Fot. PKP Cargo

Pojawiła się alternatywa dla dotychczasowego transportu do Chin. Skorzystają niektórzy producenci

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

W 2014 r. Moskwa nałożyła embargo na polską żywność, skutkiem czego nasze produkty nie mogły być eksportowane do Rosji, ani przez nią przewożone. To drugie ma się zmienić. PKP Cargo Connect ogłosiło właśnie, że uzyskało możliwość przewożenia żywności tranzytem przez Rosję – do Chin.

Najpierw ładunki będą przewożone do Małaszewicz. Stamtąd, bezpośrednimi pociągami, będą trafiać do chińskiego miasta Xi’an. Trasa ma zajmować 14 dni – podaje w komunikacie PKP Cargo, do którego należy PKP Cargo Connect.

Jak na razie jest to możliwe wyłącznie w przypadku produktów, które nie wymagają chłodzenia, ponieważ spółka nie ma jeszcze dostępnych wolnych kontenerów chłodni.

Alternatywa dla statków i samolotów

Cała operacja będzie prowadzona w taki sposób, by nie naruszać zasad rosyjskiego embarga.

Podczas przejazdu pociągu przez Rosję, na kontenery z żywnością będą zakładane plomby rosyjskiego systemu satelitarnego Glonass, które pozwalają tamtejszym organom nadzoru sanitarnego kontrolować tranzyt” – tłumaczy firma.

Równocześnie przekonuje, że w porównaniu z czasochłonnym transportem morskim (z wykorzystaniem którego czas przewozu może sięgnąć nawet 2 miesięcy) lub drogim lotniczym, transport kolejowy ma być ciekawą propozycją dla polskich producentów masowych produktów spożywczych.

Przewóz żywności koleją z Polski do Chin przez Białoruś, Rosję i Kazachstan to najszybsza i najbardziej efektywna trasa lądowa i dlatego zależało nam na tym, aby Grupa PKP CARGO uruchomiła to połączenie – przekonuje Czesław Warsewicz, prezes PKP CARGO S.A. – Polscy eksporterzy będą mogli szybko i w dużych ilościach dostarczać żywność na chłonny rynek chiński, gdzie nasze produkty spożywcze cieszą się renomą ze względu na ich wysoką jakość.

Chiny trudniejsze, niż się wydaje

Wspomniana renoma nie przekłada się na razie na oszałamiające wyniki związane z podbojem chińskiego rynku. W 2018 r. sprzedaliśmy do Chin towary o wartości 2,6 mld dolarów, z czego tylko 1 proc. stanowił udział żywności – podaje portal wiadomoscihandlowe.pl.

Wpływ na taki stan rzeczy mają nie tylko trudności infrastrukturalne. Również te prawne.

Sprzedaż żywności w Chinach poprzedza drobiazgowa procedura rejestracyjna. To, co nam się wydaje na etapie rejestracji bardzo skomplikowane jest niczym, przy tym, czego trzeba pilnować później w praktyce” – przestrzega na łamach “Rzeczpospolitej” Jacek Strzelecki, niezależny ekspert ds. chińskiego rynku rolno-spożywczego.

Jak podaje, przestrzegać należy m.in. zasad opisanych w Prawie Chińskiej Republiki Ludowej o bezpieczeństwie żywności (gdzie mowa jest np. o danych na etykietach, reklamach oraz odpowiedzialności wobec kupujących) oraz norm krajowych GB (określających np. dopuszczalne dodatki do żywności, metody badań żywności oraz wymogi związane z higieną podczas produkcji).

Za złamanie drobiazgowych przepisów grozi czasowe, a nawet bezterminowe zamknięcie chińskiego rynku przed producentem.

Fot. PKP Cargo

Tagi