Odsłuchaj ten artykuł
Fot. AdobeStock/Unique Vision
Początek roku studzi optymizm. Na odbicie jeszcze poczekamy
Kto liczył, że nowy rok przyniesie nową rzeczywistość i odbicie w gospodarce, szybko został sprowadzony na ziemię. Indeks PMI dla strefy euro rośnie, ale daleko mu do zdrowych poziomów. Średnie wiadomości nadeszły i z Niemiec i z Polski.
Indeks PMI dla przemysłu w strefie euro wzrósł wyraźnie w styczniu br. do 46,6 pkt. z grudniowych 44,4 pkt. Co prawda jest to najlepszy wynik od 10 miesięcy, jednak indeks dla eurozony cały czas znajduje się poniżej neutralnego poziomu 50 pkt. – sytuacja ta trwa już od lipca 2022 r.
Wyraźnie poprawiły się również subindeksy produkcji, nowych zamówień oraz zakupów, choć nadal pozostają poniżej granicy wyznaczającej wzrost aktywności. Niemniej jednak spadek aktywności produkcyjnej i nowych zamówień był najsłabszy od kwietnia. Odnośnie tych drugich, pozytywnym sygnałem jest też najsłabszy od kwietnia ub.r. spadek zamówień eksportowych.
W najnowszych danych widać też już efekty kryzysu na Morzu Czerwonym. Czas realizacji dostaw wydłużył się pierwszy raz od roku. Na razie sytuacja w transporcie morskim nie ma jeszcze wpływu na ceny. Zarówno te dotyczące środków produkcji jak te dot. produktów gotowych nadal spadały w styczniu. Jak tłumaczy S&P Global, wynika to z upustów, jakie dostawcy środków produkcji dawali producentom ze względu na niski popyt na rynku.
W dalszej części artykułu przeczytasz:
- jak wyglądały styczniowe odczyty indeksu PMI w najważniejszych europejskich gospodarkach
- jak sytuacja w Niemczech i kryzys na Morzu Czerwonym wpływają na polską gospodarkę
- o optymistycznych wskaźnikach dla Polski
Styczeń był kolejnym miesiącem redukcji zatrudnienia w przemyśle w strefie euro. Trend ten trwa od lipca ub.r. Warto jednak podkreślić, iż najnowszy odczyt wskazuje na najsłabsze tempo spadku zatrudnienia od czterech miesięcy.
Nadal spadała aktywność zakupowa producentów, choć po okresie dynamicznych spadków w II połowie 2023 r. na początku br. widać wyhamowanie negatywnego trendu. Firmy nadal redukują nagromadzone jeszcze w okresie pandemii zapasy – szybciej pozbywają się gotowych produktów niż środków produkcji.
Optymizm producentów ze strefy euro odnośnie kolejnych 12 miesięcy znalazł się na najwyższym od dziewięciu miesięcy poziomie. Nadal jednak w porównaniu do poziomów historycznych nie zachwyca.
Zaskakujący lider
Mimo wyraźnej poprawy indeksu PMI w strefie euro, jedynym krajem, w którym odczyt znajdował się powyżej 50 pkt. pozostała Grecja, która w styczniu br. mogła pochwalić się wynikiem 54,7 pkt. – najlepszym od 21 miesięcy. Kilkanaście lat po pamiętnym kryzysie 2007-2008 i serii nakładanych na Grecję pod dyktando Berlina programów cięć wydatków, kraje te można powiedzieć – zamieniły się miejscami. Niemcy bowiem z 45,5 pkt. nadal znajdują się w ogonie państw strefy euro.
Poza Grecją jedynie Irlandia (49,5 pkt.) i Hiszpania (49,2 pkt.) zbliżają się do neutralnej granicy. Tuż za nimi są Niderlandy (48,9 pkt.) i Włochy (48,5 pkt.) – oba zanotowały najlepsze wyniki od odpowiednio, dwunastu i dziesięciu miesięcy. Martwi słaby, wspomniany wcześniej, wynik Niemiec oraz Francji (ledwie 43,2 pkt.).
„Musimy spojrzeć prawdzie w twarz, istnieje spora szansa, iż trwająca od roku recesja w sektorze przemysłowym w strefie euro przedłuży się na I kwartał bieżącego roku” – powiedział dr Cyrus de la Rubia, chief economist w Hamburg Commercial Bank.
Najnowsze dane dotyczące koniunktury gospodarczej w strefie euro zdają się potwierdzać te obawy. W styczniu wskaźnik ESI (Economic Sentiment Indicator – wskaźnik nastrojów gospodarczych) w eurozonie spadł minimalnie do 96,2 pkt. z 96,3 pkt. w grudniu 2023 r. – poinformowała Komisja Europejska.
Rekordowy okres spadków w Niemczech
Pomimo wzrostu indeksu w wielu krajach strefy euro i zbliżaniu się przemysłu w kilku z nich do ponownej ekspansji, martwi słaba kondycja sektora wytwórczego w największej gospodarce Europy. Niemiecki indeks PMI co prawda wzrósł o 2,3 pkt. w stosunku do grudnia osiągając poziom 45,5 pkt. (najlepszy wynik od 11 miesięcy), niemniej jednak koniec recesji wydaje się u naszej zachodnich sąsiadów dość odległą sprawą.
Co prawda odnotowano wyhamowanie tempa spadku produkcji, nowych zamówień i zakupów (które znalazły się na najlepszych poziomach od ubiegłej wiosny), niemniej jednak równocześnie trwała redukcja zatrudnienia. To wskazuje na niskie oczekiwania na najbliższy okres. Czego zresztą nie ukrywają ankietowani przedsiębiorcy. Ich optymizm był niższy niż w grudniu ub.r. – ledwie 29 proc. ankietowanych spodziewa się w najbliższych 12 miesiącach poprawy produkcji przy 26 proc. oczekujących spadków.
Dr Cyrus de la Rubia stara się być optymistą. Podkreśla, iż tempo spadku większości subindeksów wyraźnie wyhamowuje i to już od 6 miesięcy.
„Ta trajektoria sugeruje, iż wzrost może powrócić w ciągu najbliższych kilku miesięcy” – twierdzi.
Choć poziom nowych zamówień spada już od 22 miesięcy, co jest najdłuższym takim okresem od wprowadzenia pomiarów indeksu PMI w 1996 r., to jednak historyczne dane napawają optymizmem. Subindeks nowych zamówień poprawia się od pięciu miesięcy i to zarówno dla dóbr konsumpcyjnych, jak i środków produkcji oraz dóbr inwestycyjnych. Historycznie po takiej passie przychodziły okresy znacznego wzrostu nowych zamówień. Stało się tak zarówno w 1999, jak i w 2009 r.
Bundesbank bez optymizmu
Mało optymistyczny co do możliwości rychłego odbicia gospodarczego w Niemczech pozostaje także sam Bundesbank. Niemiecki bank centralny uważa, iż spowolnienie w tamtejszej gospodarce utrzyma się i w nowym roku.
„W sumie w pierwszym kwartale 2024 r. wyniki gospodarcze Niemiec mogą co najwyżej ulec stagnacji” – pisze Bundesbank w swoim styczniowym raporcie miesięcznym.
Co więcej eksperci banku centralnego przyznają, iż kondycja niemieckiej gospodarki w styczniu okazała się być słabsza niż oczekiwano w grudniowej projekcji.
W opublikowanej w połowie grudnia prognozie Bundesbank szacuje, iż wzrost gospodarczy w RFN osiągnie 0,4 proc. w 2024 r. W 2023 r. niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,3 proc.
Dopiero w 2025 r. będzie można spodziewać się bardziej zauważalnego wzrostu. Niemniej jednak prognozowane 1,2 proc. wzrostu w 2025 r. i 1,3 proc. w 2026 r. dalekie są od oczekiwań w największej gospodarce unijnej.
Kluczowe Niemcy
To, co dzieje się za Odrą, jest istotne dla polskiej gospodarki. To nie tylko 28 proc. polskiego eksportu i 20 proc. importu. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), blisko 10 proc. polskiego PKB zależy od wymiany handlowej z Niemcami.
Jak szacuje PIE, w 2020 r. popyt niemieckich odbiorców końcowych (gospodarstw domowych, firm, administracji rządowej i samorządowej) odpowiadał za 6,6 proc. polskiego PKB. Kolejne 2,4 proc. wynikało z eksportu przez Niemcy polskiej wartości dodanej.
Niemcy to także niezwykle istotny rynek z punktu widzenia polskiego transportu. To ok. 40 proc. pracy przewozowej polskiego transportu międzynarodowego. Na niemieckich drogach blisko 20 proc. pojazdów ciężarowych to trucki zarejestrowane w Polsce.
Polska też w dół
Tymczasem również w Polsce, po wielce optymistycznych odczytach w listopadzie ub.r., które dawały nadzieję na rychły koniec spowolnienia, przyszedł grudniowy zimny prysznic. Z grudniowych 47,4 pkt. indeks PMI dla polskiego przemysłu spadł do 47,1 pkt. Spadek niewielki, jednak nie jest to kierunek, którego byśmy sobie życzyli.
To już 21 miesiąc z rzędu, kiedy indeks znajduje się poniżej poziomu 50 pkt. Co więcej, to druga co do długości negatywna sekwencja w historii badań indeksu w Polsce.
Na spadek indeksu wpłynęły przede wszystkim silniejsze spadki najważniejszych subindeksów – nowych zamówień i produkcji. Nowe zamówienia spadły już 23 raz z rzędu i to w najszybszym tempie od 3 miesięcy. Eksperci z S&P Global winią za to słaby popyt eksportowy, zwłaszcza z rynku niemieckiego, konkurencję z Azji a także utrzymujący się wysoki poziom zapasów u klientów.
„Kolejny spadek liczby nowych zamówień w lutym wydłużyłby obecne spowolnienie popytu do dwóch pełnych lat, co stanowiłoby najdłuższy okres w historii badania sięgającej 1998 roku” – tłumaczy Trevor Balchin, dyrektor ekonomiczny S&P Global Market Intelligence.
Już 21 miesiąc z rzędu spadła produkcja – wyrównując tym samym niechlubny rekord poprzedniej najdłuższej sekwencji spadków z lat 2000-2002. Co gorsza zjazd produkcji był najmocniejszy od 3 miesięcy.
Niemcy nie szkodzą Polsce
Za spadek zamówień obwiniano spadek zamówień w eksporcie, zwłaszcza w wyniku trudnej sytuacji w Niemczech. PIE twierdzi jednak, iż w 2023 r., pomimo ewidentnego kryzysu gospodarczego w Niemczech, nie zauważono negatywnego wpływu na import z Polski nad Ren. Instytut przytacza dane z których wynika, iż w okresie styczeń-listopad 2023 r. eksport do Niemiec rósł szybciej niż eksport ogółem (2,1 proc. vs. 1,8 proc. rok do roku). Jedynie w listopadzie 2023 r. zanotowano spadek, ale wówczas spadły wyniki polskiego eksportu jako całości.
PIE tłumaczy, iż utrzymująca się mocna pozycja polskich eksporterów do Niemiec wynika z ich przewagi kosztowej. Pogrążone w kryzysie niemieckie przedsiębiorstwa mogą rezygnować z droższych dostawców i przerzucać się na polskie półprodukty. W okresie styczeń-listopad 2023 r. udział eksportu z Polski stanowił 6 proc. całości niemieckiego importu i był najwyższy w historii.
Efekt Morza Czerwonego
W przypadku odczytów dla Polski spadły też aktywność zakupowa i czas realizacji dostaw (najdłuższy od sierpnia 2022 r.). Wynik tego ostatniego subindeksu to oczywiście konsekwencja kryzysu na Morzu Czerwonym. Warto podkreślić, iż o ile produkcja i aktywność zakupowa w strefie euro i w Niemczech kurczyły się, to jednak tempo spadków na zachodnich rynkach wyhamowało. W Polsce zaś spadały w szybszym tempie.
Podobnie jak na Zachodzie, kryzys na Morzu Czerwonym wpłynął na czas dostaw, ale jego skutków jeszcze nie widać w cenach środków produkcji. Słaby popyt i spadek cen niweluje ewentualne wzrosty kosztów transportu.
W styczniu prognozy dotyczące perspektywy krótkoterminowej pozostawały słabe, ale firmy były bardziej optymistyczne w odniesieniu do kolejnych 12 miesięcy. Ogólny poziom pewności był najwyższy od lutego 2022 roku, czyli sprzed wybuchu wojny na Ukrainie.
Optymistyczna Unia
O ile indeks dla polskiego przemysłu zanotował spadek, to w najnowszym odczycie dużo bardziej optymistycznie na gospodarkę polską patrzy Komisja Europejska. Wskaźnik koniunktury gospodarczej ESI wzrósł w styczniu w naszym kraju do 102 pkt. z 98,8 pkt. w grudniu ub.r. To najlepszy wynik od ponad roku – w całym 2023 r. ani razu wskaźnik nie przekroczył 100 pkt.
Z pięciu składowych wskaźnika cztery zanotowały poprawę odczytów w styczniu w stosunku do poprzedniego miesiąca. Wskaźnik koniunktury dla przemysłu wyniósł -16,8 pkt w styczniu wobec -17,3 w poprzednim miesiącu – co jednak nadal jest wyraźnie pod kreską. Dla sektora usług wyniósł -0,8 pkt wobec -2,7 pkt w grudniu, zbliżając się do neutralnego punktu. Na plusie jest już wskaźnik koniunktury konsumenckiej, który wyniósł +1,6 pkt wobec -3 pkt w poprzednim miesiącu, natomiast wskaźnik dotyczący sprzedaży detalicznej minimalnie się pogorszył do -0,5 pkt wobec -0,3 pkt w poprzednim miesiącu.
Lepszy odczyt ma też wskaźnik koniunktury w sektorze budowlanym. Sięgnął on bowiem -16,1 pkt w styczniu wobec -17,4 pkt miesiąc wcześniej. Niemniej jednak sektorowi daleko do wyjścia z dołka.