Fot. Kacper Matuszczak

Brawurowy debiut InPostu na giełdzie w Amsterdamie. Wartość spółki większa od KGHM

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut
|

27.01.2021

O około 20 proc. rośnie kurs akcji operatora sieci paczkomatów InPost podczas pierwszego dnia notowań na giełdzie w Amsterdamie. Inwestorzy wierzą, że pandemia COVID-19 pomoże spółce rozwinąć skrzydła na europejskich rynkach.

Agencja Bloomberg odnotowuje, że środowy debiut InPostu jest największym w Europie od 2018 r. – wówczas na rynku pojawił się niemiecki producent systemów hamulcowych Knorr-Bremse AG z ofertą wartą 4,5 mld dolarów.

Tym razem do nowych inwestorów w ofercie publicznej trafiło 175 mln akcji InPostu (35 proc. wszystkich) po cenie 16 euro za sztukę – akcje sprzedali dotychczasowi właściciele (zagraniczne fundusze i PZU) bez dodatkowej emisji.

Oznacza to, że całkowita wartość oferty przekroczyła 2,8 mld euro (około 12,7 mld zł), zaś sam paczkomatowy biznes został oszacowany na 8 mld euro (ok. 36,3 mld zł). Debiut na parkiecie Euronext w Amsterdamie spowodował, że ta wycena w pierwszym dniu notowań dodatkowo wystrzeliła w górę o kolejnych 20 proc. 

Po południu jedna akcja InPostu kosztuje 19,2 euro, co daje całkowitą wycenę na poziomie 9,6 mld euro (ok. 43,6 mld zł). Dla porównania, wzbudzający ostatnio emocje wśród inwestorów producent gier CD Projekt jest wart około 32 mld zł, a kapitalizacja giganta branży e-commerce i niedawnego debiutanta Allegro przekracza 70 mld zł. Tymczasem rynek wycenia np. KGHM na 37 mld zł.

Debiut InPostu na giełdzie w Amsterdamie – kurs akcji w pierwszych godzinach

Źródło: Euronext Amsterdam

Już nie tylko Polska i Wielka Brytania. Paczkomaty mają podbić Europę

Dużego zainteresowania akcjami InPostu na debiucie i tym samym wzrostu kursu akcji można było spodziewać się po tym, gdy podczas zapisów w ofercie publicznej akcje rozeszły się w kilka godzin po maksymalnej cenie z tzw. widełek – w prospekcie emisyjnym InPost zakładał bowiem przedział 14-16 euro za sztukę. 

Co istotne, papiery w ofercie mogli kupić wyłącznie inwestorzy instytucjonalni. W efekcie tak dużego zainteresowania zapisy można było skrócić i również sam debiut mógł nastąpić już 27 stycznia, a nie – jak pierwotnie planowano – 29 stycznia.

Debiut na giełdzie w Amsterdamie pokazuje, że InPost ma ambicje rozwijać się na europejskim rynku. Spółka zarządza obecnie siecią ponad 12 tys. paczkomatów, z liczbą ponad 1,5 mln skrytek. Poza Polską sieć jest już obecna w Wielkiej Brytanii (ponad 1 tys. paczkomatów) i w minimalnym stopniu we Włoszech. W wypowiedzi dla Bloomberg TV, Rafał Brzoska, szef InPostu, wspomniał o planach rozwoju spółki nie tylko w Wielkiej Brytanii i Włoszech, ale również we Francji, Hiszpanii, zaznaczając jednocześnie, że ma być on finansowany ze środków własnych.

Paczkomaty były już na GPW. „Dziękuję zwłaszcza tym, którzy nie skreślali ani mnie ani InPostu”

Bloomberg odnotowuje, że Rafał Brzoska zanim wskoczył do grona najbogatszych Polaków, zaczynał biznes jeszcze jako student w 1999 r. – od firmy zajmującej się dystrybucją ulotek. Nie sposób jednak nie wspomnieć o tym, że jeszcze kilka lat temu przygoda InPostu z warszawską giełdą skończyła się kiepsko dla inwestorów, którzy wówczas uwierzyli w biznes Rafała Brzoski.

W październiku 2015 r. InPost zadebiutował na GPW po udanej ofercie publicznej akcji. Inwestorzy kupowali je po 25 zł za sztukę, w sumie przeznaczając na inwestycje ponad 121 mln zł. Później jednak ani raz nie pojawiła się okazja, by wyszli z niej z zyskiem. Kurs osuwał się, aż wreszcie sięgnął dna na poziomie 6,8 zł za akcję (-73 proc.). Jeszcze szybciej spadał kurs akcji Integera (głównego właściciela InPostu), bo o ponad 90 proc.

Ostatecznie w obliczu poważnych kłopotów finansowych spółek Rafał Brzoska wspólnie z zagranicznymi funduszami ogłosili wezwanie do sprzedaży akcji przez inwestorów. Zaoferowali 9,5 zł za każdą akcję InPostu, a więc 60 proc. poniżej ceny, po której inwestorzy kupowali akcje w 2015 r.

W końcu w 2017 r. InPost zniknął z warszawskiej giełdy, by dziś w nowej odsłonie pojawić się na parkiecie w Amsterdamie. „Dziękuję zwłaszcza tym, którzy w przeciwieństwie do większości, nie skreślali ani mnie ani InPostu z biznesowej mapy” – napisał Rafał Brzoska w serwisie LinkedIn, komentując dzisiejszy debiut.

Pandemia i szybszy rozwój InPostu

Nie ma wątpliwości, że obecnie rynek sprzyja InPostowi, a pandemia tylko przyspieszyła rozwój całego sektora e-commerce. W prospekcie emisyjnym operatora paczkomatów słowo COVID pada aż 62 razy, a lockdown – 14 razy

W dokumencie można przeczytać m.in. o tym, że konsumenci, którzy po zamknięciu sklepów stacjonarnych przerzucili się na zakupy online, będą wybierać tę formę także po zakończeniu pandemii. Można znaleźć porównanie rozwoju rynku bez pandemii wobec sytuacji z COVID-19.

Źródło: Prospekt emisyjny InPostu

InPost wskazuje również w prospekcie na rosnącą liczbę konsumentów, którzy robią zakupy, korzystając z aplikacji w smartfonach. Według szacunków zawartych w dokumencie – w 2025 r. kanał mobile będzie odpowiadał za ponad połowę zakupów online.  

Po dziewięciu miesiącach 2020 r. InPost miał przychody na poziomie 1,67 mld zł wobec 832,5 mld zł rok wcześniej. Wynik EBITDA w pierwszych trzech kwartałach 2020 r. wzrósł zaś do 635,6 mln zł wobec 230 mln zł w tym samym okresie 2019 r.

Fot. Bartosz Wawryszuk

Tagi