Odsłuchaj ten artykuł

Dziś kolejne protesty kierowców przeciw nowym przepisom unijnym. Tym razem w Holandii
W poniedziałek protestowali Belgowie, dziś blokady organizują Holendrzy, a za parę dni akcję zapowiadają również Włosi. Są przeciwni przepisom zawartym w projekcie Pakietu Mobilności i przedstawiają swoje postulaty. Sprawdźcie, gdzie należy spodziewać się utrudnień w związku z akcją holenderskich truckerów.
Belgijscy związkowcy prowadzili akcję protestacyjną w ostatni poniedziałek. Zablokowali przede wszystkim przejścia na granicy z Francją i Holandią.
Na dziś protest zapowiedział także FNV, holenderski związek zawodowy z branży transportowej. Rozpocznie się on o godzinie 14 w Hazeldonk na granicy holendersko-belgijskiej, przy autostradzie A16. Należy się tam spodziewać utrudnień, które mogą potrwać do godzin wieczornych.
Strajk we Włoszech
Także włoskie związki transportowe – Filt Cgil, Fit Cisl i Uiltrasporti – organizują się, by sprzeciwić się nowym unijnym normom – informuje portal ilnuovolevante.it. Kierowcy zapowiedzieli ogólnokrajowy 24-godzinny strajk 14 stycznia. W Ligurii truckerzy będą strajkowali 48 godzin, czyli do 15 stycznia do północy.
Powody protestów
Kierowcy z Belgii, Holandii i Włoch strajkują z tego samego powodu. Nie podobają im się zapisy w projekcie Pakietu Mobilności dotyczące okresów pracy i odpoczynku.
Według związkowców nowe regulacje doprowadzą do znacznego pogorszenia warunków pracy w branży i narażą na niebezpieczeństwo samych truckerów oraz innych uczestników ruchu.
Chodzi m.in. o dopuszczenie, by kierowcy spędzali regularny tygodniowy odpoczynek w kabinie ciężarówki, co obecnie jest zabronione.
Holenderski związek FNV przedstawił po krótce swoje postulaty. Domaga się on:
– ograniczenia kabotażu do trzech tras w ciągu siedmiu dni, po wykonaniu których przez pięć dni kabotaż miałby być całkowicie zabroniony,
– egzekwowania kary za 45-godzinne odpoczynki w kabinach,
– obowiązkowego powrotu ciężarówek do kraju pochodzenia co maksymalnie dwa tygodnie.
– by stosowanie zezwoleń uzależnić od masy przewożonego towaru, a nie od dmc pojazdu (graniczną wartością miałoby być 500 kg ładunku).
Inne spojrzenie z zachodu
Choć przedstawiciele branży transportowej z zachodu uważają przepisy szykowane w Brukseli za zbyt łagodne, przewoźnicy z Europy Środkowo-Wschodniej dostrzegają w nich ograniczenie podstawowych swobód stanowiących podstawę dla wspólnego rynku UE. Zagrożenie, jakie ze sobą niosą nowe regulacje, dostrzegają także eksperci z Europy Zachodniej. Swoją opinię na temat skutków Pakietu Mobilności wyraził niedawno książę Michael von Liechtenstein na portalu Geopolitical Intelligence Services (portal publikuje informacje i opinie ekspertów na tematy związane z gospodarką, przemysłem, biznesem, polityką i finansami).
Według Michaela von Liechtensteina zasada “tej samej płacy za tę samą pracę” ma na celu ochronę przedsiębiorstw w krajach UE o wyższych płacach minimalnych i narusza zasadę swobodnej wymiany usług.
Oprócz ogromnego obciążenia biurokratycznego nałożonego na firmy, proponowana zasada poważnie zakłóciłaby międzynarodowe usługi transportowe w UE i prawdopodobnie zniszczyłaby sektor przewozowy w Europie Środkowej” – pisze von Liechtenstein.
Książę podkreśla również, że nawet z punktu widzenia krajów Europy Zachodniej działanie to jest “kontrproduktywne i irracjonalne”, podając za przykład Niemcy:
– Kraj stoi w obliczu alarmującego niedoboru kierowców ciężarówek (…) Powoduje on zatory w całej branży logistycznej. Problem narasta.
W rezultacie największa gospodarka w Europie jest w coraz większym stopniu zależna od firm z Europy Środkowej w zakresie tej podstawowej usługi. Nowe zasady zadałyby temu podziałowi pracy miażdżący cios” – komentuje Michael von Liechtenstein.
Według księcia zapisy Pakietu Mobilności to kolejny “populistyczny i krótkowzroczny środek”, silnie wspierany przez Francję.
Jeśli stanie się prawem, będzie to miało niezamierzony skutek dalszego niszczenia spójności UE” – podsumowuje.
Przypomnijmy, że jutro europosłowie z Komisji Transportu, będą głosować nad propozycjami dotyczącymi delegowania kierowców, czasu prowadzenia pojazdu i czasu odpoczynku oraz kabotażu, zawartymi w projekcie Pakietu Mobilności. Również jutro pod PArlamentem Europejskim protestować zamierzają organizacje przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej – m.in. z Polski, Bułgarii, Litwy i Rumunii. Będą w ten sposób domagać się wprowadzenia poprawek w projekcie Pakietu Mobilności, dzięki którym zostanie utrzymana konkurencyjność przedsiębiorstw z branży międzynarodowego transportu drogowego.
Pakiet Mobilności
– lex specialis, czyli szczegółowe regulacje dot. kierowców zawodowych w UE, a dotyczące delegowania. Ogólne przepisy już powstały, wchodzą w życie w 2020 r. [https://trans.info/pl/dyrektywa-o-delegowaniu-wchodzi-w-zycie-i-co-dalej-102205]i zawiera je Dyrektywa o delegowaniu. Nie dotyczą jednak truckerów, ponieważ ze względu na specyfikę ich pracy europosłowie pracują obecnie nad zasadami dla transportu.
Prace te przeciągają się i nie wiadomo, czy uda się je zakończyć na początku przyszłego roku. Obecnie znane jest dopiero stanowisko Rady UE w sprawie Pakietu Mobilności. Mocno skrytykowane przez ministra Andrzeja Adamczyka, który określił je mianem „protekcjonistycznego”. Projekt przepisów, za którymi opowiedziała się Rada UE, zakłada m. in.:
– obowiązek posiadania drugiej wersji inteligentnych tachografów,
– ograniczenie systematycznego kabotażu,
– konieczność powrotów kierowców do domu przynajmniej co cztery tygodnie
– oraz zakaz spędzania regularnego tygodniowego odpoczynku w kabinie pojazdu.
Teraz wspólne stanowisko musi wypracować Parlament Europejski, co nie będzie łatwe, głównie z uwagi na niechęć do współpracy niektórych zachodnich posłów.
Na kształt omawianego w PE Pakietu Mobilności składają się trzy sprawozdania, dotyczące:
– kabotażu,
– delegowania,
– odpoczynku kierowców.
Jeśli PE wypracuje wspólne stanowisko, wówczas dopiero, w ramach Trilogu, czyli współpracy z Radą UE i Komisją Europejska, będzie można ustalić ostateczny kształt przepisów.
Fot. Twitter.com/tolcommunity