Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Dorota Ziemkowska, Trans.INFO
Przewoźnicy zrozpaczeni tym, co rząd (nie) robi w sprawie wynagrodzeń kierowców
– Usłyszeliśmy od przedstawiciela administracji opis bajkowego obrazu, jeśli chodzi o funkcjonowanie naszej branży. Nie ukrywam, że doprowadziło to do pewnego rodzaju wściekłości. Jesteśmy zrozpaczeni nonszalancją naszej administracji – podsumowuje wczorajsze spotkanie z przedstawicielami sejmowej Komisji Infrastruktury Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Przedstawiciele branży transportowej alarmują, że wchodzące wkrótce w życie przepisy Pakietu Mobilności mogą doprowadzić do fali upadłości. Wymagają bowiem, by kierowca zagranicznego przewoźnika, wykonujący międzynarodowy transport drogowy, zarabiał tyle, co kolega po fachu w kraju, w którym wykonywana jest praca.
Jak twierdzą, dla nich w praktyce oznacza to wzrost kosztów prowadzenia działalności o kilkadziesiąt, a w skrajnych przypadkach nawet o 100 proc.
– Nie wyobrażam sobie, abym przy obecnych stawkach rynkowych za wykonywane usługi mógł ponosić wszystkie koszty wynikające z nowych przepisów – potwierdza Piotr Rutkowski prezes Targor-Truck, cytowany przez Konfederację Lewiatan.
Jeżeli podniosę wynagrodzenia do wymaganej wysokości i zapłacę znacznie wyższe składki na ubezpieczenie społeczne, to do każdego przewozu zamiast zarabiać będę musiał dopłacać. Aby tego uniknąć zmuszony będę wycofać się z części obsługiwanego dotychczas rynku i być może zredukować wielkość floty i zatrudnienie – dodaje.
“Czas płynie, nowelizacji brak”
Rozwiązaniem mogłyby być zmiany w systemie wynagrodzeń kierowców, wprowadzone na poziomie krajowym. Jak pisaliśmy jakiś czas temu, propozycji z tym związanych było kilka, a efektem ich wprowadzenia w życie mogłoby być zredukowanie wzrostu kosztów z 60 do nawet 10 proc.
W połowie czerwca rzecznik prasowy resortu infrastruktury Szymon Huptyś zapewniał, że w najbliższym czasie projekt zostanie skierowany do konsultacji publicznych. Jak dotąd nic takiego nie zostało publicznie przedstawione, a przedstawiciele branży, którzy spotkali się wczoraj z członkami administracji przekonują, że o finale prac trudno mówić.
Branża potrzebuje natychmiastowych działań rządu dostosowujących system wynagradzania kierowców do nowych regulacji europejskich. Czas płynie, a nowelizacji krajowych przepisów brak” – przekonuje ZMPD.
Jak wspomniał prezes Związku Jan Buczek, firmy przewozowe “ponad pół roku temu wystąpiły do premiera i ministra z prośbą o zajęcie się tym problemem i nic nie zrobiono”.
Dziś mamy skromne zyski, a może się okazać, że gwałtowny wzrost kosztów, w tym zatrudnienia, spowoduje, że z tego rynku (unijnego – przyp. red.) wypadniemy – alarmuje Buczek.
Dodaje, że żaden z przewoźników nie będzie w stanie, po wejściu w życie przepisów Pakietu Mobilności dotyczących wynagrodzeń, i przy braku zmian w prawie krajowym, wytłumaczyć zleceniodawcy, że wzrosły koszty pracownicze.
– Nie jadą Polacy, pojadą Rumuni, Litwini – kwituje Buczek przyszłość stojącą, jego zdaniem, przed branżą transportową.
Szkoda by było, by jednym zaniechaniem (rządu – przyp. red.) firmy utraciły swoją pozycję (w Europie) – wtórował mu Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu w ZMPD. – Oczekujemy, że rząd ten dialog ze środowiskiem rozpocznie.
Gorzka rocznica
Polscy przewoźnicy nie mają wątpliwości, że przepisy Pakietu Mobilności, m.in. te dotyczące wynagrodzeń na kierowców, mają na celu wyparcie ich z europejskiego rynku.
Nasze firmy obsługują zarówno rynek polski, jak i wykonują przewozy pomiędzy innymi krajami europejskimi oraz kabotaż. I to właśnie w te ostatnie usługi, stanowiące 37 proc. naszej pracy przewozowej, wymierzone jest ostrze unijnych regulacji – tłumaczy Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP), zrzeszonego w Konfederacji Lewiatan.
Najmocniej zagrożone są niewielkie firmy, nad którymi, wraz ze zwiększeniem kosztów pracowniczych, zawiśnie widmo bankructwa. Co więcej, jak podaje Konfederacja Lewiatan, oznaczać to będzie również “brak możliwości spłaty ciążących na nich zobowiązań finansowych – rat kredytów i leasingów, odroczonych płatności za zakupione paliwo itp. A to oznacza poważne kłopoty dla rynku finansowego, branży paliwowej, motoryzacyjnej i innych sektorów polskiej gospodarki”.
Taka sytuacja odbije się na kondycji całej gospodarki, bo wpływy do budżetu państwa ze strony firm transportowych są niebagatelne.
PWC i TLP szacowały w 2018 roku, że “każde przejechane 100 km przez jeden zespół pojazdów o dmc 40 ton generuje wpływy budżetowe w wysokości 278 złotych”.
Politycy zapominają o naszej branży. A to branża, która dewizy zarobione za granicą wydaje w Polsce. Ponad 4 mld zł to kwota obrotów, która (…) zasila budżet, naszego kraju – podaje Jan Buczek.
Dlatego przewoźnicy ponownie zaapelowali do rządu, by zajął się bez zwłoki stworzeniem przepisów, które zminimalizują negatywny wpływ Pakietu Mobilności na ich biznesy. Pakietu, który wkrótce będzie obchodził rocznicę wejścia w życie.
Na własną rękę
Tymczasem przewoźnicy starają się na własną rękę przygotować do nowych obostrzeń wynikających z Pakietu Mobilności. Przykładem może być firma Hegelmann Poland, która rozpoczęła budowę kompleksu usługowego i wypoczynkowego dla kierowców.
Inwestycja powstaje w Żarskiej Wsi, nieopodal węzłów transgranicznych w Zgorzelcu i Jędrzychowicach. W jej skład wchodzić będzie m.in. hotel z 750 miejscami noclegowymi.
fot. Hegelmann Poland
“Pokoje zaprojektowano specjalnie dla potrzeb kierowców wracających z europejskich tras w ramach obligatoryjnych przerw narzuconych przez Pakiet Mobilności” – tłumaczy firma w komunikacie.
Nowe wymogi obligują kierowców do powrotu do kraju co 8-9 tygodni. Do obowiązków przewoźnika należy skierowanie pracownika na odpoczynek w kraju zatrudnienia – do centrum operacyjnego firmy lub miejsca zamieszkania kierowcy. Centrum operacyjne Hegelmann zlokalizowane będzie w miejscowości Żarska Wieś, tuż przy granicy niemieckiej, pomiędzy autostradą A4 i Drogą Krajową nr 94. Łatwy dojazd usprawni przebieg koniecznej przerwy między kolejnymi trasami” – dodaje.
Wokół hotelu i stref usługowych powstającej strefy znajdować się będą parkingi, które pomieszczą 220 ciężarówek i aż 450 aut osobowych. Kompleks ma być gotowy w połowie 2022 r.
Fot. Dorota Ziemkowska, Trans.INFO