Odsłuchaj ten artykuł
Manipulacje przy AdBlue, czyli jak wadliwe systemy zmuszają przewoźników do kombinowania
Temat manipulacji przy użyciu emulatorów AdBlue poruszaliśmy już niejednokrotnie. Media opisują proceder jako kolejny skandal. Jednak Wasze komentarze pod ostatnim z naszych artykułów w tym temacie przedstawiają sprawę z zupełnie innej strony. Jak się okazuje, przewoźnicy “kombinują” nie dlatego, że szukają oszczędności, ale przez to, że systemy SCR są drogie i psują się na potęgę.
Układ SCR daje przewoźnikom konkretne korzyści, bowiem dzięki niemu pojazdy o niższej klasie emisji spełniają wyśrubowane normy Euro 4, 5 i 6. A tym samym firmy oszczędzają na opłatach drogowych. Jednak w ostatecznym rozrachunku koszt samego systemu (nawet ok. 40 000 zł razem ze wszystkimi czujnikami) i jego ciągłych napraw może okazać się niewspółmierny do oszczędności na mycie. A do usterek układu, jak piszą nasi czytelnicy, niestety dochodzi bardzo często.
Nic dziwnego, że kolejne warsztaty poszerzają swoją ofertę o montaż emulatorów manipulujących systemem SCR. Nie brakuje oczywiście chętnych, którzy z ich usług korzystają. Z powodu częstych awarii systemu i czujników, przedsiębiorcy, obawiając się wysokich kosztów napraw, wolą układ SCR wyłączyć całkowicie.
Awarie układu i kosztowne naprawy
Do usterek układu SCR dochodzi, jak piszą nasi czytelnicy, “bardzo często”. Jeżeli usterka nie zostanie usunięta w przeciągu 50 godzin, nastąpi redukcja mocy i momentu obrotowego do 60% (w pojazdach wyprodukowanych po 11.2007 r. lub starszych ze zaktualizowanym oprogramowaniem). Pół biedy, jeśli dochodzi do tego w kraju, znacznie gorzej, jeśli awaria zdarzy się w trasie zagranicą.
Najczęstszą przyczyną usterek systemu jest temperatura – zbyt niska albo zbyt wysoka. AdBlue zamarza w temperaturze poniżej -11 stopni Celsjusza. Zamarznięty czynnik powoduje zatkanie wtryskiwacza jest jedną z najczęstszych przyczyn awarii systemu dozowania AdBlue.
Do nieprzydatności układu może też doprowadzić zbyt wysoka temperatura, powyżej 30 stopni Celsjusza.
Ponadto, jak wspominają czytelnicy w komentarzach, częstym awariom ulega kosztowny czujnik tlenków azotu (NOx), który w nowszych wersjach systemu (Euro5) zastępuje drugi czujnik temperatury układu wydechowego. Jego koszt waha się od 2600 do nawet 4000 zł.
Komentarz redakcji: Kto tu kogo oszukuje?
Używanie emulatorów AdBlue jest formą oszustwa, ale tak naprawdę to przewoźnicy mogą czuć się oszukani. To oni inwestują krocie w drogi system, oczekując, że będzie on sprawny i dzięki niemu zaoszczędzą. Rzeczywistość jest jednak zgoła inna i czasami trudno się dziwić, że przedsiębiorcy próbują unikać dodatkowych, nieplanowanych kosztów.
W lutym tego roku organizacja ACEA, skupiająca największych producentów ciężarówek w Europie, zareagowała na doniesienia o manipulacjach błyskawicznie. Zaapelowała w lutym tego roku do Komisji Europejskiej o wprowadzenie zakazu reklamowania oraz sprzedaży emulatorów. Ponadto ACEA domaga się wprowadzenie kontroli drogowych skupiających się wykrywaniu tych urządzeń w pojazdach.
Naszym zdaniem producenci, zamiast skarżyć się Komisji, powinni raczej wziąć się do roboty i stworzyć mniej awaryjny sprzęt, który będzie wart swej ceny i spełni oczekiwania klientów.
Foto: lukoil.pl