TransInfo

Firmy transportowe chcą zwiększyć zatrudnienie, ale… pensje już niekoniecznie

Ten artykuł przeczytasz w 7 minut

43 proc. firm z sektora “transport, gospodarka magazynowa i łączność” chce w ciągu najbliższych 6 miesięcy zwiększyć zatrudnienie. W tym samym czasie jednak nie zamierza podnieść wynagrodzeń – aż 70 proc. z nich zapowiada, że wypłaty pozostaną na dotychczasowym poziomie – wynika z najnowszego raportu „Plany Pracodawców” stworzonego przez Instytut Badawczy Randstad.

Liczba polskich firm, które zamierzają zwiększyć zatrudnienie, wzrosła. Już w ciągu ostatniego pół roku aż 70 proc. przepytanych przez Instytut firm, niezależnie od sektora, szukało nowych pracowników.

Więcej miejsc pracy to nie tylko kwestia sezonu, ale stała tendencja od ponad 5 lat – zauważa Randstad.

Okazuje się jednak, że nie zawsze te próby kończyły się powodzeniem. Ponad 30 proc. przedsiębiorstw ostatecznie musiało zatrudnić mniej osób, niż zakładało, a 14 proc. w ogóle zrezygnowało z rekrutacji. 12 proc. obniżyło wymagania, żeby tylko znaleźć pożądanego pracownika.

Szczyt sezonowy sprzyja pracownikom

W ciągu najbliższego półrocza sytuacja będzie jeszcze trudniejsza, bo to czas prac sezonowych. Już teraz 15 proc. właścicieli firm zapewnia, że będzie musiało rozejrzeć się za dodatkowymi rękami do pracy.

Najczęściej takie deklaracje składają firmy budowlane (29 proc.), sektor nowoczesnych usług dla biznesu (24 proc.) oraz przedsiębiorstwa zajmujące się transportem, gospodarką magazynową i łącznością (19 proc.) – piszą autorzy raportu. 6 na 10 przedsiębiorców, którzy planują zatrudnienie pracowników tymczasowych, taką decyzję tłumaczy potrzebą obsłużenia zwiększonego zapotrzebowania rynku na produkty lub usługi danego przedsiębiorcy. 17 proc. pracodawców z tej grupy do kwestii zatrudnienia podchodzi elastycznie, aby reagować na zmiany w zapotrzebowaniu na oferowane towary i usługi – dodają.

W transporcie większe zatrudnienie w ciągu najbliższych 6 miesięcy deklaruje ponad 40 proc. firm, a tylko 4 proc. chce zwalniać. Intensywniejsze poszukiwania nowych pracowników deklarują tylko przedsiębiorstwa z działów: przemysł, budownictwo oraz BPO/SSC, czyli usługi pomocnicze w firmach, m.in. księgowe, hr-owe, informatyczne.

Z uwagi na szczyt sezonowy, w transporcie ma się znaleźć miejsce dla nowych pracowników niemal w co piątej firmie. Większy popyt na zatrudnienie będzie tylko w budowlance (deklaruje to 29 proc. firm) i w BPO/SSC (24 proc.).

Zatrudniają cudzoziemców nie z oszczędności

Niestety, pracodawcy jak mantrę powtarzają już, że w kraju o pracownika coraz trudniej. Szczególnie głośno skarżą się na to przewoźnicy [TU JAKIŚ LINK]. Nic więc dziwnego, że coraz częściej z nadzieją patrzy się na obcokrajowców.

Jak wynika z danych Randstad, nawet połowa pracodawców, którzy dotąd nie współpracowali z osobami z zagranicy, myśli o tym, by zacząć je zatrudniać. Dziś robi to już niemal co czwarty z ankietowanych przez Instytut właścicieli firm. W samym tylko transporcie – co piąty. Niezależnie od branży, najchętniej zatrudniani są sąsiedzi ze Wschodu – Ukraińcy (20 proc. firm, podczas gdy jeszcze dwa lata temu odsetek sięgał 15 proc.) oraz Białorusini (13 proc.). Poza nimi Polacy pracują najczęściej z Rosjanami (2 proc.), Niemcami, Czechami, Hindusami i Nepalczykami (po 1 proc.).

– W ostatnich latach pracodawcy przekonali się do zatrudniania cudzoziemców. Co warto podkreślać, pracownicy zza wschodniej granicy są przyjmowani do pracy głównie ze względu na konieczność zapełnienia wakatów. Kwestie związane z niższym wynagrodzeniem nie odgrywają decydującej roli – mówi Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan, cytowana przez Randstad. Rzeczywiście, z raportu wynika, że z uwagi na niższe wymagania finansowe obcokrajowców zatrudnia tylko 4 proc. firm.

Pomoc ze strony bliskich sąsiadów może jednak nie wystarczyć.

– Coraz częściej padają opinie, iż zasoby pracowników z państw z regionu Europy Wschodniej, którzy mogliby przyjechać do Polski i pracować na polskim rynku pracy, wyczerpują się. To skłania niektórych pracodawców, a także agencje pracy tymczasowej czy agencje pośrednictwa pracy do sięgania po pracowników z krajów zdecydowanie bardziej oddalonych nie tylko geograficznie, ale i kulturowo. Jeśli zapotrzebowanie na pracowników będzie – a wszystko na to wskazuje – nadal utrzymywać się na tak wysokim poziomie, będziemy musieli przyzwyczaić się do obecności na polskim rynku pracy osób pochodzących m.in. krajów azjatyckich. W ich przypadku większe znaczenie będą miały bariery związane z nieznajomością języka czy odmiennościami kulturowymi – dodaje Monika Fedorczuk.

Liczysz na podwyżkę? Możesz się przeliczyć

Wydawałoby się, że w związku z wspomnianymi problemami, pracodawcy będą chcieli zachęcać pracowników wyższymi zarobkami. Tym bardziej, że jak sami przyznają, „z większym optymizmem spoglądają na kondycję finansową swoich firm”. Niemal 70 proc. z nich ocenia ją dobrze lub bardzo dobrze.

To najwyższy wynik w historii badania i wzrost o 2 punkty procentowe w stosunku do końca 2017 roku – zauważają autorzy raportu. – Najlepiej swoją kondycję postrzegają firmy zajmujące pośrednictwem finansowym (78 proc.), transportem, gospodarką magazynową i łącznością (72 proc.) oraz przemysł (72 proc.).

A jednak dla tych pracowników, którzy liczą na podwyżki, nie ma dobrych wiadomości. Niemal 70 proc. pracodawców, niezależnie od branży, stwierdziło, że w ciągu najbliższego pół roku pensje się nie zmienią. Tylko 27 proc. zadeklarowało, że może je podnieść.

W transporcie również nie wygląda to optymistycznie. Tylko 29 proc. firm stwierdziło, że da podwyżki.

Jak doceniać, to hojnie

Eksperci odpowiedzialni za raport uspokajają jednak, że „ten czynnik podlega sezonowości i co roku w tym okresie notujemy niskie wskazania w kwestii podwyżek”. Patrząc na dane z tej perspektywy trzeba się pocieszyć, że choć wynik słaby, to i tak lepszy niż w ubiegłych latach. Rok do roku odsetek pracodawców, którzy chcą dać podwyżki, zwiększył się o 3 punkty procentowe, a w ciągu pięciu lat wzrósł o 17 p.p. – przekonuje Randstad.

I zauważa jeszcze jedną, pozytywną tendencję. Otóż właściciele firm coraz chętniej udzielają… bardziej znaczących podwyżek.

Podwyżki od 4 do 7 proc. jeszcze dwa lata temu deklarowała 1/5 firm, teraz już ponad 1/4. Z 16 do 18 proc. wzrósł odsetek przedsiębiorstw, które zamierzają zwiększyć wynagrodzenia pracowników o 7 do 10 proc., a z 2 do 4 proc. rośnie w tym okresie odsetek firm, które swoim załogom chcą zafundować podwyżki na poziomie od 10 do 16 proc. – czytamy na stronie Instytutu.

I jeszcze jedna, dobra wiadomość: „W 4 na 10 firmach, które planują wzrost wynagrodzenia, obejmie on niemal wszystkich zatrudnionych”.

Fot. Pixabay/Tumisu/public domain

Tagi