Fot. Bartosz Wawryszuk

Prognozy dotyczące oleju napędowego zmartwią przewoźników

Według przewidywań E-petrol, firmy monitorującej rynek paliw w Polsce, w tym tygodniu cena oleju napędowego na stacjach będzie oscylować w przedziale 6,83-6,96 zł. Porównując ze średnią ceną detaliczną diesla w Polsce z 2 marca, która wynosiła 5,92 zł, oznacza to duże podwyżki - rzędu nawet jednego złotego na litrze.

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Niestety cena ropy na światowych rynkach nadal idzie w górę. W miniony piątek cena baryłkę (bbl) surowca doszła do poziomu ponad 110 dolarów. Dla porównania w dniu napaści Rosji na Ukrainę cena była poniżej 100 dolarów. Przypomnijmy, że tuż przed wybuchem wojny analitycy JP Morgan oceniali, że w przypadku konfliktu zbrojnego cena baryłki ropy może wzrosnąć do nawet 150 dolarów.

Podwyżka paliw nieuchronna

„Czekają nas niestety dalsze podwyżki cen paliw” – czytamy w komentarzu analityków firmy BM Reflex, zajmującej się konsultingiem dla branży paliwowej. Eksperci szacują, że średnia cena litra  benzyny Pb95 może osiągnąć poziom 6,50 zł, a diesla – 6,90 zł.

Na części stacji paliw możemy niestety zobaczyć ceny diesla powyżej 7 zł/l” – dodaje Rafał Zywert z BM Reflex.

Analityk wyjaśnia, że wzrost cen paliw to efekt eskalacji rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a co za tym idzie drożejącej ropy naftowej i osłabienia złotego.

Coraz mniej chętnych na rosyjską ropę

Według danych Międzynarodowej Agencji Energii kraje OECD w Europie importowały z Rosji około 3 mln blb/d ropy naftowej oraz 1,3 mln bbl/d produktów gotowych. Stanowiło to ponad 30 proc. europejskiego importu.

Blisko 80 proc. rosyjskiej ropy naftowej i produktów gotowych eksportowana jest drogą morską. Na chwilę obecną szacuje się, że 30-65 proc. eksportowanej rosyjskiej ropy naftowej i produktów gotowych ma problem ze znalezieniem odbiorców, ze względu na sankcje, problemy z finansowaniem i ubezpieczeniem transakcji, znalezieniem przewoźników oraz na zasadzie jedności z Ukrainą. Docelowo może to być ponad 70 proc. rosyjskiego eksportu” – ocenia BM Reflex.

Rafała Zywert dodaje, że rosyjskie tankowce wracają do swoich portów, a rosyjskie firmy anulują przetargi na dostawy ropy naftowej i paliw, gdyż nie ma chętnych do licytacji. Ropy rosyjskiej zaczynają również unikać odbiorcy z Azji.

Oficjalnie całkowitego embarga na dostawy rosyjskich produktów energetycznych nie ma. Pomysłu tego nie popierają ani Stany Zjednoczone, ani Niemcy, w przypadku których udział rosyjskiej ropy naftowej i paliw w krajowej konsumpcji wynosi około 35 proc.” – podsumowuje analityk BM Reflex.

Tagi