TransInfo

BAG intensyfikuje kontrole kabotażu. Są wyniki pierwszej akcji niemieckich urzędników

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Kabotaż w dobie pandemii koronawirusa wywołuje coraz więcej emocji w krajach zachodnich Unii Europejskiej. Zarówno niemieckie jak i francuskie organizacje przewoźników domagają się zawieszenia kabotażu, by chronić krajowe firmy transportowe. Apele branży w Niemczech zaskutkowały zapowiedzią wzmożonych kontroli operacji kabotażowych, a BAG zaprezentował wyniki pierwszych akcji.

Miesiąc temu Federalne Ministerstwo Transportu i Infrastruktury Cyfrowej (BMVI) wprowadziło rozluźnienie zasad kabotażu. Szybko się jednak z tej decyzji wycofało, pod presją organizacji transportowych (m.in. BGL), które apelują wręcz o zniesienie operacji kabotażowych. W odpowiedzi Federalny Urząd Transportu Towarowego (BAG) zapowiedział wzmożenie kontroli kabotażu, przypominając że nielegalne operacje kabotażowe karane są w Niemczech grzywną do 200 tys. euro (ok. 910 tys. złotych).

W wyniku pandemii stowarzyszenia logistyczne odczuwają spadek zamówień ze strony swoich klientów i obawiają się strat wynikających z naruszeń konkurencji, takich jak nieprzestrzeganie okresów odpoczynku lub naruszenia płacy minimalnej” – wyjaśnia BAG w oficjalnym komunikacie prasowym.

Wyniki pierwszych kontroli

BAG postanowił przeprowadzić kontrole w trzech lokalizacjach, które zwykle są oblegane przez ciężarówki. Mowa m.in. o Logport w Duisburgu, który według Andreasa Marquardta prezesa urzędu jest obecnie jednym z „gorących punktów dumpingu socjalnego”. Ponadto urzędnicy BAG skontrolowali ciężarówki w porcie Mannheim i Großmarkthalle w Monachium.
Inspekcję przeprowadzono w poniedziałek, a wczoraj urząd zaprezentował jej wyniki. Sprawdzono w sumie 104 pojazdy, z czego 51 niemieckich, 50 z krajów UE i 3 zarejestrowane w krajach trzecich. Urzędnicy stwierdzili nieprawidłowości w 8 niemieckich truckach i 13 zagranicznych. Pod kątem przestrzegania Ustawy o kierujących pojazdami (FPersG) BAG skontrolował 21 niemieckich i 35 zagranicznych truckerów i wychwycił odpowiednio 3 i 13 naruszeń. Cztery z nich, w przypadku kierowców z zagranicy, dotyczyły regularnego tygodniowego odpoczynku.
Ponadto podczas kontroli pod kątem zgodności z niemiecką Ustawą o Drogowym Transporcie Towarowym (GüKG), regulującą m.in. operacje kabotażowe, funkcjonariusze wykryli 1 naruszenie na 20 trucków niemieckich i 3 na 33 sprawdzone ciężarówki z innych krajów UE. Jeśli zaś chodzi o sam kabotaż, urzędnicy podczas kontroli 17 kierowców z zagranicy stwierdzili tylko jedno wykroczenie.
Co ciekawe, w przypadku kontroli MiLoG-u (sprawdzono 23 Niemców i 23 obywateli innych krajów UE), nie stwierdzono ani jednego naruszenia.

Komentarz redakcji

Jak na razie wrzawa, jaką z powodu kabotażu wywołały niemieckie organizacje przewoźników, wydaje się kompletnie nieuzasadniona. To oczywiście nie zmienia faktu, że stowarzyszenia transportowe u naszych zachodnich sąsiadów będą szukać rozmaitych argumentów i środków, by wykluczyć ze swojego rynku konkurencję z Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Albo przynajmniej utrudnić jej działanie.

Przyczyną tak gwałtownych nacisków na władze i organy kontrolne jest zapewne to, że niemieckim transportowcom zajrzało w oczy widmo krachu z powodu spadku zleceń na krajowym rynku. Wiele niemieckich fabryk i zakładów przemysłowych nadal stoi z powodu pandemii koronawirusa, a co za tym idzie stoją też ciężarówki tych firm, które zapewniały dowóz surowców i komponentów do produkcji, a potem odbiór gotowych produktów.

Nie dziwi przy tym specjalnie postawa niemieckiego państwa. W końcu koszula bliższa ciału i trudno oczekiwać, by w sytuacji, gdy przedsiębiorcy zapewniający wpływy do państwowej kasy są na skraju, urzędy i instytucje nie próbowały przyjść im z pomocą. To, że być może odbędzie się to kosztem bardziej konkurencyjnych firm zagranicznych, zapewne nie jest największym zmartwieniem niemieckich urzędników.

Fot. Twitter.com/Polizei_MH

Tagi