Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Rafał Mekler/Facebook
Kolejki do granicy nieco krótsze, ale emocje buzują coraz bardziej
Kilka kilometrów krótsze są dzisiaj kolejki ciężarówek do przejść granicznych z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem - twierdzi policja. Z kolei od dzisiaj blokada rolników z przed przejściem w Medyce będzie prowadzona przez całą dobę. A to nie koniec komplikacji, ponieważ jutro jeszcze jedno przejście wstrzyma czasowo odprawy ruchu towarowego.
Blokady przewoźników w Dorohusku i Hrebennem trwają już od 6 listopada. Blokada jest także w Korczowej. Protestujący nadal uważają, że rząd nie podejmuje działań, które spełniłyby ich postulaty, a to przede wszystkim przywrócenie zezwoleń na przewozy dla firm ukraińskich (z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego) oraz zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli.
Komisarz Ewa Czyż z policji w Chełmie powiedziała PAP, że w 16-kilometrowej kolejce do przejścia granicznego w Dorohusku stoi około 580 pojazdów ciężarowych (w sobotę było ich 750). Kolejka sięga do miejscowości Srebrzyszcze. Na przekroczenie granicy trzeba tam czekać 125 godzin. Z kolei na przejazd przez Hrebenne czeka 700 ciężarówek (w sobotę było ich 730), co przekłada się na 160 godzin.
Natomiast według informacji Straży Granicznej by przejechać ciężarówką przez granicę w Medyce trzeba czekać 127 godzin (dane z porannej zmiany). Na domiar złego jutro odprawy w ruchu towarowym zostaną wstrzymane na przejściu z Ukrainą w Dołhobyczowie. Straż Graniczna poinformowała, że powodem są prace naprawcze, które będą prowadzone w godz. od 9 do 16. W tym czasie nie będzie zasilania na przejściu.
Przekłamania dotyczące blokad
Tymczasem napięcie wśród uczestników protestu i tych, którzy czekają na przejazd rośnie. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele zarzutów, że polscy przewoźnicy blokujący drogi do granic nie przepuszczają transportów humanitarnych i wojskowych. Głos w tej sprawie zabrała jedna z polskich organizacji wspierających Ukrainę. Fundacja Zakres na swoim profilu na Facebooku napisała w weekend, że w okresie ostatnich 3 tygodni, transporty z pomocą humanitarną które organizowała dla obwodu chersońskiego przejeżdżały bez problemu granicę (zarówno do 3,5 tony jak i te większe). A przewozy takie fundacja realizuje nawet kilka razy w tygodniu.
Bez problemu przekraczają ją (granicę – przyp. red.) również kierowcy innego pochodzenia, wiozący pomoc humanitarną zgłoszoną przez odprawę elektroniczną z nadanym ID, dzięki czemu obsługiwani są poza kolejnością. Jedyne problemy jakich na granicy można uświadczyć to szorstka złośliwość w małych rzeczach zarówno na przejściu polskim jak i ukraińskim” – czytamy w poście fundacji.
„Oczywiście rządowa oraz międzynarodowa pomoc humanitarna i sprzęt wojskowy (czasami błędnie opisywana przez polskich przewoźników jako eskorta ukraińskiego tranzytu) w postaci TIR-ów, przejeżdża granicę w niezakłóconym trybie specjalnym” – dodaje fundacja.
Organizacja zaznacza też, że problem z tranzytem na granicy istnieje, ale występuje po obu stronach i jest to problem natury politycznej.
Nie zgadzamy się jednak na okłamywanie opinii publicznej, kolejne manipulacje i niedomówienia – Polska nie utrudnia niesienia pomocy humanitarnej i wojskowej dla Ukrainy” – podkreśla Fundacja Zakres.
Zamieszanie z cysternami
Inny problem jaki objawił się w kolejkach ciężarówek czekających na dojazd do granicy po polskiej stronie to próby blokowania przejazdu cystern z paliwem jadących na Ukrainę (dostawy dla m.in. dla wojska). Z doniesień w mediach społecznościowych wynika, że zdarzają się przypadki szantażowania i zastraszania kierowców cystern, przez ich kolegów z Ukrainy z ciężarówek ze zwykłymi ładunkami. Dlatego wśród ukraińskich kierowców będzie dystrybuowana ulotka, przygotowana przez środowisko zaangażowane w protest polskich przewoźników. Poinformował o tym Rafał Mekler, lider Klubu Konfederacji w Lublinie.
Ulotka po ukraińsku zawiera m.in. takie informacje adresowane do kierowców wiozących pomoc humanitarną, świeżą żywność oraz jadących cysternami:
„Słuchajcie poleceń polskich służb i policji, które każą Wam jechać poza kolejnością. Nie musicie stać w kolejkach, nie bądźcie zakładnikami swoich kolegów”.
„Transporty wojskowe, cysterny z paliwem dla wojska, prawdziwa pomoc humanitarna i żywność z krótkim terminem ważności przepuszczane są poza kolejnością, wbrew kłamliwej retoryce części mediów, urzędników ukraińskich i fałszywym informacjom w social mediach ukierunkowanym na zaostrzenie sytuacji i prowokacje” – czytamy w treści.
Apel o rozsądek i porozumienie
Z drugiej strony nie brakuje też apeli o wstrzymanie protestu przez polskich przewoźników. Oświadczenie w tej sprawie wydała np. Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza, która zaapelowała w imieniu swoich członków o przerwanie blokad.
Zdajemy sobie sprawę, że część polskich przewoźników samochodowych jest rozczarowana sytuacją rynkową i brakiem działań ustępującego polskiego rządu. Uważamy, że postulaty protestujących wymagają spokojnej dyskusji z udziałem administracji rządowych obu państw, wszystkich organizacji zrzeszających przewoźników, niezależnych ekspertów i Komisji Europejskiej. Potrzebujemy rzeczowej dyskusji, wolnej od emocji i politycznych podszeptów towarzyszących tej blokadzie!” – czytamy w oświadczeniu PUIG.
Izba apeluje o przerwanie blokady, gdyż uderza ona we współpracę gospodarczą Polski z Ukrainą, i Unią Europejską. Organizacja zaznacza, że firmy sygnalizują zagrożenie realizacji zawartych kontraktów i naliczanie kar umownych, zrywanie dotąd zawartych umów, wycofywanie się partnerów z dotychczasowej współpracy.
„Kilkanaście firm członkowskich poinformowało nas, że blokady przyniosły im straty przekraczające już 100 milionów złotych. Z powodu blokady koszty frachtu drogowego wzrosły nawet o 300 procent, zaś koszty przestoju wynoszą nawet 300 euro za dobę!” – wylicza PIUG.
Izba nawołuje także by urzędnicy i instytucje państwowe, odpowiadające za funkcjonowanie granicy państwa polskiego, rzetelnie pracowały i wypełniały swoje obowiązki.
Rząd odchodzi, ale państwo polskie musi działać, służyć przedsiębiorcom i podatnikom, wzmacniać europejską gospodarkę. Apelujemy do urzędów Ukrainy o zmiany w systemie elektronicznej rejestracji pojazdów na granicy, postulowane przez protestujących polskich przewoźników” – czytamy w stanowisku PUIG.
W weekend ukraiński wiceminister infrastruktury – Serhij Derkacz spotkał się z ukraińskimi kierowcami ciężarówek stojącymi w kilkudniowej kolejce oraz polskimi przewoźnikami protestującymi przed przejściem granicznym w Dorohusku.
“Pracujemy z ministerstwem infrastruktury, z Komisją Europejską, żeby znaleźć rozwiązanie. Też prosimy rząd Rzeczypospolitej Polskiej, żeby pomagał nam, żeby znaleźć to rozwiązanie i jak najszybciej odblokować tę granicę” – PAP cytuje słowa Derkacza.
Robimy wszystko, żeby negocjować dalej z Unią Europejską, z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, żeby znaleźć to rozwiązanie, żeby odblokować granicę i pozwolić naszym kierowcom wrócić do domu” – dodał.
Wiceminister zaznaczył ponadto, że przez Polskę dociera na Ukrainę około 30 proc. wszystkiego, co potrzebne jest dla ukraińskiego sektora energetycznego.
„Kiedy mamy sytuację, że ponad miesiąc te cysterny stoją już w oczekiwaniu w kolejkach to (powoduje – przyp. red.) bardzo duże napięcie, presję i duży problem dla naszych systemów energetycznych” – powiedział Derkacz.