TransInfo

Czarna rzeczywistość po Brexicie. Wzrost stawek o 700 proc., coraz więcej kursów na pusto

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Przewoźnicy tracą dziesiątki tysięcy funtów brytyjskich na przewóz pustych ciężarówek z Wielkiej Brytanii do Irlandii Północnej. To nie jedyny problem, jaki pojawił się po Brexicie.

Aktualizacja 15:04

Jeden z przewoźników kursujących na Wyspach wydał do tej pory 24 tys. funtów brytyjskich (ponad 120 tys. zł) na sprowadzanie pustych pojazdów z Wielkiej Brytanii do Irlandii Północnej – donosi irishexaminer.com. Nie jest to jednak jednostkowa sytuacja. Po Brexicie przewoźnicy skarżą się na problemy ze znalezieniem ładunków na tej trasie.

Eksport ma się dobrze. Produkty z Irlandii Północnej trafiają bez problemów na półki supermarketów w całej Wielkiej Brytanii. Pojawił się jednak inny problem – codziennie setki ciężarówek wyjeżdżają do Anglii, jednak z uwagi na to, że tamtejsi dostawcy muszą dopełnić masę formalności, aby wysłać swoje towary w przeciwnym kierunku, wielu z nich wstrzymało wysyłanie ładunków lub znacznie opóźniło – tłumaczy Seamus Leheny z branżowej organizacji Logistics UK.

Stawki szybują

Zaburzenie równowagi w transporcie rzutuje również na stawki. A te w ostatnim czasie na linii Wielka Brytania – Unia Europejska spektakularnie wzrosły. Richard Burnett, dyrektor generalny Road Haulage Association – stowarzyszenia działającego na rzecz przewoźników – podał, że z uwagi na wzrost biurokracji i możliwe opóźnienia spowodowane kontrolami granicznymi, stawki wzrosły nawet o 700 proc. – donosi “The Telegraph”.

Przewoźnicy podnoszą ceny za kursy do Wielkiej Brytanii, gdyż boją się zakłóceń w transporcie, opóźnień spowodowanych biurokracją oraz braku pewności co do zdobycia ładunków powrotnych, dzięki którym trasa byłaby opłacalna – tłumaczy.

Wtóruje mu Lorenzo Zaccheo, dyrektor zarządzający w firmie Alcaline UK, który podał, że europejscy przewoźnicy nie chcą jeździć na trasie UE – Wielka Brytania nawet wówczas, gdy zaproponuje im się dwa razy większą, niż dotychczasowa, stawkę.

Jak dodaje Burnett, w niektórych przypadkach przewoźnicy rezygnują z jazdy do Wielkiej Brytanii również dlatego, że nie rozumieją szczegółów dotyczących jej ustaleń z Unią Europejską i nie wiedzą dokładnie, jakie dokumenty są od nich wymagane.

“Paraliż się zwiększy”

A sytuacja może się jeszcze pogorszyć. Jak przestrzegają eksperci, przepływ towarów w pierwszym tygodniu 2020 r. był o kilkadziesiąt proc. niższy od tego notowanego przed Brexitem (w różnych źródłach mowa o 60 do nawet 80 proc.!).

Cabinet Office (departament brytyjskiego rządu) chwali, że w ciągu pierwszych dni po Brexicie zakłócenia w przebiegu dostaw były minimalne, jednak równocześnie przestrzega, że obecnie natężenie ruchu pojazdów ciężarowych rośnie nawet o 20 proc. dziennie, a to może w ciągu najbliższych dni doprowadzić do “krytycznego” obłożenia służb granicznych – podaje portal cips.org.

Już w grudniu przewoźnicy przyznawali, że boją się rzeczywistości po Brexicie. Cytowane przez medium wyniki sondażu branżowego wskazują, że 3 na 4 przedsiębiorców lękało się znacznego wydłużenia czasu spędzanego na granicy. 66 proc. biurokracji, z kolei połowa – ceł.
To, że sytuacja daleka jest od ideału, zgłaszają kierowcy i przewoźnicy już dziś. Jeden z truckerów opisał w mailu do redkacji Trans.INFO rzeczywistość, z jaką się zmaga (pisownia oryginalna).

Stoję w Calais na terminalu kontroli Douane ponad 30 godz. po powrocie z UK. Procedury celne dla agencji DFDS AS nie działają, wszystkie dokumenty oraz deklaracje zrobione są poprawnie, ale agencja musi zatwierdzić odprawę aby mnie puścili. Nie ma dostępu do wody bieżącej ani toalet. Tak wygląda Europa po Brexicie. Paraliż zwiększy się, jak dotrze tutaj więcej aut po przerwie świątecznej” – prognozuje.

Giganci uważnie przyglądają się sytuacji. Firma DPD do połowy tego tygodnia zawiesiła wykonywanie operacji z Wielkiej Brytanii. DB Schenker poinformował natomiast dzisiaj swoich klientów e-mailem, że tymczasowo zawiesił usługi do Wielkiej Brytanii z powodu uciążliwej biurokracji. W wiadomości firma wyjaśnia, dlaczego nie widzi innego wyjścia, niż tymczasowe zawieszenie wszystkich usług związanych z transportem lądowym między Wielką Brytanią a Unią Europejską. Według operatora logistycznego odbiorcy w Wielkiej Brytanii nie są w stanie dostosować się do nowych przepisów.

Z kolei Girteka Logistics jeszcze w grudniu informowała, że nie wyklucza rezygnacji z tras na Wyspy, jeśli sytuacja ją do tego zmusi.

Fot. Ciężarówki stojące w korku na M20 pod koniec grudnia, Twitter/@PolishEmbassyUK

Tagi