Fot. trans.iNFO

Niemiecki biznes apeluje o wstrzymanie lub opóźnienie rozszerzenia myta. “Otwarty rynek nas zabija”

Izba Handlowo-Przemysłowa (IHK) z regionu Dolnego Renu wzywa rządzącą w Niemczech koalicję do wstrzymania się z rozszerzeniem myta na pojazdy poniżej 7,5 t. Z kolei niemiecka organizacja przewoźników BLV-pro. E.V. ostrzega przed poważnymi konsekwencjami lipcowych zmian i również apeluje do rządu: “Chroń nas przed dumpingiem socjalnym i nieuczciwą konkurencją!”

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Już od 1 lipca br. niemieckim mytem objęte zostaną pojazdy o technicznie dopuszczalnej masie całkowitej (tzGm) od 3,5 do 7,5 tony, przeznaczone lub wykorzystywane do drogowego transportu towarów. Pojazdy wykorzystywane przez przedsiębiorstwa rzemieślnicze są zwolnione z opłat pod pewnymi warunkami, jednak niemiecki rząd warunki te szczegółowo określił dopiero niedawno.

“Wyjątki prowadzą do niepewności wśród firm. Z opłat zwolnione są m.in. firmy budowlane i rolnictwo. Technik zajmujący się eventami podlega opłacie, elektryk nie, firma ogrodnicza musi płacić, a rolnik nie” – oświadcza na łamach portalu nrz.de Stefan Dietzfelbinger, dyrektor generalny Izby Handlowo Gospodarczej z regionu Dolnego Renu, która zrzesza przedsiębiorstwa z okręgów Wesel i Kleve oraz z Duisburga.

Przede wszystkim zależy to od tego, co jest transportowane. Inną kwestią pozostaje, w jaki sposób należy to kontrolować? – pyta retorycznie szef IHK. 

Dietzfelbinger zwraca również uwagę, że lista branż, które mają zostać zwolnione z myta, została opublikowana dopiero niedawno, więc wiele firm nie jest na to przygotowanych.

Żądamy ponownego rozważenia kwestii myta i odroczenia jej o co najmniej trzy miesiące” – apeluje dyrektor IHK do rządu. 

Według Izby Handlowej w całym kraju rozszerzone myto obejmie 200 tys. pojazdów, a w obszarze Dolnego Renu około 3,2 tys. aut.

Organizacja przewoźników grzmi

Głos w sprawie zmian w niemieckim mycie przewidzianych na 1 lipca br. zabrała również organizacja transportowa BLV-pro e.V. 

Wiele firm transportowych nie było w stanie w pełni przerzucić na swoich klientów ostatniej podwyżki opłat od 1 listopada 2023 roku, co doprowadziło do wzrostu liczby upadłości w branży. Planowane zwiększenie opłat drogowych stanowi kolejne wyzwanie. Nie można wykluczyć, że w przyszłości pojazdy o masie całkowitej powyżej 2,8 tony również zostaną objęte podatkiem, a opłata za przejazd ulegnie dalszemu podwyższeniu” – powiedział Konstantin Popov, dyrektor generalny stowarzyszenia.  

Popov ostrzega, że skutki tych działań są różnorodne, niepokojące i mają dalekosiężne konsekwencje.

Widzimy rosnącą inflację, rosnące ceny wszystkich towarów i niezadowolonych obywateli, których koszty życia ponownie wzrosną. Liczba upadłości przedsiębiorstw stale rośnie. Dla wielu firm transportowych utrzymanie konkurencyjności w obecnych czasach jest ogromnym wyzwaniem”  – kontynuuje dyrektor generalny stowarzyszenia.

W związku z tym BLV-pro e.V. wzywa polityków do obniżenia podatków i zapewnienia większego wsparcia branży transportowej, zamiast nakładać kolejne obciążenia na poszczególnych obywateli. Stowarzyszenie skierowało pismo do rządu, w którym podkreśla znaczenie uczciwych warunków konkurencji dla średnich przedsiębiorstw. 

Nie rozumiemy, dlaczego nie pozwalacie nam pracować na uczciwych, konkurencyjnych warunkach! Od 2020 roku wzywamy do stworzenia jednolitych warunków rynkowych. Otwarty rynek nas zabija.

Zbyt wielu tanich dostawców z innych krajów (o różnej strukturze kosztów) wywiera na nas prawdziwą presję. Nawet w naszej branży umiera klasa średnia, a duże firmy potrafią wykorzystać różnice pomiędzy małymi uczestnikami rynku, aby legalnie zwiększać swoje marże” – grzmi stowarzyszenie w piśmie do rządu.

Tagi