REKLAMA
Eurowag

Fot. Straż Graniczna/Twitter

Granica wraca na mapę? Polscy przewoźnicy ostrzegają przed paraliżem, a Niemcy uspokajają

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Polski rząd zapowiedział powrót tymczasowych kontroli na granicy z Niemcami i Litwą. Związek Pracodawców “Transport i Logistyka Polska” (TLP) obawia się poważnych utrudnień dla branży transportowej, podczas gdy niemiecka Izba Handlowo-Gospodarcza apeluje o spokój i rozsądek.

Za tym tekstem stoi człowiek - nie sztuczna inteligencja. To materiał przygotowany w całości przez redaktora, z wykorzystaniem jego wiedzy i doświadczenia.
7 lipca – w najbliższy poniedziałek – na granicach Polski z Niemcami i Litwą ponownie pojawią się funkcjonariusze kontrolujący ruch. Decyzja ta, ogłoszona przez premiera Donalda Tuska, już teraz wywołała silne emocje w branży TSL. Pracodawcy i przewoźnicy wskazują na konkretne ryzyka. Tymczasem niemieckie izby handlowe starają się tonować nastroje.

Cofamy się do czasów sprzed Schengen?

Na mocy rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych, opublikowanego na stronach Rządowego Centrum Legislacji, kontrole graniczne mają obowiązywać przez co najmniej 30 dni. Obejmą przejścia z Niemcami i Litwą – w czasie, gdy ruch turystyczny i wakacyjne ograniczenia dla ciężarówek osiągają swoje apogeum.

Dla branży transportowej to zła wiadomość.

Każda kontrola graniczna wiąże się z utrudnieniem ruchu, a w przypadku dużego jego natężenia, także z zatorami mogącym trwać od kilkunastu minut nawet do kilku godzin. Na dodatek wprowadzenie kontroli zbiega się z wakacyjnymi zakazami ruchu dla transportu ciężkiego. To wszystko oznacza poważne problemy dla przewoźników i ich kierowców. Ci pierwsi będą mieli problem z wywiązaniem się z przyjętych zobowiązań wobec swoich kontrahentów, a ci drudzy będą w upale oczekiwać na możliwość kontynuowania jazdy  – podkreśla Maciej Wroński, prezes TLP.

Czas to pieniądz

Opóźnienia oznaczają nie tylko stracony czas, ale też konkretne straty finansowe. Z perspektywy firm transportowych  konsekwencje są poważne:

Czas oczekiwania na przejazd przez granicę powoduje realne skrócenie czasu pracy kierowcy i prowadzonego przez niego pojazdu. A to generuje zwiększenie kosztów związanych z wykonywaną operacją transportową. Biorąc pod uwagę bardzo niską rentowność firm transportowych, w skrajnych przypadkach oznaczać to będzie konieczność dopłaty przez przewoźnika do wykonywanej usługi transportowej – zaznacza Artur Kalisiak, dyrektor ds. projektów strategicznych w TLP. 

Lekceważenie branży TSL

Według organizacji decyzja o przywróceniu kontroli granicznych została podjęta bez konsultacji społecznych i bez wcześniejszego oszacowania kosztów. W opinii TLP to nie tylko zlekceważenie interesów branży, ale też poważne naruszenie zasad funkcjonowania wspólnego rynku.

Problemu nielegalnej imigracji nie rozwiążą doraźne kontrole, a państwo nie powinno działać wyłącznie pod dyktando mediów kreujących przekaz inwazji cudzoziemców przez zachodnią i wschodnią unijną granicę. Zamiast tego Unia Europejska powinna bardziej chronić swoje zewnętrzne granice. A takie działania powodują coraz większą erozję Unii Europejskiej, stopniowo likwidują wszystkie jej benefity, do których należy wspólny jednolity rynek i swoboda przemieszczania się wewnątrz strefy Schengen – ostrzega Wroński.

W odpowiedzi TLP skierowało oficjalne wystąpienie do ministra Tomasza Siemoniaka, domagając się wstrzymania decyzji i przeprowadzenia konsultacji.

Niemcy uspokajają

Z zupełnie innej perspektywy patrzy na sprawę niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa Neubrandenburga (IHK), której region obejmuje m.in. 80-kilometrowy odcinek granicy z Polską.

Izba Przemysłowo-Handlowa w Neubrandenburgu (IHK) wykazała zrozumienie dla tymczasowych kontroli granicznych po stronie niemieckiej i polskiej. Choć temat ten budzi emocje po obu stronach granicy, ostatecznie ma stosunkowo niewielki wpływ na codzienne życie – uspokaja Torsten Haasch, dyrektor zarządzający IHK, cytowany przez Niemiecką Agencję Prasową (dpa).

Haasch podkreśla też, że zarówno Polska, jak i Niemcy zgadzają się co do potrzeby przeciwdziałania nielegalnej migracji, ale nie kosztem handlu. 

Regiony graniczne liczą na współpracę, nie konfrontację

Głos w sprawie zabrał również Heiko Miraß (SPD), sekretarz stanu landu Schwerin. Podkreślił, że dotychczasowe kontrole po stronie niemieckiej nie ograniczały funkcjonowania regionu, a powrót do „twardej” granicy nie leży w interesie żadnej ze stron.

Oczywiście obserwujemy rozwój sytuacji z zainteresowaniem, ale i z pewnym niepokojem” – przyznał Miraß w wypowiedzi dla dpa. Wyraził też nadzieję, „że działania będą podejmowane z umiarem”.

Zdaniem Miraßa potrzebne jest skoordynowane podejście.

Z pewnością mamy do czynienia z wyzwaniem związanym z kontrolą migracji – zaznaczył Miraß, dodając przy tym, że ani Berlin, ani Warszawa nie mają interesu w tym, by granica była całkowicie szczelna.

Tagi: