W piątek, 28 listopada 2025 r., przed Sądem Rejonowym w Aalborgu miały zostać rozpatrzone pierwsze cztery sprawy karne dotyczące duńskich przewoźników ukaranych grzywnami za rzekomo nieopłacone opłaty drogowe. Postępowania jednak umorzono po tym, jak prokuratura ogłosiła w środę po południu, że zawiesza je na czas nieokreślony. Decyzja ta zapadła w związku z wnioskami o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym, które stowarzyszenie branżowe International Transport Denmark (ITD) skierowało do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
ITD: „To było czyste marnotrawstwo zasobów”
Według organizacji, dalsze prowadzenie postępowań nie miało żadnego sensu, dopóki nie zostanie rozstrzygnięta kluczowa sprawa: czy duński system nakładania kar za myto – zawsze w wysokości 4 tys. 500 koron, a od 1 lipca 2025 r. już 9 tys. koron – jest zgodny z unijną zasadą proporcjonalności.
Od początku podkreślaliśmy, że to czyste marnotrawstwo zasobów. Kary za myto rażąco naruszają unijną zasadę proporcjonalności, a to fundamentalne pytanie musi zostać wyjaśnione, zanim pojedynczy przewoźnicy staną przed sądem – wyjaśnia szef ITD.
Organizacja pozwała duńskie ministerstwa transportu i finansów, domagając się oceny zgodności przepisów z prawem Unii.
„To absolutnie bezmyślne” – branża o działaniach prokuratury
Choć wycofanie spraw jest odbierane pozytywnie, branża ostro krytykuje sposób, w jaki do tego doszło. Prokuratura poinformowała o decyzji dosłownie w ostatniej chwili, gdy przewoźnicy poświęcili już czas, środki i zasoby na przygotowanie swojej obrony.
To absolutnie bezmyślne. Zmusza się przewoźników do angażowania cennego czasu i pieniędzy, a potem odwołuje się wszystko bezterminowo – Stefan K. Schou nie kryje oburzenia.
ITD reprezentuje w tych sprawach trzy firmy: Scandi Logistics, Lauge Transport oraz Vognmand Finn Nielsen. Przewoźnicy wciąż czekają na odpowiedź duńskich ministerstw w ich głównej sprawie dotyczącej legalności systemu kar.
Kary jednakowe dla wszystkich – bez względu na skalę przewinienia
Największe kontrowersje budzi fakt, że duński system nakłada kary w jednakowej wysokości, niezależnie od tego, czy pojazd spóźnił się z rejestracją o kilka minut, czy nie uiścił opłaty w ogóle.
To właśnie ten element budzi poważne wątpliwości prawne. Stała kara, początkowo w wysokości 4,5 tys. koron duńskich, a obecnie 9 tys. koron, może być bowiem nieadekwatna do rzeczywistego naruszenia, co przeczy unijnemu prawu.
ITD wielokrotnie zwracało uwagę, że kontynuowanie postępowań bez wcześniejszej oceny przez Trybunał Sprawiedliwości UE byłoby działaniem przedwczesnym i nieuczciwym wobec przewoźników.
Branża czeka na kolejne decyzje. Przewoźnicy nadal w niepewności
Choć wycofanie spraw może wydawać się dobrą wiadomością, nie oznacza ono zakończenia problemów. Przewoźnicy nie wiedzą, czy sprawy wrócą, ani kiedy zapadnie ostateczna decyzja Unii w sprawie zgodności duńskiego systemu kar z prawem.
ITD podkreśla, że wyrok TSUE może mieć ogromne znaczenie nie tylko dla duńskich, ale i zagranicznych firm transportowych, które w ostatnich miesiącach otrzymywały tysiące kar – często błędnych, automatycznie generowanych i niemożliwych do odwołania w rozsądnym trybie. Wycofanie postępowań to kolejny sygnał, że duński system kar za myto może wymagać gruntownej przebudowy.










