Fot. Pixabay/Ette07/public domain

Trucker zabił rowerzystkę, bo nie widział jej przez to, co poustawiał w szoferce. Polska policja komentuje sprawę

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Zapadł wyrok w sprawie kierowcy, który w Birmingham potrącił śmiertelnie rowerzystkę. Kobieta była jaskrawo ubrana i jechała pasem przeznaczonym dla rowerów. Przed wzrokiem truckera zasłoniły ją jednak przedmioty poukładane na desce rozdzielczej. W Polsce to zakazane? – Przepisu, który by mówił o tym wprost, nie ma. Jest natomiast przepis, który pośrednio odnosi się do takich „ozdób”. Traktowany przez kierowców po macoszemu, jednak nie przez policję, prokuraturę i sądy – twierdzi Radosław Kobryś, podinspektor z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Kierowca Robert Bradbury spędzi w więzieniu 21 miesięcy. Ma również zakaz kierowania pojazdem przez najbliższe 34 miesiące. Suzanna Bull, którą potrącił, zginęła na miejscu pod kołami jego ciężarówki. Sąd ustalił, że trucker powinien był ją dostrzec około 7 sekund przed wypadkiem. Kobietę zasłoniła jednak półka, którą zamontował na desce rozdzielczej i szereg przedmiotów, które na niej ustawił – m.in. wentylator, system nawigacji satelitarnej, czapkę i różne drobiazgi.

O takim wykorzystaniu blatu wiedział pracodawca Bradbury’ego, firma S&J Transport, która przyznała się do złamania przepisów BHP w zakresie sprawowania kontroli nad korzystaniem z pojazdu i bezpieczeństwem pracy. Ukarana została grzywną w wysokości 112 250 funtów brytyjskich (czyli ponad 562 tys. zł) – donosi BBC.

“Ołtarzyki” mają rację bytu?

W Polsce układanie laptopów, maskotek i innych przedmiotów na desce rozdzielczej do rzadkości nie należy. Próżno jednak szukać w prawie przepisu, który by tego jednoznacznie zabraniał. Nie znaczy to jednak, że musi dojść do tragedii, żeby tzw. „ołtarzyki” zniknęły spod przedniej szyby.

Pamiętajmy, że w prawie o ruchu drogowym znajduje się przepis (art. 3), o którym kierowcy często zapominają, a który jest niezwykle ważny. Mówi on o tym, że uczestnik ruchu musi zachować ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę – przestrzega podinspektor Radosław Kobryś.

Tłumaczy, że nadmierne dekorowanie szoferki np. maskotkami, ozdobami lub urządzeniami elektronicznymi może stanowić zagrożenie na drodze i podpadać pod ten przepis.

Do tej sytuacji odnosić się może również art 66, który mówi o tym, że pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę.

Deska rozdzielcza i szoferka przed i po zdjęciu ozdób, zdjęcie zrobione przy okazji akcji duńskiej policji w styczniu ubiegłego roku, fot. Sydøstjyllands Politi

“Nie”światełkom choinkowym i ledom

Pojazd, który nie spełnia norm zapewnienia widoczności, jest niebezpieczny, a co za tym idzie, samo poruszanie się nim nie może być uznane za bezpieczne – tłumaczy przedstawiciel Policji.

Dlatego też podczas kontroli policjant może kazać kierowcy zdjąć ozdoby, a nawet ukarać go mandatem do 500 zł (do 3 tys. w postępowaniu sądowym) na podstawie kodeksu wykroczeń.

I nie chodzi wyłącznie o poustawiane w szoferce ozdoby, ale również o oświetlenie.

Często zdarzają się taśmy led lub światełka świąteczne. Nie dość, że rozpraszają, to jeszcze z daleka mogą być odebrane przez innych uczestników ruchu jako sygnalizatory świetlne albo kierunkowskazy – zauważa podinspektor.

Uderzy jak cegła

Nieprawidłowo umieszczonych przedmiotów w kabinie nie ma co bagatelizować. Kilka lat temu inspektor Kobryś pracował na miejscu wypadku. W auto osobowe uderzył z tyłu inny pojazd. Kierowca samochodu osobowego miał na tylnej półce głośnik, który spadł i uderzył w potylicę jego dziecko. Zginęło na miejscu.

Pamiętajmy, że nawet mały, zbędny przedmiot w naszym sąsiedztwie może być śmiercionośną bronią – przestrzega podinspektor Radosław Kobryś. – Weźmy prosty przykład – podczas zderzenia przy prędkości 50 km/h smartfon, który leci, uderza z siłą przedmiotu ważącego 4 kg. Leci jak cegła.

Fot.Pixabay/Ette07/public domain

Tagi