Foto: Vlantana Norge

Dumping socjalny, za który są odpowiedzialni kierowcy? Ruszył głośny proces przeciwko Vlantana Norge

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Proces przeciwko Vlantanie Norge, norweskiej spółce córce znanej litewskiej firmy transportowej Vlantana, rozpoczął się 11 stycznia. Byli kierowcy przewoźnika żądają łącznie 1,5 mln euro rekompensaty za niewypłacone wynagrodzenia.

Przypomnijmy – w 2019 roku norweska inspekcja transportu wraz z litewskimi władzami wszczęła dochodzenie, w wyniku którego stwierdzono, że Vlantana Norge systematycznie łamała prawo w kwestii wypłacania wynagrodzeń ponad 200 kierowcom. Pracownicy oskarżyli przewoźnika o nielegalne zwolnienia, fałszowanie zapisów czasu pracy i niewypłacanie wynagrodzeń. Na początku 2020 r. firma straciła licencję na przewozy drogowe w Norwegii, po czym oficjalnie zakończyła swoją działalność.

52 kierowców zawodowych, zatrudnionych niegdyś w spółce, postanowiło pozwać byłego pracodawcę. Chcą otrzymać odszkodowanie za niewypłacone wynagrodzenie. Jak donosi litewski portal delfi.lt, każdy z pracowników domaga się w norweskim sądzie 29 tys. euro, czyli roszczenia wszystkich wynoszą łącznie ponad 1,5 mln euro

– Oskarżeni w sposób rażący wykorzystywali trudną sytuację powodów i przez długi czas dopuszczali się systematycznego naruszenia podstawowych praw pracowników. Działania te wskazują na szeroko zakrojony dumping socjalny – komentuje sprawę kancelaria  Andersen & Bache-Wiig, która reprezentuje kierowców.

Reżim strachu

Prawnicy kierowców opisują system pracy w spółce jako “reżim wyraźnie oparty na strachu”, w którym pracownicy byli “wykorzystani i poddawani manipulacji”. Truckerzy twierdzą, że jeszcze przed zatrudnieniem musieli podpisać wniosek o zwolnienie z pracy za porozumieniem stron, na którym nie było daty. Ponadto dokumenty były sporządzone w języku norweskim, którego nikt z kierowców nie znał. 

Jak informują poszkodowani, przewoźnik wywierał na nich presję, by łamali przepisy dotyczące czasu pracy i odpoczynku i dopuszczali się oszustw, związanych z zaniżaniem faktycznej liczby przeprowadzanych godzin.

Zdaniem przedstawicieli Andersen & Bache-Wiig, odpowiedzialność za upadłość spółki wynikającą z nielegalnych praktyk ponosi nie samo przedsiębiorstwo, a dyrektor generalny Vladas Stončius. “Wiedział o niedopłatach, jak i trudnej sytuacji, w której znaleźli się poszkodowani przez cały okres zatrudnienia”.

Winni są kierowcy

Tymczasem przedstawiciele Vlantana Norge twierdzą, że winni zaistniałej sytuacji są sami kierowcy. “Pracownicy, którzy świadomie nie zgłaszają niedopuszczalnych warunków pracy, są w równym stopniu z pracodawcą współodpowiedzialni za przestępstwa, popełniane w zakładzie pracy i prowadzące do zakłócenia konkurencji na rynku”.. 

Sytuacja finansowa Vlantana Norge nie pozwala na spłatę należności poszkodowanym kierowcom. Jeśli zatem przewoźnik przegra proces, część odszkodowania będzie musiał spłacić dyrektor generalny Vladas Stončius.

Fot. Vlantana Norge

Tagi