W szokującym stanie technicznym była naczepa polskiego przewoźnika, która zatrzymali do kontroli inspektorzy ITD na drodze ekspresowej S7 w rejonie Grójca. Dwa koła zamiast sześciu, niedziałające hamulce i uszkodzone zawieszenie – to było aż nadto by wycofać naczepę z ruchu. Nie mniej bulwersujące jest to, że kierowca, który prowadził zestaw wykazał się kompletnym brakiem wyobraźni. „Był zaskoczony, że nie może jechać pojazdem w takim stanie, skoro nie przewozi ładunku” – donosi Inspekcja Transportu Drogowego.
Gdy patrol mazowieckiej Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymał do kontroli w ubiegły piątek feralny zestaw, funkcjonariusze pewnie przecierali oczy ze zdumienia. Naczepa jechała tylko na dwóch kołach ostatniej osi. Pozostałe cztery były zdemontowane, a osie podwieszono do ramy pojazdu pasami do mocowania ładunku. Jakby tego było mało, opony na trzeciej osi naczepy były kompletnie zniszczone. Z lewej wyłaziły druty, a prawa miała głębokie pęknięcia.
Fot. ITD
Lista usterek wcale się na tym nie kończyła. Inspektorzy stwierdzili jeszcze m.in. brak klocków hamulcowych, uszkodzoną i zablokowana poduszkę powietrzną, a jeden z siłowników układu hamulcowego był źle zamontowany i zwisał na przewodach rysując asfalt w czasie jazdy.
„Wisienką na torcie” tej skandalicznej listy był fakt, że na domiar złego kierowca niewłaściwie obsługiwał tachograf – nie wpisał kraju rozpoczęcia przejazdu.
Jak podaje ITD, z wyjaśnień kierowcy wynikało, że naczepa właśnie została kupiona i myślał, że może jechać nią po drogach w takim stanie bez ładunku.
Za ujawnione usterki inspektorzy zatrzymali dowód rejestracyjny naczepy i wydali zakaz jej dalszej jazdy. Kierowcę ukarano mandatami. Teraz wobec przewoźnika będzie toczyć się postępowanie w sprawie nałożenia kary pieniężnej za wykryte nieprawidłowości” – czytamy w komunikacie inspekcji.
Fot. ITD