Nie warto oszukiwać! Polskiemu przewoźnikowi grozi 142 tys. złotych kary

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

W ubiegłym tygodniu duńska policja złapała polskiego kierowcę, który poruszał się z niesprawnym tachografem i wadliwym ogranicznikiem prędkości. Jego pracodawcy grozi wysoka kara. To jeden z wielu przypadków, które pokazują, że nie warto łamać prawa, zwłaszcza w krajach, gdzie jest ono surowo egzekwowane.

Zdaje się, że kary, jakie grożą na Zachodzie za manipulację tachografem czy ogranicznikiem prędkości, wciąż nie są wystarczająco surowe, by powstrzymać kierowców i przewoźników przed stosowaniem tego typu nielegalnych praktyk.

W sierpniu polski kierowca za korzystanie z wyłącznika tachografu w Wielkiej Brytanii trafił na 4 miesiące do więzienia.

W tym miesiącu kolejny polski trucker wpadł w Danii. 66-letniego Polaka policja złapała po telefonie od duńskiego kierowcy ciężarówki. Duńczyk przed paroma tygodniami zawiadomił policję o tym, że został wyprzedzony przez pojazd ciężarowy z Polski, który wyraźnie przekroczył dozwoloną prędkość. Funkcjonariusze ustalili dane pojazdu i w zeszłym tygodniu wypatrzyli go na trasie. Tym razem jego kierowca także nie przestrzegał ograniczenia prędkości.

W trakcie kontroli okazało się, że Polak był już wcześniej karany za podobne wykroczenie i na 6 miesięcy utracił prawo jazdy w Danii. Na jego nieszczęście funkcjonariusze stwierdzili wadliwy ogranicznik prędkości i niesprawny tachograf. Ponadto znaleźli w pojeździe wykrywacz fotoradarów i nóż, na którego przewożenie według duńskiego prawa trzeba mieć zezwolenie.

Duńskie kary są surowe

Kwota kary nie została jeszcze ustalona, niemniej jednak firmie transportowej nakazano wpłacenie zabezpieczenia w wysokości 250 tys. koron duńskich (ponad 142 tys. zł). Do momentu zapłaty służby zajęły ciężarówkę przewoźnika. Kierowca wrócił do kraju innym pojazdem.

Foto: pixabay.com

Tagi