Porozumienie zostało podpisane pierwotnie 29 czerwca 2022 roku, tuż po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Jego głównym celem było zapewnienie Ukrainie łatwiejszego dostępu do globalnych rynków poprzez tranzyt przez państwa UE oraz wzmocnienie więzi handlowych z unijnym rynkiem.
W praktyce oznacza to częściową liberalizację drogowego transportu towarowego – przewoźnicy z Ukrainy i UE mogą wykonywać przewozy tranzytowe i dwustronne bez konieczności ubiegania się o dodatkowe zezwolenia. To istotnie zmniejszyło obciążenia administracyjne oraz usprawniło transport strategicznych towarów, takich jak paliwa, pomoc humanitarna czy ukraińskie zboże, rudy i stal.
Imponujące wyniki handlowe
Statystyki Eurostatu potwierdzają, że od wejścia porozumienia w życie wymiana handlowa drogą lądową pomiędzy UE a Ukrainą znacząco wzrosła. KE podkreśla, że w 2024 roku import drogowy z Ukrainy do UE wyniósł 7,7 mln ton (+13 proc. względem 2021 r.), o wartości 10,1 mld euro (+12 proc.). Z kolei eksport drogowy z UE do Ukrainy sięgnął 7,6 mln ton (+11 proc.), osiągając wartość 33,4 mld euro – aż o 48 proc. więcej niż w 2021 roku.
Szczególnie duże wzrosty odnotowały kraje sąsiadujące z Ukrainą: Polska (+85 proc.), Rumunia (+124 proc.) i Słowacja (+106 proc.) w eksporcie drogowym. Wszystkie trzy państwa zakończyły 2024 rok z dodatnimi saldami handlowymi.
Polska przeciwko przedłużeniu
Mimo że większość państw członkowskich poparła decyzję, Polska wyraziła sprzeciw. Jak podkreślił Stanisław Bukowiec, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, wsparcie dla Ukrainy nie może odbywać się kosztem unijnych przewoźników.
Od samego początku wojny udzielamy wszechstronnego wsparcia Ukrainie. Jednak pomoc nie powinna odbywać się kosztem podmiotów z państw członkowskich UE, w tym polskich firm transportowych – zaznaczył Bukowiec.
Według niego, dotychczasowe funkcjonowanie umowy doprowadziło do pogłębienia nierównych warunków wykonywania międzynarodowego transportu drogowego rzeczy i uderzyło w polskich przewoźników, którzy zmagają się z rosnącą konkurencją ze strony ukraińskich firm.
Wątpliwości wobec decyzji Brukseli
Bukowiec zwrócił również uwagę, że decyzja o przedłużeniu została podjęta bez rzetelnych analiz.
Komisja Europejska podejmując decyzję nie przeprowadziła wystarczających analiz i nie wzięła pod uwagę racjonalnych argumentów, wielokrotnie przedstawianych m.in. przez Polskę – podkreślił sekretarz stanu.
Polska administracja wskazuje, że choć w umowie znalazły się mechanizmy kontrolne – takie jak trzyetapowy monitoring postępów Ukrainy w dostosowywaniu prawa transportowego do unijnych standardów – to są one zbyt odległe w czasie, by realnie przywrócić równowagę na rynku.
Monitoring i dalsze działania
Jednym z efektów polskich nacisków jest wprowadzenie monitoringu postępów dostosowywania ukraińskiego prawa do przepisów UE, który odbędzie się w trzech etapach: 30 stycznia, 31 maja i 30 listopada 2026 roku.
To nie koniec działań polskiej administracji w zakresie postulowania o zmiany warunków wykonywania przewozów. Monitoring oraz analiza wpływu umowy na rynek transportowy całej Unii będą okazją do zabiegania o równe warunki konkurencji – podsumował Bukowiec.
Przedłużenie porozumienia UE–Ukraina do 2027 roku to decyzja, która z jednej strony wzmacnia wymianę handlową i stabilność logistyczną w regionie, a z drugiej rodzi poważne obawy polskich przewoźników. Kluczowe będzie teraz nie tylko monitorowanie efektów umowy, ale także skuteczne działania administracji krajowej na forum unijnym w celu obrony interesów rodzimych firm transportowych.