Fot. Flickr/Tobias Nordhausen CC BY 2.0

Niemiecki wskaźnik koniunktury dalej pod kreską. Wielu z branży TSL prowadzi negocjacje cenowe

Niemiecki wskaźnik koniunktury Ifo w sierpniu spadł czwarty raz z rzędu. Firmy z Niemiec nie liczą na poprawę sytuacji w najbliższych miesiącach.

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

W sierpniu wskaźnik Ifo, czyli niemiecki wskaźnik klimatu biznesowego wyniósł 85,7 punktów. Dla porównania w lipcu br. indeks sięgał 87,4 punktów. 

Indeks Ifo to wskaźnik makroekonomiczny sporządzany od 1991 roku przez IFO (Institut für Wirtschaftsforschung) w Monachium.
Odzwierciedla on aktywność gospodarczą w Niemczech, która określana jest na podstawie ankiet dotyczących obecnej sytuacji gospodarczej oraz prognoz na najbliższe 6 miesięcy. Wysokie odczyty (powyżej 100) oznaczają optymizm, niższe (poniżej 100) – pesymizm, jeśli chodzi o obecne nastroje i prognozy na przyszłość.

Ocena obecnej sytuacji biznesowej jest zatem na najniższym poziomie od sierpnia 2020 r.” – podaje Instytut Ifo z Monachium. Ponadto firmy patrzą na nadchodzące miesiące bardziej pesymistycznie, a okres posuchy w niemieckiej gospodarce wydłuża się.

W sektorze usług klimat biznesowy wyraźnie się ochłodził. Usługodawcy byli według Instytutu Ifo znacznie mniej zadowoleni z obecnej sytuacji. Co gorsza, spodziewają się dalszego spowolnienia, co przełoży się na działalność branży transportowej i logistycznej.

Wskaźnik Ifo spadł w sierpniu również w handlu detalicznym. Detaliści dużo gorzej ocenili swoją obecną sytuację i z większym pesymizmem patrzą na najbliższe miesiące. To samo dotyczy branży budowlanej.

Sytuacja w niemieckiej branży TSL

Nie tylko wskaźnik Ifo pokazuje minorowe nastroje u naszych zachodnich sąsiadów. Niemiecki serwis transportowy dvz.de przeprowadził badanie wśród firm z branży transportowej i logistycznej. Ankietowani nie zakładają, że popyt na transport znacząco wzrośnie w najbliższej perspektywie. Tylko nieliczni spodziewają się, że “dno zostało już osiągnięte”. Choć wolumen przewozów stabilizuje się w ostatnim czasie, to jednak popyt utrzymuje się na niskim poziomie. 

Niektóre z firm korzystają już z modelu tzw. skróconej pracy (Kurzarbeit), który niemiecki rząd wprowadził podczas pandemii, by wesprzeć firmy podczas kryzysu. Według badania DVZ również w sektorze usług KEP popyt jest słaby. Usługi B2C po pandemii koronowirusa wracają do normalności.

Marne szanse na poprawę

Ankieta niemieckiego serwisu potwierdza prognozy Instytutu IFO na najbliższe miesiące. Mało kto wierzy w rychłe i trwałe ożywienie – poza sezonowymi szczytami.

W tej chwili wygląda na to, że obecna sytuacja nie zmieni się przez kilka następnych miesięcy” – prognozuje Armin Riedl, dyrektor zarządzający operatora transportu kombinowanego Kombiverkehr. 

„Ponownego wzrostu potencjału spodziewamy się dopiero w 2024 r.” – mówi Jochen Geis, partner zarządzający Grupy Geis. Jednak nawet w poprawę sytuacji w przyszłym roku nie wszyscy wierzą. Według Cargoline w pierwszej połowie 2024 r. nie należy spodziewać się tendencji wzrostowej, a szwajcarski operator Hupac podejrzewa, że „sytuacja nie zmieni się znacząco w nadchodzącym roku”.

Ceny transportu pod presją

Wyniki ankiet dvz.de. nie wskazują wprawdzie na załamanie cen, ale pokazują, że firmy są pod dużą presją cenową. Wielu ankietowanych przedsiębiorców przyznaje, że prowadzi obecnie negocjacje cenowe. Podczas gdy rok temu wiele uwagi poświęcali walce z niedoborem kadry, optymalizacji i przejściu na ekologiczny transport, teraz skupiają się przede wszystkim na stawkach frachtu.

Sytuacja byłaby krytyczna, gdyby poziom stawek uniemożliwiałby pokrycie kosztów stałych. W takiej sytuacji „większy wolumen można by wygenerować jedynie poprzez wojnę cenową, która szkodzi nie tylko nam samym, ale całej branży” – Jörn Peter Struck, szef Cargoline ostrzega na łamach dvz.de. Odbyłoby się to kosztem wyników i jakości usług – dodaje.

Tagi