Fot. Container Terminal Odessa

Wolumen towarów o 20 proc. wyższy niż przed wojną. Logistycy nie unikają naszego regionu

Najnowsze dane wskazują na rosnący wolumen towarów wysyłanych do państw sąsiadujących z Ukrainą i Rosją. A i z samą Ukrainą powoli rośnie wymiana – świat liczy zwłaszcza na tamtejsze zboże.

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

W ubiegłym tygodniu w Stambule zawarto porozumienie pomiędzy Ukrainą i Rosją pod auspicjami Turcji i ONZ w sprawie eksportu ukraińskiego zboża. Umowa ma zagwarantować bezpieczne korytarze morskie z trzech portów – w Odessie, Czarnomorsku i Jużnem. Umożliwi to eksport ukraińskiego zboża, co dotąd było niemożliwe ze względu na blokadę morską tego kraju.

Wczoraj wypłynął z Odessy pierwszy od wybuchu wojny statek z ukraińskim zbożem, płynący pod banderą Sierra Leone do Libanu.

O groźbie wstrzymania eksportu ukraińskiego zboża, które mogłoby doprowadzić do problemu głodu i niepokojów społecznych w krajach trzeciego świata, pisaliśmy już na początku wojny. Głównymi odbiorcami ukraińskiego zboża są bowiem m.in. bardzo ludne Egipt, Bangladesz i Indonezja. Wspomniana umowa jest więc niezwykle istotna nie tylko z punktu widzenia sytuacji w regionie, lecz także w ujęciu globalnym.

Lekkie ożywienie

Według szacunków władz kraju, Ukraina z ubiegłorocznych zbiorów ma przeznaczonych do eksportu nawet piętnaście milionów ton pszenicy. Blokada portów, choć wyraźnie utrudniała wywóz zboża, nie oznaczała jednak całkowitego ich “uwięzienia” w kraju zaatakowanym przez Rosję.

„Ukraińscy załadowcy przerzucili się na drogi i tory, aby dostarczyć zboże do portów poza krajem, zwłaszcza w Polsce oraz przez Bałkany do portów Adriatyku takich jak Rijeka i Triest” – zauważa Philippe Salles, wiceprezes działu Strategic Solutions (Ocean) w FourKites, oferującej usługi visibility.

Ostatnie dane FourKites wskazują na pewne uspokojenie się sytuacji w regionie i ożywienie w transporcie.

„Wygląda na to, że operatorzy logistyczni już zdążyli zaadaptować się do sytuacji na Ukrainie” – przekonuje Salles.

Ze wspomnianych danych wynika, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni zauważony wolumen ładunków trafiających do krajów sąsiadujących z Ukrainą był o 20 proc. wyższy niż przed wojną. Co ciekawe, napływ ładunków do pozostałych europejskich państw był jedynie 3 proc. wyższy niż 21 lutego przed wybuchem wojny.

Oznaczać to może, że załadowcy przyzwyczaili się już do obecnego stanu rzeczy i przestali postrzegać sąsiadów Ukrainy jako obszar ryzykowny.

Nieco odblokowały się też zatory na trasach do wschodniej Europy. Four Kites informuje, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni przeciętne opóźnienie na tym kierunku było ledwie 15 proc. większe niż przed wojną. Przypomnijmy, że jeszcze w połowie czerwca opóźnienia były o jedną trzecią dłuższe aniżeli przed rosyjską inwazją.

Tagi