Fot. Toll Collect

Niemieccy przewoźnicy o podwyżce myta: “zły moment”. Zyska tylko budżet państwa, a nie środowisko

Niemiecka organizacja transportowa DSVL ostro krytykuje rząd za brak odpowiedniego planowania i wzywa do opóźnienia wdrożenia podwyżek myta i wprowadzenia nowej dopłaty za emisję CO2. Również inne stowarzyszenie przewoźników nie szczędzi gorzkich słów wobec rządzących. 

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

To zły moment na wprowadzenie dopłaty za emisję CO2” – oświadcza organizacja transportowo-logistyczna DSLV. W opinii związku, pomimo planowanego już podwojenia stawek opłat od 1 grudnia 2023 r. myto od samochodów ciężarowych pozostanie w dużej mierze nieskuteczne jako instrument sterowania emisją CO2 w nadchodzących latach. 

DSLV podkreśla, że na nowelizacji ustawy zyska przede wszystkim budżet federalny, a nie środowisko przez obniżenie śladu węglowego w drogowym transporcie towarów. 

Dopłata CO2 oparta na odległości jest zasadniczo odpowiednim instrumentem kontroli promującym dekarbonizację sektora drogowego transportu towarowego. Jednak ze względu na brak rynkowych alternatyw na tak wczesnym etapie, bezpośrednimi konsekwencjami opłat za emisje CO2 będą początkowo tylko rosnące dochody rządowe, rosnące koszty logistyki i wyższe ceny konsumpcyjne” – zauważa stowarzyszenie. 

Zdaniem Franka Hustera, dyrektora generalnego DSLV, dzięki obecnemu projektowi ustawy rząd federalny robi krok drugi przed pierwszym.

Wzrastające oczekiwania rządu federalnego dotyczące przychodów z kosztów tras opartych na emisji CO2 dla ruchu ciężarowego pokazują, że nawet rząd nie spodziewa się szybkiego przestawienia flot samochodów ciężarowych na napędy alternatywne” – dodaje Huster, odnosząc się do projektu nowelizacji ustawy o niemieckich opłatach drogowych. 

Zgodnie z dokumentem oczekiwane dodatkowe wpływy z opłat za emisję CO2 w wysokości ponad 6,5 mld euro rocznie do 2027 r. pozostaną na stałym poziomie.

Trzeba opóźnić dopłaty od emisji

Stowarzyszenie apeluje, by rząd przesunął wprowadzenie stawek związanych z emisją CO2. 

Nie chodzi nam o opóźnianie ważnego kroku w kierunku zrównoważonego rozwoju. Jednak skutki legislacji nie są zsynchronizowane ani z obecną sytuacją gospodarczą, ani z możliwościami organizacyjno-technicznymi” – krytykuje Huster. 

Zdaniem Franka Hustera istnieją wystarczające powody, aby niemiecki minister transportu wykorzystał zapisane w projekcie ustawy upoważnienie do wprowadzenia częściowych stawek opłat drogowych opartych na emisji CO2 w późniejszym terminie.
“1 stycznia 2025 r. byłby obiektywnie uzasadniony, ponieważ prawdopodobnie bardzo późne przyjęcie nowelizacji ustawy o opłatach drogowych stawia branżę logistyczną i jej klientów pod dodatkową presją” – zauważa dyrektor DSLV.

Huster spodziewa się, że przez przepychanki między partiami, procedura parlamentarna przeciągnie się do jesieni. Dlatego okres między publikacją ustawy a jej wejściem w życie 1 grudnia 2023 r. może być trwać kilka tygodni. “W rezultacie praktycznie nie ma już czasu na dostosowania procesów w firmach i negocjacje cenowe z klientami logistycznymi” – dodaje. 

Luki w ustawie

Zdaniem DSLV treść trzeciej ustawy o zmianie przepisów o opłatach drogowych ma pewne luki. Umowa koalicyjna nie zawiera zwolnienia z opłat transportu drogowego w ramach przewozów kombinowanych. W ustawie brakuje również systemu zniżek dla paliw alternatywnych. “Przecież wykorzystanie HVO100, bio-LNG i bio-CNG w sektorze transportu drogowego mogłoby przyczynić się do redukcji emisji CO2 już teraz, aż do czasu pełnego ugruntowania się na rynku elektrycznych i wodorowych samochodów ciężarowych” – stwierdza organizacja. 

Dopłaty CO2 napędzą inflację

Inna niemiecka organizacja przewoźników, BGL, również ostro skrytykowała projekt nowelizacji ustawy o opłatach drogowych.
“Opłaty za emisję CO2 są czynnikiem napędzającym inflację pod płaszczykiem ochrony klimatu” – grzmi związek. 

Stowarzyszenie, podobnie jak DSLV, zdecydowanie odrzuca praktyczne podwojenie opłaty drogowej ze względu na brak wpływu na środowisko przy drastycznym wzroście cen dla klienta końcowego. To ostatecznie konsumenci będą obciążani kwotą w wysokości 7,62 miliarda euro rocznie i to w momencie, gdy inflacja jest bardzo wysoka. “W zamian za nic” – stwierdza gorzko BGL. 

BGL zdecydowanie odrzuca ten projekt. Lepsze byłoby stopniowe wprowadzanie opłaty za emisję CO2 od 2025 r., jak już proponował BGL. O wiarygodności rządu, a tym samym całej polityki, decydują środki trudne do wdrożenia” – komentuje prof. dr hab. Dirk Engelhardt, rzecznik zarządu BGL.

Tagi