Fot. Pixabay/richardfoulon/public domain
Kierowca potrącony przez wózek widłowy. Operator widlaka i jego pracodawca usłyszeli wyrok
Sąd Kasacyjny wydał wyrok w sprawie potrącenia truckera przez wózek widłowy w strefie załadunku i rozładunku. Skazany został nie tylko operator wózka widłowego, ale i jego pracodawca.
We włoskim Sądzie Kasacyjnym zapadł wyrok w sprawie potrącenia przez wózek widłowy kierowcy ciężarówki, który skazuje nie tylko operatora, ale i jego pracodawcę za naruszenie zobowiązań umownych do zapewnienia warunków pełnego bezpieczeństwa pracy. Według orzeczenia odpowiedzialność spoczywa na przedsiębiorcy i musi on udowodnić, że wypadek nie mógł być spowodowany z jego winy – donosi włoski portal transportowy uominietrasporti.it.
Wcześniejsze wyroki
Najpierw Sąd w Treviso (wyrok z października 2019 r.), a następnie Sąd Apelacyjny w Wenecji (wyrok z marca 2021 r.) ustaliły, że dwaj oskarżeni, czyli pracownik kierujący wózkiem widłowym i właściciel firmy, byli odpowiedzialny za obrażenia kierowcy ciężarówki. Zostali za to skazani, przy uwzględnieniu okoliczności łagodzących, na 6 miesięcy pozbawienia wolności każdy oraz na pokrycie kosztów postępowania. Poza przewinieniami takimi jak nieroztropność, niedbalstwo i brak doświadczenia, w wyroku zarzucono pracodawcy pominięcie w dokumencie oceny ryzyka kwestii bezpieczeństwa pracowników podczas operacji załadunku/rozładunku materiału za pomocą wózków widłowych, niepodjęcie środków technicznych i proceduralnych niezbędnych do wyeliminowania tego ryzyka.
Z kolei operator wózka widłowego ponosi odpowiedzialność za poważne obrażenia ciała, ponieważ w trakcie kierowania pojazdem nie zwrócił uwagi na obecność pieszych, w tym wypadku kierowcę, który przygotowywał swój pojazd do rozładunku.
Odwołanie do Sądu Kasacyjnego
Obaj skazani odwołali się do Sądu Kasacyjnego, kwestionując oba poprzednie wyroki. Nie zgodzili się oni ze stwierdzeniem sądów, zgodnie z którym, do wypadku nie doszłoby, gdyby wymogi bezpieczeństwa nałożone po wypadku na firmę przez SPISAL (służba ds. profilaktyki i bezpieczeństwa w miejscu pracy) zostały wdrożone wcześniej. Według skazanych te wymagania stanowią jedynie, że wózek widłowy nie może działać, zanim kierowca nie zakończy swoich obowiązków. Skoro poszkodowany kierowca wszedł na pole manewrowe dopiero po uruchomieniu wózka widłowego, bez zezwolenia operatora i bez powiadomienia go, pociągnięcie do odpowiedzialności właściciela firmy byłoby nielogiczne.
Według obrony odpowiedzialność pracodawcy za brak oceny zagrożeń dla bezpieczeństwa osób dokonujących rozładunku wózkami widłowymi opiera się na błędnym założeniu, że kierowca ciężarówki znajdował się na placu manewrowym, zanim wózek widłowy został uruchomiony. Obrońca wskazał jednocześnie, że zachowanie poszkodowanego było nieprzewidywalne.
Sąd Kasacyjny odrzucił odwołanie, choć przyznał, że zachowanie kierowcy mogło przyczynić się do wypadku, niemniej istniejący wówczas w firmie system bezpieczeństwa był niewystarczający. Sąd Kasacyjny przyznał rację Sądowi w Treviso, który uznał, że “brak było środków zapobiegawczych i ochronnych gwarantujących bezpieczeństwo pracowników przy obecności wózków widłowych poruszających się po terenie magazynu”. Ponadto „ogólne zasady postępowania wywieszone przy wejściu do magazynu przyjęcia towaru nie przewidywały wyprowadzenia personelu naziemnego podczas obsługi wózka widłowego ani określonej procedury, jaką należy wdrożyć dla operacji załadunku/rozładunku z udziałem kierowcy”.
Zgodnie z włoskim prawem, podczas rozładunku i załadunku wózek widłowy może działać tylko wtedy, gdy kierowca zakończy swoje obowiązki i znajdzie się w bezpiecznym miejscu. Na terenie firmy nie było jednak poziomych ani pionowych znaków bezpieczeństwa. Po wypadku, zgodnie z nałożonymi przez SPISAL wymaganiami, kierowca wjeżdżający do strefy załadunku/rozładunku musi zawsze pozostać w swoim pojeździe lub we wskazanej bezpiecznej strefie. Może wysiąść z pojazdu lub podejść tylko na czas niezbędny do sprawdzenia ładunku i związanych z tym czynności, tylko w obszarach związanych z operacjami załadunku/rozładunku oraz gdy wózek widłowy znajduje się w bezpiecznej odległości (powyżej 4 metrów) .
Ostatecznie Sąd Kasacyjny uznał obu skazanych za winnych i skazał ich na zapłatę kosztów postępowania i 3 tys. euro grzywny.