Ustanowienie okresu przejściowego wynika z ograniczonego dostępu do nowego rejestru IMI, w którym przewoźnicy muszą rejestrować okresy delegowania kierowców.
W związku z tym Duński Urząd Transportu nie jest w stanie udzielać rad branży i przewoźnikom w zakresie (nowych – przyp.red.) przepisów” – czytamy na portalu transportowym fremtidenslogistik.dk.
“To powód do zadowolenia, ale i frustracji”
Decyzja Duńskiego Urzędu Transportu w sprawie łagodnego „porozumienia przejściowego” jest odbierana przez tamtejszą branżę dwojako – zarówno z satysfakcją, jak i frustracją.
W obecnej sytuacji jedyne, co pozostało, to wybór przez władze przejściowego podejścia do nowych przepisów, a nie sankcjonowania firm za niestosowanie się do nich – mówi Carina Christensen, CEO duńskiego związku przewoźników ITD.
– W rzeczywistości jednak Duński Urząd Transportu powinien był ogłosić tę decyzję dużo wcześniej, a nie dopiero teraz. Problemy z rejestrem IMI nie są nowością ani dla duńskiego Urzędu Transportu, ani dla branży. Niepewność co do przepisów doprowadziła do wielkiej frustracji w branży – dodała Christensen w rozmowie dla fremtidenslogistik.dk.
Podobną decyzję o zastosowaniu okresu przejściowego i nie karania przewoźników na pierwszym etapie obowiązywania nowych przepisów duńskie służby podejmowały również w 2021 r., kiedy w Danii weszły w życie przepisy o płacy minimalnej dla delegowanych z zagranicy kierowców.