TransInfo

Kradzieże paliwa: ile przewoźnika może kosztować zaniedbanie?

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty
|

13.05.2016

Nie trzeba być błyskotliwą osobą, żeby móc sobie wyobrazić, jak reaguje właściciel niewielkiej firmy przewozowej na wiadomość SMS o tym, że po jego ostatniej wizycie na stacji paliwowej “został wyczerpany ustalony limit miesięczny”.

Po otrzymaniu wyciągu wyjaśnia się, że w samym centrum Europy Zachodniej, w ciągu tylko 5 dni ktoś odwiedził różne stacje BP Luxemburg i OMW Austria 16 razy i zatankował paliwo na ponad 8000 euro.

Smutną wiadomością jest to, że w tym czasie wszyscy kierowcy litewskiego przewoźnika przebywali na drugim końcu Europy, a za wspomnianą kwotę nie otrzymali ani kropli paliwa.

Popularna metoda kradzieży paliwa

Przewoźnik, który został okradziony, w zależności od miejsca pobytu korzysta z trzech kart: DKV w krajach Unii Europejskiej, Statoil na Litwie i ScanOil w Rosji.

Jak wygląda cała sytuacja?

Jedna z ciężarówek ruszyła w trasę do Europy Zachodniej 8 marca, wróciła 17-tego. Wtedy to ostatni raz na stacji Statoil kierowca zatankował 245 litrów paliwa. Następnie wszystkie pojazdy przedsiębiorcy ruszyły do Rosji, dlatego właściciel firmy nawet nie pomyślał o sprawdzeniu kart. Nawet kiedy 23 marca otrzymał od Statoil pismo, informujące o kończącym się limicie, nie przejął się zbytnio.

Kiedy dzień później odnotowano trzy tankowania na BP Luxemburg, podczas których dokonano zakupu ponad 2700 litów diesla, właściciel zrozumiał, że popadł w tarapaty. Wszystkie opłaty w dniach 19 – 24 marca były dokonane za pomocą tzw. klonów kart paliwowych.

Kto jest winny: stacja czy kierowca?

Bohater tej historii, przewoźnik z Litwy, posiada bezgraniczne zaufanie do kierowcy. Jest pewny, że klon karty paliwowej mógł zostać wykonany tylko na którejś ze stacji Statoil, ponieważ tylko tam kierowca wyjmuje ją z portfela. Jego zdaniem, ustalenie sprawców wcale nie jest trudne. Transakcje są rejestrowane z dokładnością co do kilku sekund, wystarczy przejrzeć monitoring stacji z tego czasu, znaleźć ciężarówki, oszustów i rozpocząć ich poszukiwanie.

Nie jest to jednak takie proste.

Jak twierdzi przedstawiciel DKV Euro Service Baltikum, z podobnymi problemami spotykają wszyscy operatorzy. Ustalenie oszustów w praktyce nie jest łatwe z tego względu, że stacje nie udostępniają nagrań nikomu, z wyjątkiem służb państwowych. Dodatkowo jeśli śledztwo trwa w innym kraju, niż dokonano oszustwa, biurokratyczne procedury mogą wstrzymać dochodzenie na bardzo długo.

Jeśli złodzieje są profesjonalistami, a najczęściej tak jest, ponieważ przejęcie danych osobowych i PIN karty paliwowej wymaga zorganizowanego i przemyślanego działania, potrafią się oni zabezpieczyć tak, że kamery na niewiele się zdadzą.

Zgodnie z opinią ekspertów DKV, często największym problemem w takich sytuacjach jest lekceważące podejście przewoźników i kierowców do ochrony informacji.

W jaki sposób złodzieje kradną dane? Mogą to zrobić np. po włamaniu do kabiny ciężarówki. Kierowcy zazwyczaj nie zgłaszają tego incydentu, ponieważ nic nie zostało skradzione, uszkodzone czy ruszone.

Jak podaje szef sprzedaży operatora Statoil, w 99 proc. przypadkach złodzieje są zatrzymywani. W okresie od 2015 do 2016 r. odnotowano 9 podobnych przypadków. Dość często zdarza się, że przewoźnicy otrzymują nawet rekompensatę za poniesione straty, choć zależy to od śledztwa.

Jak zapobiec podobnym incydentom?

Na początku najważniejsze jest, żeby notorycznie przypominać sobie o tym, jak należy chronić dane osobowe. Tak, żeby kroki zapobiegawcze weszły w krew. Następnie należy bardzo uważnie i jak najczęściej sprawdzać wyciągi.

Dobrym zabezpieczeniem może być umowa o odpowiedzialności materialnej z kierowcą i trzymanie PIN w innym miejscu, niż obok karty. Wprowadzanie w terminalu kodów PIN powinno nastąpić tylko w tym momencie, kiedy w otoczeniu kierowcy nikogo nie ma.

Przy najmniejszym nawet podejrzeniu o kradzieży należy niezwłocznie zablokować kartę paliwową, kontaktując się z jej emitentem.

Tagi