Odsłuchaj ten artykuł
Fot. lubelskie.kas.gov.pl
Presja przewoźników podziałała. Wiadomo, jak władze chcą rozwiązać kryzys na granicy
Elektroniczna kolejka albo tymczasowe rozwiązanie polegające na numerowaniu każdego pojazdu - takie rozwiązanie kryzysu na przejściu granicznym w Koroszczynie zaproponował Lech Sprawka, wojewoda lubelski. To efekt wczorajszego protestu przy przejściu w Koroszczynie.
Przewoźnicy drogowi z Lubelszczyzny i Mazowsza zgromadzili się wczoraj przy drodze krajowej nr 68, prowadzącej do przejścia w Koroszczynie. Protestowali przeciwko panującej od dawna, trudnej sytuacji, polegającej między innymi na konieczności stania w wielogodzinnych (a niekiedy kilkudniowych) kolejkach przez kierowców realizujących transport drogowy towarów.
Przedstawiciele branży skarżą się, że kolejka nie jest przez nikogo kontrolowana, a to prowadzi do omijania jej przez niektórych przedsiębiorców.
We wczorajszym spotkaniu z przewoźnikami wzięli udział przedstawiciele władz porządkowych i administracyjnych, między innymi wojewoda lubelski oraz dyrektorzy z Krajowej Administracji Skarbowej.
Wszystko wskazuje na to, że znaleziono rozwiązanie.
Koniec bałaganu w Koroszczynie?
W ciągu dwóch tygodni, liczonych od wczoraj, przedstawiciele władz mają zbadać, czy na przejściach granicznych będzie możliwe wprowadzenie w ciągu miesiąca (po upływie wspomnianych dwóch tygodni) mechanizmu elektronicznej kolejki, wzorem państw takich jak Estonia i Łotwa – potwierdził w rozmowie z Trans.INFO Karol Rychlik, prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów „Podlasie”.
Jeśli okaże się, że wprowadzenie mechanizmu nie będzie możliwe w tak krótkim czasie, wówczas wejdzie w życie rozwiązanie tymczasowe. Polegać ono będzie na numerowaniu każdego pojazdu stojącego w kolejce. Obowiązkiem kierowcy będzie pobranie numeru, oznaczonego odpowiednimi informacjami (tak, by niemożliwe było jego podrobienie).
Karol Rychlik liczy, że w ten sposób ukrócony zostanie proceder nieuczciwego przejazdu przez przejście z pominięciem kolejki lub zajmowania w niej miejsca przed innymi. Do czego, jak zapewnia, obecnie dochodzi.
Przewoźnicy przyznają, że kończy się im cierpliwość, a wschodnie polskie przejścia graniczne, będące równocześnie granicą strefy Schengen, nie są przystosowane do dynamicznie rozwijającego się, globalnego rynku i rosnących mas towarów, przewożonych na linii Unia Europejska – państwa trzecie. Rozwiązanie, o którym mowa przy okazji przejścia w Koroszczynie, w przyszłości miałoby zostać wprowadzone na wszystkich przejściach na wschodzie Polski.
Białoruski problem
Tymczasem sytuacja panująca na granicy z Białorusią jest jedną z najgorszych.
Wczoraj “na kierunku wyjazdowym z Polski w kolejce do odprawy oczekiwało 400 pojazdów ciężarowych; szacowany czas oczekiwania to 13 godzin – przy założeniu, że pojazdy stojące w kolejce nie będą objeżdżane przez inne ciężarówki” – podał w piśmie wysłanym Trans.INFO Michał Deruś, rzecznik prasowy z Referatu Komunikacji Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Równocześnie zapewniał, że po stronie polskiej Służby Celno-Skarbowej “nie są odnotowywane opóźnienia w odprawach”.
Należy mieć natomiast na uwadze, że z Polski wyjeżdża tyle pojazdów, ile jest w stanie przyjąć strona białoruska. Przykładowo, na zmianie nocnej (7/8 listopada) wyjechało z Polski na Białoruś 309 pojazdów ciężarowych – tyle przyjęła strona białoruska. Dodatkowo, na zakończenie zmiany nocnej, pozostało na terminalu w Koroszczynie 148 pojazdów z uprawnieniami na wyjazd – czyli odprawionych przez polską Służbę Celno-Skarbową i oczekujących na przyjęcie przez służby graniczne Białorusi (cały czas zastawiona jest pojazdami oczekującymi na wyjazd z Polski droga celna łącząca terminal w Koroszczynie z granicą). Spowolnienie tempa odpraw przez stronę białoruską obserwowane jest na tym przejściu granicznym od około miesiąca” – dodał.