Po kontroli zezwoleń, jakie przeprowadziła ostatnio Dyrekcja Samochodowo-Transportowa Łotwy, okazało się, że wiele przedsiębiorstw krajowych, w taki właśnie sposób znalazło sposób na dodatkowe zlecenia.
Niezgodności były zadziwiająco łatwe do wykrycia, bo używano niewielkiej ilości wzorów konkretnego zezwolenia, zmieniając tylko… datę. „Dyrekcja Samochodowo-Transportowa Łotwy skonstatowała, że ilość podrobionych dokumentów, ich podobieństwo i okres ich wykorzystania wskazują na funkcjonowanie nielegalnego systemu, w którym uczestniczy kilka osób” – podała do prasy Dyrekcja, czytamy na serwisie e100.
W Polsce nikt na ten pomysł jeszcze nie wpadł, bądź bardziej się staramy. Jak na razie celem fałszerzy bywały najczęściej licencje.
Autor: Bogumił Paszkiewicz