Fot. Bartosz Wawryszuk

Diesel za prawie 8 zł. “Nikt nie jest w stanie pokryć tak drastycznych wzrostów cen paliw”. Konieczna podwyżka stawek

7,46 zł za olej napędowy, 6,86 zł za Pb95 - to średnie ceny paliw ze środy. Nic nie wskazuje na to, że będą spadać, a to uderza poważnie po kieszeniach przewoźników, bo tankowanie stanowi nawet 40 proc. kosztów prowadzenia działalności.

Ten artykuł przeczytasz w 11 minut

Firmy nie podniosły się jeszcze po skutkach pandemii, a teraz dodatkowo przygważdżają wszystkich ceny paliw rosnące z dnia na dzień w zawrotnym tempie. Na przełomie tylko tygodnia ceny wzrosły o 2,17 zł netto/litr, w tak drastycznym tempie skoku kosztów firmy nie są w stanie wypracować” – alarmuje w przesłanym do redakcji Trans.INFO liście pan Jacek.

I prosi o nagłośnienie tematu.

Firmy transportowe, pozostawione same sobie, bez żadnej pomocy ze strony państwa, nie przetrwają tych ciężkich czasów, a wiadomo, że transport to podstawa wielu innych branż” – kwituje.

Ceny paliw szybują

Jeszcze w pierwszym tygodniu marca średnia cena benzyny Pb95 wynosiła 5,87 zł. 9 marca, czyli równo tydzień później – już 6,86 zł. To wzrost niemal o złotówkę w ciągu zaledwie siedmiu dni! W przypadku oleju napędowego sytuacja wygląda jeszcze gorzej – z 5,92 zł ceny wzrosły do 7,46 zł – wynika z danych opublikowany przez e-petrol.pl. A na niektórych stacjach już cena diesla dochodzi do 8 zł za litr.

Niestety coś, co pomaga oszczędzać kierowcom niekomercyjnym, czyli obniżka VAT-u, nie ma identycznego zastosowania w transporcie, ponieważ, co do zasady, firmy TSL opierają się na cenach hurtowych, czyli cenach SPOT netto, które określane są na przykład przez PKN ORLEN. W przypadku transportu możemy mówić tylko o stale rosnących kosztach zakupu paliwa – komentuje Tomasz Czyż, ekspert technologiczny branży TSL, Grupa Inelo.

Drożejące z dnia na dzień paliwo to kolejny cios, z którym muszą sobie radzić przewoźnicy.

Od początku roku ogromne zmiany przyniósł Pakiet Mobilności, który przede wszystkim zmienił koszty związane z płacami kierowców. Obecna sytuacja na Ukrainie pozbawiła większość firm dużego zaplecza pracowników” – wylicza w liście nasz czytelnik.

Dodać do tego trzeba jeszcze zmiany podatkowe, wprowadzone przez Polski Ład i rysuje się nieciekawy obraz wymogów, którym sprostać musi przewoźnik. A co za tym idzie – potężnych kosztów.

Nie możemy zapanować nad tym, co się ostatnio dzieje, zwłaszcza jeśli chodzi o wzrost cen paliwa, które ma kluczowe znaczenie na odpowiedź na pytanie, czy firma zarabia, czy nie – przyznaje Sławomir Kostjan, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych. I nie ukrywa: “przyszedł czas poważnego zagrożenia w transporcie, nie wiem, jak branża się wybroni. Wielu przewoźnikom strach zaczyna zaglądać w oczy”.

Wschód w kropce

Nie ma innego wyjścia, niż podniesienie stawek. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste. – Przewoźnicy starają się o to, proces negocjacji z klientami jest ciągły, przy czym w ostatnim czasie się nasilił, z uwagi na wzrost kosztów – przyznaje Kostjan.

Niektórzy przedsiębiorcy starają się negocjować zawarcie w umowach klauzul paliwowych, uzależniających stawki od cen na stacjach, jednak mamy do czynienia z trudnym rynkiem. Na przykład jeśli przewoźnik mówi, że jest potrzeba wzrostu ceny frachtu o 10 proc., od załadowcy słyszy, że dostanie 6 proc. więcej. Tak wyglądają negocjacje – kwituje.

Sytuacja nie wygląda kolorowo zwłaszcza dla przewoźników ze wschodniej części Polski, którzy dodatkowo zmagają się z pogarszającym się rynkiem podaży ładunków.

Liczba towarów do przewożenia jest coraz mniejsza, a to prowadzi do tego, że przewoźnicy, którzy jeździli na Wschód i dziś wracają do Polski z np. Niemiec, dostają oferty śmiesznych kwot. Na przykład tam, gdzie kiedyś stawki były w granicach 1000 euro, dziś proponuje się im 500 – wskazuje Sławomir Kostjan, który jest również przedstawicielem lubelskiego regionu w ramach Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

Ma zatem dobre rozeznanie, jak w praktyce działa dziś branża transportowa na wschodzie Polski.

Wsparcie niezbędne

Przewoźnicy apelują więc do władz o wsparcie. Kilka dni temu związek Transport Logistyka Polska przedstawił w liście do polskiego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka kilka propozycji rozwiązań, które ułatwiłyby działalność w trudnym otoczeniu gospodarczym.

Przede wszystkim organizacja zaapelowała o rekompensatę strat tych przewoźników, którzy zmuszeni byli do zawieszenia operacji w Rosji i na Białorusi (z uwagi na sankcje oraz udział w ataku na Ukrainę). Ponadto domagała się również wprowadzenia zachęt dla kolejnych, którzy jeszcze nie zdecydowali się na taki ruch.

TLP proponuje na przykład zaoferowanie zleceń transportowych ze strony spółek skarbu państwa oraz agend rządowych przewoźnikom, którzy dobrowolnie zwrócą do Biura Transportu Międzynarodowego przy GITD posiadane i niewykorzystane rosyjskie i białoruskie zezwolenia na wykonywanie przewozów drogowych do, z i przez te państwa.

Jak uratować przewoźników przed bankructwem?

Trudna sytuacja panuje nie tylko w Polsce, również europejskie stowarzyszenia i organizacje zrzeszające przewoźników wzywają do podjęcia pilnych działań w celu uchronienia przewoźników przed gwałtownymi wzrostami kosztów, przede wszystkim z uwagi na szybujące ceny paliw.

Na przykład Międzynarodowa Unia Transportu (IRU) sugeruje obniżenie podatków i akcyzy na paliwo dla operatorów komercyjnych.

Światowe ceny ropy naftowej, które w tym tygodniu osiągnęły najwyższy poziom od 2008 roku, mają wzrosnąć w związku z utrzymującą się niestabilnością i sankcjami związanymi z kryzysem na Ukrainie.

Średnie ceny oleju napędowego, w tym podatki i akcyza, w 51 krajach we wszystkich regionach, które IRU monitoruje co tydzień, wzrosły o 33 proc. w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Przy niskich marżach firmy transportowe muszą przenosić wzrost kosztów na użytkowników lub ryzykować bankructwo.

Przewoźnicy komercyjnego transportu drogowego zmagają się z szybko rosnącymi cenami paliw. Niektóre są już na skraju bankructwa, ale jeśli transport drogowy nie będzie działał prawidłowo, to jeszcze bardziej ucierpią napięte już łańcuchy dostaw. Największymi przegranymi będą klienci operatorów, zwykli obywatele i przedsiębiorcy, którzy ucierpią, jeśli koszty komercyjnego transportu drogowego wymkną się spod kontroli” – powiedział podczas spotkania stowarzyszenia w Brukseli Ranu Dinescu, prezydent IRU.

„Prawie wszystko, co jest spożywane, noszone lub używane przez ludność świata, jest transportowane ciężarówkami na pewnym etapie łańcucha dostaw. Jeżeli wzrost kosztów komercyjnego transportu drogowego nie zostanie pilnie powstrzymany przez ograniczenie cen paliw i obniżenie podatków paliwowych dla przewoźników, wszystkie społeczności i sektory światowej gospodarki ryzykują poważnymi konsekwencjami inflacyjnymi. IRU wzywa rządy do pilnego działania” – oświadczył Umberto de Pretto, sekretarz generalny IRU.

Niemcy

Apel IRU nie jest jedynym głosem branży w sprawie drastycznie drożejącego paliwa i konsekwencji tego dla przewoźników. Niemieckie stowarzyszenie transportowo-logistyczne BGL po raz kolejny wezwało do wprowadzenia tańszego oleju napędowego do celów komercyjnych.

Nawet jeśli tylko kilka niemieckich firm transportowych realizuje przewozy do lub z Ukrainy, branża jest pośrednio dotknięta gwałtownymi wzrostami cen paliw” – mówi Dirk Engelhardt, rzecznik zarządu BGL.

Według związku wiele firm transportowych osiągnęło maksymalny limit obciążenia finansowego.

Istnieje realne ryzyko fali niewypłacalności w niemieckiej branży logistyki i transportu – jeśli do niej dojdzie, dostawy dla ludności i gospodarki będą zagrożone” – ostrzega Engelhardt.

Belgia

Organizacje transportowe TLV, UPTR i Febetra wzywają swoich członków do przenoszenia podwyżek kosztów transportu na klientów. Ich zdaniem, obecnie, bardziej niż kiedykolwiek, konieczne jest obowiązkowe stosowanie klauzul dotyczących oleju napędowego.

Febetra, TLV i UPTR zwracają uwagę, że pomysł rządu na obniżenie akcyzy nie przyniesie oczekiwanej ulgi. Europejskie przepisy pozwalają bowiem na obniżenie akcyzy w Belgii o zaledwie 0,04 euro/litr dla ciężkich samochodów ciężarowych, podczas gdy ceny diesla wzrosły od stycznia o 0,35 euro. Paliwo, jak zauważają organizacje, stanowi nieco ponad 20 proc. całkowitego kosztu ciężarówki.

Ponieważ w najbliższych dniach i tygodniach spodziewane są dalsze wzrosty cen. UPTR, Febetra i TLV wzywają przewoźników do przenoszenia wzrostu kosztów na swoich klientów.

Jakakolwiek decyzja rządu o obniżeniu (tymczasowym) podatku akcyzowego nigdy nie wystarczy, aby zrekompensować rzeczywisty wzrost kosztów” – grzmią organizacje.

Niderlandy

Porozmawiaj z klientem o wysokich cenach paliw. To sprawa zarówno przewoźnika, jak i klienta” – radzi niderlandzka organizacja przewoźników Transport en Logistiek Nederland (TLN).

W sytuacji, gdy ceny paliw są już rekordowo wysokie i rosną w przyspieszonym tempie, TLN doradza firmom transportowym zawarcie z klientem klauzuli paliwowej. Zaleca też skracanie tzw. “momentu korekt” cen (np. z korekt comiesięcznych do korekt cotygodniowych). Dzięki temu przewoźnik może szybciej uwzględnić w swoich cenach podwyżkę ceny paliwa i nie musi czekać długo do kolejnego „momentu korekty”, który został uzgodniony w klauzuli.

TLN szacuje, że około 80 proc. niderlandzkich przewoźników korzysta z klauzuli paliwowej. Oznacza to, że można uniknąć ryzyka silnych wahań kosztów paliwa.

Dania

Według związku przewoźników DTL gwałtowny wzrost cen ropy wymaga zniesienia podatków.

Rząd i UE powinny włączyć olej napędowy dla transportu komercyjnego do środków politycznych przewidzianych w związku z wojną na Ukrainie. Na przykład podatki od oleju napędowego i opłaty drogowe powinny zostać tymczasowo zniesione” – czytamy w komunikacie DTL.

Dyrektor generalny DTL Erik Østergaard opowiada się za zwolnieniem z podatku w postaci specjalnego oleju napędowego do użytku profesjonalnego, jaki stosuje się w przypadku ciągników rolniczych w Danii.

Według szefa DTL, od 1 stycznia br. cena ropy wzrosła o 42 proc., a od stycznia ubiegłego roku o 76 proc.

Ponadto rząd powinien przyjrzeć się, czy UE może zezwolić na tymczasowe zawieszenie myta dla pojazdów ciężkich” – dodaje Østergaard.

– Doradzamy firmom, by przy kontaktach dłuższych niż trzymiesięczne korygowały rozliczenia zgodnie z “Indeksem przewozów ciężarowych” duńskiego Urzędu Statystycznego. Pomiędzy korektami dokonywana jest miesięczna korekta paliwowa na podstawie ceny paliwa z 15 dnia poprzedniego miesiąca. Roczna regulacja już nie wystarcza – oznajmił Østergaard.

Francja

Rosnące ceny paliw to bardzo zła wiadomość dla wielu firm, w tym przewoźników drogowych do tego stopnia, że niektórzy zrezygnowali z działalności – donosi portal informacyjny tf1info.fr.

W małej firmie transportowej w Saint-Jean-d’Illac (departament Żyronda) przy tankowaniu nie było mowy o zmarnowaniu kropli oleju napędowego. Kierownik transportu ekspresowego Translire szacuje, że po ostatnich podwyżkach cen paliw, wydaje 15 tys. euro miesięcznie więcej na paliwo.

Ale strata jest jeszcze większa w Transports Guyamier w Ambès. Nicolas Guyamier, menedżer zarządzający flotą 250 pojazdów ciężarowych mówi o dodatkowym koszcie miesięcznym na poziomie 150 tys. euro (przy wzroście cen o 40 centów w miesiąc).

Hiszpania

Hiszpańska federacja związków transportowych Fenadismer domaga się od rządu hiszpańskiego przyjęcia pilnych i nadzwyczajnych środków w celu złagodzenia tej sytuacji, m.in. interweniując na rynku ropy w kraju. Według organizacji tylko w ten sposób można uniknąć załamania rynku transportu drogowego, który nie jest w stanie sprostać wzrostowi cen paliw o ponad 50 proc.

Również organizacja przewoźników międzynarodowych ASTIC ostrzega przed kryzysem gospodarczym, spowodowanym brakiem wszelkiego rodzaju towarów, z jakim Hiszpanie, mogą się zmierzyć, jeśli rząd nie podejmie natychmiast wyjątkowych działań.

Włochy

Włoska organizacja transportowa Unatras z kolei planuje demonstrację przewoźników 19 marca br. Organizacja pisze, że firmy „nie są w stanie uzyskać wyższych stawek u klientów w związku z podwyżkami kosztów” i „mogłyby samodzielnie zdecydować o zatrzymaniu działalności w niektórych rejonach kraju”, ponieważ byłoby to bardziej opłacalne.

Związek ostrzega, że sytuacja stała się dramatyczna.

Nie robiąc nic rząd przyjmuje na siebie ryzyko ponownego pojawienia się spontanicznych inicjatyw protestacyjnych, a także odpowiedzialność za zostawienie klientów bez zaopatrzenia” – grzmi organizacja.

Demonstracje 19 lutego „będą pierwszym etapem, który jeśli pozostanie bez odpowiedzi, może prowadzić do dalszych i bardziej zdecydowanych inicjatyw”.

Współpraca: Dorota Ziemkowska

Tagi