Zmiany w dyrektywie o delegowaniu zaakceptowane. Tylko dwa państwa wyraziły sprzeciw

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Rewizja dyrektywy o delegowaniu została oficjalnie przyjęta na posiedzeniu Rady ds. Zatrudnienia, Polityki Społecznej, Zdrowia i Ochrony Konsumentów (EPSCO). Przeciwne temu były tylko Polska i Węgry. Wielka Brytania, „Chorwacja, Litwa i Łotwa wstrzymały się od głosu, potwierdzając zastrzeżenia w stosunku do kwestii delegowania kierowców i braku progresu w tym zakresie” – doniosła europoseł Danuta Jazłowiecka.

We wspólnym oświadczeniu przedstawiciele Polski i Węgier zauważyli, że dotychczas obowiązujące przepisy „ustanowiły delikatną równowagę między ochroną pracowników a swobodą świadczenia usług”. Stwierdzili również, że nowa dyrektywa „ograniczy swobodę świadczenia usług w sposób nieuzasadniony i nieproporcjonalny”.

Zamiast stanowić instrument ochrony pracowników, prawdopodobnie stanie się narzędziem wprowadzania protekcjonistycznych środków – czytamy w oświadczeniu. – Według wszelkiego prawdopodobieństwa sprawi ona, że sama instytucja prawna delegowania straci znaczenie, co przełoży się na zdecydowany uszczerbek dla konkurencyjności Unii jako całości.

Problem nie tylko z rosnącą biurokracją

Polska i Węgry wyraziły obawę, że nowe przepisy będą szczególnie dotkliwe dla małych i średnich przedsiębiorstw, zwłaszcza ze względu na obciążenia administracyjne, jakie nakładają.

Dwuletni okres przejściowy nie wystarczy na dostosowanie się do nowych przepisów, zwłaszcza w przypadku MŚP – przekonują politycy w oświadczeniu.

Dodali przy tym, że zarówno rewizja dyrektywy, jak i „szczegółowe zasady dotyczące delegowania w sektorze transportu drogowego (lex specialis – Pakiet Mobilności – przyp. red.) powinny były zostać potraktowane jako pakiet”.

Negocjacje dotyczące lex specialis nadal trwają, zatem zmiany w dyrektywie z definicji nie mogą zostać uznane za wyważone – skwitowali politycy.

Zdecydowana większość

Głos Polski i Węgier był jednak odosobniony. 22 kraje zagłosowały za rewizją dyrektywy. Co dalej?

Jak wskazuje Danuta Jazłowiecka, „za kilka dni nastąpi uroczyste podpisanie aktu legislacyjnego, a następnie poczekamy na opublikowanie nowej dyrektywy w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej. Dwadzieścia dni po publikacji nowa dyrektywa o delegowaniu pracowników wejdzie w życie. 2 lata po wejściu w życie powinny zacząć obowiązywać w Państwach Członkowskich ustawy narodowe przyjęte w ramach transpozycji tej dyrektywy”.

width="500" height="778" frameborder="0" scrolling="no">

Kluczowe jednak wydaje się pytanie, co dalej z transportem. Na to, okazuje się, nie ma prostej odpowiedzi.

Jeśli chodzi o transport, to nowa dyrektywa nie będzie obejmowała transportu do dnia wejścia w życie tzw. Lex specialis, czyli dyrektywy dot.delegowania kierowców z Pakietu Mobilności. Pozostaje jednak pod znakiem zapytania, to w jakim zakresie dyrektywa podstawowa 96/71 (dyrektywa o delegowaniu – przyp. red.) obejmuje transport drogowy. Komisja Europejska do dzisiaj nie zakończyła procedury EU pilot przeciwko Niemcom czy Francji, mającej na celu wyjaśnić w jakim zakresie MiLoG, czy Loi Macron mogą być stosowane do kierowców. Innymi słowy, jeśli nie przyjmiemy lex specialis, transport pozostanie w chaosie i niepewności prawnej zauważyła europoseł Jazłowiecka w przesłanym Trans.INFO komunikacie.

Komentarz redakcji

Polak i Węgier dwa bratanki. A co z pozostałymi krajami i wielką koalicją, której budowanie tak szumnie zapowiadał minister Adamczyk? Niestety po raz kolejny skończyło się na zapowiedziach polityków. Jest to też kolejny przykład na to, że w starciu z rozpędzoną machiną lobbistyczną krajów Zachodniej Europy nie mamy większych szans i dopóki to się nie zmieni, nie ma co liczyć na skuteczną walkę o interesy polskich firm w Brukseli.

Fot. Pixabay/Tumisu/public domain

Tagi