Odsłuchaj ten artykuł
Fot. KPRM
Tusk mówi o możliwości zamknięcia granicy. Wicepremier Ukrainy dementuje
Premier Donald Tusk poinformował wczoraj, że trwają negocjacje w sprawie tymczasowego zamknięcia granicy na wymianę towarową z Ukrainą. Ukraiński wicepremier Ołeksandr Kubrakow zaprzecza, jakoby strona ukraińska brała udział w rozmowach na ten temat.
W środę, 28 lutego Donald Tusk spotkał się z premierem Norwegii Jonasem Gahrem Storem. Podczas wspólnej konferencji prasowej zapowiedział szczyt rolniczy w Warszawie, który odbędzie się dziś o godz. 14.
O godz. 14 w Centrum Dialogu spotkam się z liderami wszystkich protestujących wczoraj w Warszawie grup” – powiedział szef rządu. Dodał, że polski rząd prowadzi działania, które – na razie krótkoterminowo – mogą poprawić sytuację protestującej grupy.
Donald Tusk poinformował też, że prowadzone są rozmowy ze stroną ukraińską o całkowitym zamknięciu granicy na wymianę towarową, co jak przyznał, byłoby rozwiązaniem tymczasowym i “bolesnym” dla obu stron.
Premier @donaldtusk w #KPRM: Limity zaproponowane przez Brukselę i Kijów są dla nas nie do zaakceptowania. Będziemy proponowali w Brukseli, by okresem referencyjnym przy wyliczeniach limitu produktów rolnych z Ukrainy był okres sprzed wojny. Tak, aby te limity nie zagrażały…
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) February 28, 2024
Jestem gotów podjąć decyzje nawet twarde, jeśli chodzi o granicę z Ukrainą – zawsze w porozumieniu z Kijowem, żeby nie było niepotrzebnych napięć, ale musimy znaleźć rozwiązanie które będzie długotrwałe” – powiedział Donald Tusk.
Strona ukraińska zaprzecza
Do wypowiedzi Donalda Tuska odniósł się jeszcze wczoraj Ołeksandr Kubrakow, ukraiński wicepremier ds. infrastruktury.
Ukraina nie zamierza zamknąć granic z Polską. Nikt ze strony ukraińskiej nie prowadzi w tej sprawie negocjacji” – poinformował Kubrakow we wpisie opublikowanym w serwisie X (dawniej Twitter). Wicepremier podkreślił, że stabilna wymiana handlowa jest dla Ukrainy, w obliczu wojny z Rosją, kwestią przetrwania.
Ukraine is not going to close its borders with Poland. No one from the Ukrainian side is negotiating about this. Our people are fighting for their existence in a war with the Russian aggressor. For us, a stable border is a matter of survival. We have great respect for friendly… pic.twitter.com/lgbLb3FRdK
— Oleksandr Kubrakov (@OlKubrakov) February 28, 2024
Mamy wielki szacunek dla przyjaznej Polski i zaproponowaliśmy konstruktywne rozwiązania oraz podjęliśmy kroki w celu złagodzenia napięć na granicy” – dodał Kubrakow. Podkreślił, że Kijów wciąż oczekuje od polskich władz decyzji, które „sprawią, że sytuacja nie utknie w martwym punkcie”.
Spotkanie rządów polskiego i ukraińskiego ma się odbyć 28 marca. Tusk zaprosił przedstawicieli ukraińskiej Rady Ministrów do Warszawy, gdzie mają prowadzić rozmowy na temat dalszej współpracy i kwestii spornych. W zeszłym tygodniu Wołodymyr Zełenski zaproponował polskim władzom spotkanie na granicy polsko-ukraińskiej, gdzie wysłał ukraińską grupę roboczą. Do spotkania jednak nie doszło.
Przewoźnicy nie wznawiają protestu
Polscy przewoźnicy, którzy w połowie stycznia zawiesili protest do 1 marca, nie wznowią na razie swoich działań – wynika z informacji, jakie Ttrans.INFO uzyskało od Rafała Meklera, jednego z reprezentantów przewoźników, którzy prowadzili blokady. W poniedziałek 27 lutego odbyło się kolejne z posiedzeń w Ministerstwie Infrastruktury z udziałem przedstawicieli branży transportowej.
Wiceminister Paweł Gancarz zaznaczył, żę nadrzędnym celem jest zmniejszenie napięć i zapewnienie równorzędnej pozycji wszystkich podmiotów na rynku przewozów pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską.
Wiceszef resortu infrastruktury omówił również aktualne problemy, z jakimi mierzą się polscy przewoźnicy wykonujący przewozy, głównie między Ukrainą i Polską, w tym zatrzymywanie polskich pojazdów przy granicy po stronie ukraińskiej w odwecie za protesty rolników po stronie polskiej.
Jeśli chodzi o system zezwoleń, niestety zmagamy się z tym problemem, że w tym momencie aby renegocjować lub cofnąć porozumienie UE z Ukrainą, trzeba by było uzyskać zgodę większości w Radzie Unii Europejskiej. Wyłączenie Ukrainy z systemu zezwoleń zawarte w porozumieniu z 2022 r. odbyło się pod wpływem chwili, bez uprzednich kalkulacji i analiz wpływu na rynek europejski. Dziś jesteśmy zakładnikami tej decyzji i choć polskie Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad tym, by uzyskać zgodę ministrów transportu w Radzie UE, to jednak jest do trudne zadanie. Trzeba mieć na uwadze, że my (polscy przewoźnicy – przyp. red.) jesteśmy głównymi poszkodowanymi w tej sytuacji” – oświadczył w rozmowie z Trans.INFO Rafał Mekler, lider Konfederacji w Lublinie, który jest jednym z reprezentantów przewoźników w rozmowach z rządem od początku protestów na granicy polsko-ukraińskiej.
Według danych z ubiegłego roku 46 proc. ciężarówek wyjeżdża z Ukrainy do Polski na pusto.
Podstawą porozumienia UE i Ukrainy było to, by Ukraina miała wolną rękę w wywozie towarów, tymczasem okazuje się, że tylko połowa tych pojazdów wjeżdża na terytorium Unii z ładunkiem. Warunki umowy nie są więc zachowywane, co może być podstawą do renegocjacji umowy” – wyjaśnia lider lubelskiej Konfederacji.
Kolejnym argumentem polskich przewoźników wskazującym na zakłócenie konkurencji na unijnym rynku jest zbliżający się obowiązek montażu inteligentnego tachografu drugiej generacji w ciężarówkach zarejestrowanych z krajach UE.
Obowiązek ten nie obejmie ukraińskich ciężarówek. Skoro dopuszczono stronę ukraińską do uczestniczenia w tym rynku, a Ukraińcy nie muszą ponosić kosztów z tym związanych, to jest to element nieuczciwej konkurencji” – dodaje Mekler.
Dodaje, że jeśli nie uda się renegocjować lub cofnąć warunków porozumienia UE z Ukrainą, przewoźnicy wraz z polskim rządem równolegle pracują nad rozwiązaniami na poziomie krajowym.
Spotykamy się co trzy tygodnie w resorcie, etapowo podsumowujemy to, co udało się zrobić i planujemy kolejne działania. Próbujemy też stworzyć mechanizmy, które będą ekwiwalentem systemu zezwoleń, jak choćby wpisanie do systemu SENT wszystkich przewozów wykonywanych przez przewoźników zagranicznych. Zezwolenia służyły przecież kontroli przepływu towarów i kontroli wykonywania usług. Dzięki systemowi SENT przynajmniej będziemy wiedzieć, gdzie te pojazdy jeżdżą” – dodał Rafał Mekler w rozmowie z Trans.iNFO.