W piątkowy poranek, 21 lipca 2025 roku, niemieccy funkcjonariusze ze specjalnej grupy monitorującej PD Nord przeprowadzili rutynową kontrolę na parkingu Rossower Heide w Brandenburgii. Około godz. 10:30 ich uwagę zwróciła ciężarówka marki Scania, prowadzona przez 39-letniego kierowcę z Polski.
Z pozoru zwykła kontrola szybko przerodziła się w poważną interwencję. Analiza danych z tachografu wykazała, że kierowca w ciągu ostatnich trzech dni odpoczywał zaledwie… dziesięć godzin. Co więcej, mężczyzna używał drugiej karty kierowcy, zarejestrowanej na inną osobę. To klasyczne naruszenie przepisów dotyczących czasu pracy w transporcie drogowym.
Poważne naruszenia, surowe konsekwencje
Skala nieprawidłowości była na tyle istotna, że funkcjonariusze nie ograniczyli się do pouczenia. Zgodnie z niemieckim prawem kierowcy nakazano natychmiastową 24-godzinną przerwę w trasie, a jego druga karta kierowcy została skonfiskowana. Na miejscu pobrano również kaucję w wysokości 3000 euro.
Sprawa nie zakończyła się jedynie na sankcjach wobec kierowcy. Niemiecka policja wszczęła także postępowanie przeciwko firmie transportowej, dla której pracował zatrzymany Polak. Obecnie zarówno kierowca, jak i przedsiębiorstwo muszą się liczyć z trzema odrębnymi grzywnami.
Dlaczego kontrola? Dlaczego tak surowo?
Działania Specjalnej Grupy Monitorującej (SüGru), będącej częścią Dyrekcji Policji Północnej (PD Nord), koncentrują się na komercyjnym transporcie pasażerskim, towarowym oraz przewozie materiałów niebezpiecznych. Funkcjonariusze regularnie patrolują autostrady i parkingi, a ich celem jest przede wszystkim zapobieganie wypadkom, których sprawcami są przepracowani i przemęczeni kierowcy.
Statystyki są bezlitosne — zmęczenie to jeden z głównych czynników wypadków z udziałem pojazdów ciężarowych. Dlatego też naruszenia, takie jak skracanie odpoczynku czy manipulowanie kartą kierowcy, są traktowane przez niemieckie służby z pełną stanowczością.