Tego typu zachowanie nie jest trudne do wytłumaczenia i gdyby chodziło o polski koncern to też spodziewalibyśmy, że będzie on korzystał z lokalnych firm transportowych. Z drugiej jednak strony wszystko to wypisuje się z niezbyt przyjemne nastroje polsko-niemieckie, które z transportowego punktu widzenia trudno określić inaczej, niż po prostu groźnymi. Zaczęło się od przepisów „MiLoG”, które poważnie rozzłościły polskich przedsiębiorców, w styczniu wybrani politycy obecnej partii rządzącej zaczęli wspominać o bojkocie niemieckich produktów, zaś teraz pojawia się taka historia, jak ta powyżej. A wszystko dzieje się w sytuacji, gdy to właśnie Niemcy są naszym największym partnerem handlowym, generując ogromny rynek transportowy.
Źródło: 40ton.net
Autor: Bartłomiej Nowak