężarówki (tj. kilkadziesiąt pojazdów) należące do firmy mają zakaz poruszania się po drogach publicznych.
W tym czasie wszystkie trucki przejdą gruntowną kontrolę. Zostaną dopuszczone do ruchu dopiero wtedy, gdy przedsiębiorca będzie w stanie wykazać przed prokuraturą, że każdy z pojazdów spełnia wymogi prawne. Jak długo będzie obowiązywał tzw. środek tymczasowy, nie wiadomo. Jeśli jednak firma złamie postanowienie prokuratury, odpowie przed sądem za przestępstwo.
Dochodzenia prowadzą funkcjonariusze Inspekcji Środowiska Naturalnego i Transportu (ILT) oraz krajowa jednostka policji – donosi holenderski portal transportowy transport-online.nl. W ramach pierwszego śledztwa przeszukana została siedziba firmy transportowej. Znaleziono wówczas kilka zmanipulowanych tachografów z akcesoriami i ciężarówki z zmanipulowanymi tachografami. Także podczas drugiego śledztwa i kontroli w siedzibie znaleziono podejrzane oprogramownie, które najprawdopodobniej służyło do manipulacji urządzeniami rejestrującymi czas pracy.
Komentarz redakcji:
Nieuczciwe praktyki holenderskiego przewoźnika mogą doprowadzić jego firmę na skraj bankructwa. Decyzja prokuratury może kosztować przedsiębiorstwo z flotą kilkudziesięciu pojazdów setki euro dziennie. Należy przy tym pamiętać, że tzw. środek tymczasowy, to etap dochodzenia i dopiero początek problemów przewoźnika.
Fot. Pxhere