Napięcia na granicy węgierskiej. Rumuńscy przewoźnicy grożą blokadami

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Od pierwszych dni listopada rumuńscy przewoźnicy grożą zablokowaniem przejść granicznych z Węgrami, jeśli węgierskie władze nie ograniczą kontroli, które powodują długie kolejki. Sytuacja staje się poważna.

Rumuńscy przewoźnicy narzekają na wielokilometrowe kolejki na przejściach granicznych z Węgrami. Sytuacja na granicy rumuńsko-węgierskiej wygląda w ich opinii, tak jak w czasach, gdy oba kraje nie należały jeszcze do Unii Europejskiej. 

Z powodu skrupulatnych kontroli prowadzonych przez Węgrów od 1 listopada, ciężarówki tłoczą się w nawet 20-kilometrowych kolejkach – czytamy na portalu transportowym diariodetransporte.com.

Rumuni twierdzą, że służby węgierskie sprawdzają nie tylko dokumenty, ale i dokładnie kontrolują towar a także uregulowanie opłat drogowych na Węgrzech.  

W związku z tą trudną sytuacją, rumuńscy przewoźnicy grożą, że jeśli władze węgierskie nie zaprzestaną tych działań, będą zmuszeni zablokować wszystkie drogi wiodące z Rumunii na Węgry. 

Klienci nie otrzymują towaru na czas, a my płacimy za to kary. Kierowcy nie mogą odbyć przepisowego odpoczynku. Ponadto w korkach spędzają wiele godzin, bez toalet i innych udogodnień higieniczno-sanitarnych, w warunkach, które są nieludzkie. (…) Jeśli problemy na granicy z Węgrami nie zostaną pilnie rozwiązane, przejdziemy do blokowania punktów granicznych z tym krajem, w tym arterii o małym natężeniu ruchu – powiedział Dorin Pop, szef rumuńskiego stowarzyszenia APTE 2002, w wywiadzie dla agencji prasowej AGERPRES.

Związek zrzesza 250 firm dysponujących łączną flotą prawie 4 tys. ciężarówek. 6 listopada, jak informuje organizacja, korek przed granicą z Węgrami na rumuńskiej N-II sięgał 25 kilometrów. Czas oczekiwania kierowców ciężarówek to nawet kilkanaście godzin.


Fot. Pixabay/imaresz

Tagi