TransInfo

Kierowca ciężarówki nie mieszka w domu, by nie narażać żony i dzieci. Od tygodni żyje w kabinie

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Ben McKeown, to jeden z pewnie setek kierowców, którzy w szczególnym czasie pandemii koronawirusa stanął przed trudnym dylematem. Jak pogodzić życie rodzinę z pracą, która stała się niebezpieczna ze względu na duże ryzyko zarażenia koronawirusem? Trucker zdecydował się na trudne i bolesne dla rodziny rozwiązanie, ale bezpieczeństwo najbliższych jest dla niego najważniejsze.

Historię kierowcy przybliżyła niedawno stacja Sky News, która przeprowadziła z nim wywiad. Ben McKeown z Carmarthenshire w Walii przez 5 tygodni żył w kabinie ciężarówki. To niby nic nadzwyczajnego dla tych truckerów, którzy jeżdżą w długie trasy po całej Europie, ale w przypadku Walijczyka była to dość radykalna zmiana. Zanim wybuchła pandemia, Ben zwykle wracał z tras do domu na weekendy. I choć jak wielu innych kierowców, czasami spędza sześć nocy w tygodniu poza domem, nigdy nie wyobrażał sobie, że będzie w takiej sytuacji.

Decyzję o tym, by zamieszkać w ciężarówce kierowca podjął wspólnie ze swoją żoną. Obawiał się bowiem, że przywiezie koronawirusa do domu po powrocie z któregoś dalszego wyjazdu. Nie chciał ryzykować, że narazi na niebezpieczeństwo trójkę dzieci, a zwłaszcza najmłodszego synka, który jest wcześniakiem i ma dopiero kilka miesięcy. Od tego momentu główną formą kontaktu z rodziną była dla Bena codzienna rozmowa wideo i krótkie spojrzenie rzucone na dzieci przez okno, kiedy zostawiał pod domem torbę z praniem.

– Widziałem moją żonę Nicolę, ale dla bezpieczeństwa zachowywaliśmy dwumetrowy dystans – McKeown zwierzał się reporterce Sky News.

Kierowca ciężarówki spędził też kilka nocy w przyczepie kempingowej przyjaciela, by trochę odpocząć od ciągłego przebywania w kabinie. Na szczęście szef Bena zadbał o to, by kabina ciężarówki była komfortowo wyposażona.

Najbardziej dokucza tęsknota

– Nigdy się na coś takiego nie pisałem, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić bezpieczeństwo mojej rodzinie. Nawet gdybym musiał, spędzić w ciężarówce lata – zapewnia Ben.

Przyznaje jednak, że trudno poradzić sobie z tęsknotą. – Zwłaszcza kiedy jesteś sam w nocy i po prostu tęsknisz za domem. Myślisz „przegapiłem to, przegapiłem to”. Po raz pierwszy tęsknię za moim najstarszym dzieckiem, które jeździ już samo na rowerze i młodszym, które stawia pierwsze kroki – mówi.

Jako kierowca długodystansowy Ben wiedział, że jego zawód odbierze mu wiele, miał jednak nadzieję, że to nadrobi. Nie szuka współczucia, ale chciałby, żeby ludzi lepiej rozumieli poświęcenia, jakie podejmują wszyscy kierowcy wożący ładunki, którzy teraz są kluczowymi pracownikami dla zapewnienia dostaw.

– Spotykałem ludzi, którzy byli dla mnie bardzo mili, ale inni, jak sądzę, nie zdają sobie sprawy, skąd pochodzi ich jedzenie i jak dostaje się do sklepów – mówi.

Jednak to, czego najbardziej pragnie Ben, to powrót do domu, gdy tylko skończą się restrykcje związane z pandemią i będzie już bezpiecznie. Nie ma wielkich planów z tym związanych – powrót do normalności jest jedyną rzeczą, której pragnie.

– Chcę tylko zobaczyć moje dzieci, zabrać je do parku. Nie zdajesz sobie sprawy, ile dla ciebie znaczy rodzina, dopóki nie możesz z nią być – dodaje.

Fot. MAN

Tagi