Podczas IAA Transportation w Hanowerze, największych europejskich targów transportowych, kilka aktualnych informacji na temat elektrycznego ciągnika Elona Muska zdradził podczas prelekcji Dan Priestley, starszy menedżer Tesla Semi Engineering.
Fot. Gregor Gowans trans.iNFO
Czy Tesla Semi jest gotowa do wejścia na europejski rynek?
Choć od pierwszych zamówień europejskich firm na Teslę Semi minęło już prawie siedem lat, ciągnik nie tylko nie dotarł do klientów, ale wciąż nie jest dostosowany do wejścia na rynek w Unii Europejskiej.
Aktualnie Tesla wdrożyła do ruchu po Stanach Zjednoczonych około 100 ciężarówek, z których większość jest wykorzystywana przez PepsiCo. Łącznie ciężarówki te przejechały 7,5 miliona kilometrów. Priestley szczególną uwagę zwrócił na jeden z pojazdów, który w ciągu 18 miesięcy przejechał ponad 400 tys. km przy maksymalnym obciążeniu, podkreślając przy tym niezawodność modelu. Według menedżera Tesli czas sprawności floty wynosi 95 proc., co oznacza, że Semi są sprawne i wolne od poważnych awarii lub konieczności konserwacji. Na marginesie trzeba jednak przypomnieć, że całkiem niedawno – w sierpniu – jeden z egzemplarzy e-trucka Tesli zapalił się po wypadnięciu z drogi.
Główną przeszkodą związaną z wdrożeniem floty elektrycznej jest kwestia ładowania i zasięgu, ale i na to Tesla zdaje się mieć odpowiedź. Priestley ogłosił bowiem opracowanie kolumny ładującej Tesli – Megawatt – do pojazdów ciężkich, która ma zapewnić czas ładowania podobny do tankowania oleju napędowego. Dodał przy tym, że zużycie energii ciągnika Tesli wynosi średnio 100 kWh na 100 km, co czyni go bardziej wydajnym niż ciężarówki z silnikiem Diesla w 2024 r. i nieco lepszym od innych elektrycznych ciężarówek dostępnych na rynku.
Semi w Europie
O ile klienci Tesli w Ameryce mogą korzystać już z elektrycznych ciężarówek, to firmy z Europy, które zamówiły prawie 7 lat temu ciągnik od Elona Muska, będą musieli uzbroić się jeszcze w cierpliwość.
Przed wejściem do Europy Tesla będzie musiała bowiem dostosować pojazd do przepisów Unii Europejskiej. Według Dana Priestleya Tesla chce zatrudnić menedżera ds. rozwoju biznesu na rynek europejski i wprowadzić kompleksowy model biznesowy podobny do tego stosowanego przez PepsiCo w Stanach Zjednoczonych. To rozwiązanie obejmujące pojazd, stacje ładowania, konserwację i obsługę korporacyjną oferującą bieżące wsparcie.
Priestley dodał, że Semi od początku projektowano tak, aby był to pojazd wszechstronny na różnych rynkach światowych. Istnieje już prototyp, który spełnia wymagania UE dotyczące wielkości i jest kompatybilny z europejskimi sprzęgami przyczep.
Mowa tu o krótszym wariancie, bez długich błotników – ten oferuje jednak 300 mil zasięgu (480 km), czyli mniej niż jego europejska konkurencja, np. eActros 600. Tradycyjny wariant Semi z zasięgiem 500 mil (800 km) jest za długi, by móc jeździć po drogach Unii Europejskiej i potrzebuje dodatkowej przestrzeni na akumulatory. Jeśli zaś chodzi o porównanie zużycia prądu, jeśli wierzyć deklaracjom Tesli, Semi jest nieco ekonomiczniejsza od niemieckiego konkurenta – ciągniki spalają odpowiednio 1 kWh i 1,03 kWh na kilometr.
Wygląda więc na to Elon Musk i jego inżynierowie mają jeszcze wiele do zrobienia, aby Semi stała się atrakcyjną ciężarówką na europejskim rynku, a klienci, którzy złożyli zamówienie na Teslę Semi, jak Girteka czy Fercam 7 lat temu, muszą czekać nadal.
Co nowego?
Wprawdzie Tesla w Hanowerze nie pokazała żadnych rewelacji, ale według Priestleya ulepszyła nieco pojazdy i oprogramowanie, co wpłynęło na poprawę parametrów ładowania i zasięgu pojazdu. Ponadto firma Elona Muska opracowała nowe podwozie, w którym można umieścić kabinę sypialną i niezależne zawieszenie przednie dla przyszłej wersji europejskiej, które zwiększa również skuteczność hamowania regeneracyjnego.