TransInfo

Tysiące litrów Wyborowej na niemieckiej autostradzie

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Połączenie wódki i rumu nigdy nie kończy się dobrze. A taki był skutek groźnie wyglądającego wypadku, który zdarzył się kilka dni temu na niemieckiej A10 w pobliżu Ludwigsfelde. Szczęśliwie, kierowcy doznali jedynie drobnych obrażeń. Wysokoprocentowy ładunek nie trafi już jednak do barków, a przewoźnik może mieć ból głowy z powodu straconego alkoholu i odszkodowań, jakie być może będzie musiał zapłacić.

Do kraksy doszło, gdy kierowca ciężarówki przewożącej 20 tys. butelek Wyborowej nie zdążył zahamować przed tłoczącymi się w korku pojazdami. Pech chciał, że uderzył w trucka transportującego rum. Łącznie 50 ton alkoholu z obu pojazdów wylądowało na jezdni. Patrząc na uszkodzenia kabiny trudno uwierzyć, że kierowca trucka z Wyborową, wyszedł z wypadku niemal bez szwanku.

 

 

Czy przewoźnika czekają ogromne koszty?

Gdy dochodzi do wypadku z winy kierowcy, w którym ładunek ulega zniszczeniu i trzeba go potem uprzątnąć z jezdni, zarządca drogi może dochodzić odszkodowania od przewoźnika. Ubezpieczyciel przewoźnika jest wówczas wzywany do zwrotu kosztów naprawy uszkodzonego mienia oraz zabezpieczenia i uprzątnięcia miejsca zdarzenia.

 


O ile suma wypłaty, o jakie będą domagać się firma sprawcy i poszkodowani, nie przekroczy kwoty gwarantowanego przez ubezpieczyciela odszkodowania, przewoźnik nie poniesie dodatkowych kosztów. Jeśli jednak przekroczy, różnicę będzie musiał pokryć przewoźnik z własnej kieszeni.

W naszym kraju minimalna suma gwarancyjna nie może być niższa, niż równowartość 5,21 mln euro w przypadku szkód na osobie, na jedno zdarzenie, bez względu na liczbę poszkodowanych (do końca zeszłego roku było to 5 mln euro) i 1,05 mln euro w przypadku szkód w mieniu (do 1 stycznia 2019 r. był to 1 mln euro) , na jedno zdarzenie, niezależnie od liczby poszkodowanych.

Szkody związane z usuwaniem skutków wypadku pokrywane są z obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, aż do wysokości sumy gwarancyjnej, czyli w  tym wypadku do kwoty 1,05 mln euro. Jeśli koszty te przekroczą wysokość sumy gwarancyjnej, wówczas obciążają one bezpośrednio posiadacza pojazdu, w tym wypadku przewoźnika – mówi Adam Pająk, prezes firmy ubezpieczeniowej TransBrokers.

Adam Pająk zwraca uwagę, że zgodnie z polskim prawem, szkody środowiskowe nie są pokrywane w ramach obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych.

Wynika to z treści art. 38 pkt. 4 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, zgodnie z którym zakład ubezpieczeń nie odpowiada za szkody polegające na zanieczyszczeniu lub skażeniu środowiska. Tego rodzaju szkody zawsze pokrywane przez przewoźnika, chyba że posiada on specjalne, dobrowolne ubezpieczenie od szkód środowiskowych. W tym wypadku szkoda miała miejsce na terenie Niemiec i właściwe jest prawo niemieckie – komentuje Adam Pająk.

W Niemczech z kolei minimalne sumy gwarancyjne, zgodnie z załącznikiem do  § 4 ust. 2 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych (Pflichtversicherungsgesetzes, w skrócie PflVG) wynoszą:

– Za szkody na osobie: 7,5 mln euro

– Za szkody w mieniu: 1,12 mln euro

– Za czystą szkodę finansową: 50 tys. euro

O szkodach finansowych mówimy w sytuacji, gdy nie doszło do szkód na osobie ani w mieniu, ale w wyniku np. spowodowanego wypadku osoba trzecia poniosła straty finansowe – czytamy w niemieckim Katalogu Grzywien.

W Niemczech przepisy są podobne do Polskich. Jeśli sumy odszkodowań przekroczą kwoty gwarancyjne, różnicę musi pokryć sprawca wypadku (w omawianej sytuacji przewoźnik).

Niemieccy eksperci zalecają w związku z tym OC nadwyżkowe.

Stosuje się je jako nakładkę na standardowe – mówi Adam Pająk. – W momencie, kiedy podstawowa suma zostaje wyczerpana, wówczas uruchamia się ta nadwyżka, która nierzadko obejmuje nawet kilka mln zł. Nie ma się jednak co oszukiwać – w Polsce mało który przewoźnik z tego korzysta – dodaje.

Fot. Facebook.com/pg/wyborowapolska

Tagi