Kierowcy w Polsce muszą mieć się na baczności: od mandatu za używanie telefonu komórkowego podczas prowadzenia auta bardzo trudno się wywinąć. Przekonał się o tym pewien kierowca z Warszawy, który upierał się, że karę otrzymał niesłusznie. Stołeczny sąd uznał jednak, że w tego typu sprawach bardziej wiarygodne jest to, jak sprawę postrzegają policjanci.
Policja daje mandat, kierowca się nie zgadza
Ukarany kierowca został zatrzymany przez patrol policji po tym, jak mundurowi zauważyli, że prowadzi auto trzymając lewą dłoń przy uchu. To dość jednoznaczny gest, świadczący o tym, że kierowca rozmawia przez telefon komórkowy. Sprawa zakończyła się karą w postaci mandatu o wysokości 200 zł.
Kierowca jednak go nie przyjął, upierając się, że przez telefon nie rozmawiał i poszedł ze sprawą do sądu. Ponadto upierał, że dzwonił, ale dopiero po tym, gdy został zatrzymany. Dodawał, że prawo jazdy miał od niedawna, za kółkiem czuł się niepewnie i nie podjąłby ryzyka w postaci trzymania telefonu komórkowego w ręce. Przekonywał, że używa zestawu Bluetooth, gdy prowadzi auto i chce użyć komórki.
Skąd taka decyzja sądu?
W sądzie jednak sprawy potoczyły się zupełnie nie po myśli ukaranego kierowcy. Wyrok został wydany w marcu br..
Analizując sprawę, sędziowie uznali, że:
- policjanci nie zadawaliby sobie trudu, aby wmawiać zatrzymanemu popełnienie wykroczenia drogowego i celowo ukarać go mandatem
- mundurowi nie mogli pomylić się w ocenie, czy zatrzymany kierowca rozmawia przez telefon prowadząc auto, bo z odległości ok. 2 metrów dobrze widać to, co dzieje się w środku auta
- przedstawiony przez ukaranego wyciąg rozmów telefonicznych jest niewiarygodny, bo nie zawiera połączeń przychodzących, możliwe zatem, że kierowca nie dzwonił, ale mógł odebrać rozmowę
- odnosząc się do słów ukaranego, że jest kierowcą bez większego doświadczenia sąd uznał, że prowadzenie auta jedną ręką przy jednoczesnym trzymaniu lewej dłoni przy uchu dowodzi niespójności w składanych wyjaśnieniach. Brak doświadczenia wymusza bowiem ostrożność podczas jazdy, a trzymanie kierownicy jedną ręką temu przeczy.
Sąd ukarał go grzywną w wysokości 300 zł. Musiał więc zapłacić jeszcze więcej niż przewiduje to policyjny taryfikator.