TransInfo

Fot. Belarus MFA

Białoruś uderza w polskich przewoźników. Rośnie kolejka ciężarówek na granicy

Polscy przewoźnicy będą mogli wjeżdżać i wyjeżdżać z Białorusi tylko "na polsko-białoruskim odcinku granicy". Tak władze Białorusi zareagowały na zamknięcie przejścia granicznego w Bobrownikach. Oznacza to, że ciężarówki polskich firm transportowych nie będą mogły korzystać z przejść granicznych Białorusi z Litwą i Łotwą.

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Z powodu ograniczeń wprowadzonych przez stronę białoruską, polscy przewoźnicy od dziś nie mogą korzystać z przejść granicznych na granicy białorusko-litewskiej i białorusko-łotewskiej” – podała w sobotę na swojej stronie internetowej Straż Graniczna. 

Z doniesień PAP wynika ponadto, że oficer łącznikowy Straży Granicznej przebywający na Białorusi jako członek korpusu dyplomatycznego, otrzymał informację, że ma opuścić kraj. Rzecznik polskiego MSZ przekazał, że oficer opuści Białoruś do północy ze środy na czwartek. Sąsiad Polski oznajmił też, że w przypadku „destruktywnych działań” ze strony naszego kraju zastrzega sobie prawo do „poważniejszych kroków”.

Na działania białoruskich władz zareagował w piątek Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. „Jeżeli władze Białorusi zastosują wobec polskich przewoźników zapowiadane restrykcje, reakcja Polski wobec przewoźników białoruskich będzie identyczna” – napisał Mariusz Kamiński na Twitterze.

Obecnie jednym przejściem granicznym z Białorusią obsługującym ruch ciężarowy jest Koroszczyn-Kukuryki (10 lutego Polska zamknęła bowiem przejście w Bobrowniakch). Według Straży Granicznej, w sobotę po południu czas oczekiwania na odprawę przy wyjeździe z Polski wynosił na tym przejściu 37 godzin. Około godz. 16 na wyjazd czekało tam około 1150 pojazdów.

„Na przejściu w Koroszczynie widzimy wzrost liczby pojazdów, które wcześniej przejeżdżały przez Bobrowniki (Podlaskie) albo Litwę i Łotwę” – PAP cytuje Michała Derusia, rzecznika Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.

Jesteśmy przygotowani, żeby zwiększyć obsadę na terenie przejścia granicznego. Jeżeli będziemy widzieć, że jakieś pasy są niewykorzystane a funkcjonariusze zostali skierowani do innych zadań na terenie przejścia granicznego, wtedy będziemy sięgać po rezerwy i kierować je do pracy w Koroszczynie” – zapowiedział.

Rzecznik określił przepustowość przejścia w Koroszczynie na 400-450 pojazdów na wyjeździe na w ciągu 12-godzinnej zmiany. Aczkolwiek szybkość odpraw jest uzależniona także od kontroli i obsady po białoruskiej stronie granicy.

Rząd powinien brać pod uwagę sytuację przewoźników

„Reakcja Białorusi na działania naszego rządu zmierzające do ograniczenia ruchu na przejściach granicznych z tym krajem jest dla nas pewnym zaskoczeniem, choć należało się spodziewać również i takich decyzji” – skomentował poczynania władz sąsiedniego kraju Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.

Do niedawna nasi przewoźnicy w niewielkim zakresie jeździli do Białorusi przez Litwę i Łotwę, ale po zaskakującym działaniu MSWiA polegającym na zamknięciu granicy w Bobrownikach rozważali skorzystanie z tej alternatywy. Nie pozostaje nam nic innego, jak przystosować się do nowych warunków, żeby nie utracić wszystkich naszych kontaktów handlowych, które z wielkim trudem budowaliśmy przez ostatnie dwa dziesięciolecia” – dodał Jan Buczek.

Prezes ZMPD zaznaczył też w oficjalnym komunikacie, że przy podejmowaniu kolejnych decyzji dotyczących wymiany towarowej i przekraczania granic, polski rządz powinien współpracować z zainteresowanymi podmiotami – po to, by wypracowywać w miarę optymalne rozwiązania zarówno dla polskich przewoźników, jak i całej gospodarki.

Przypomnę, że polscy przewoźnicy wożą tylko i wyłącznie towary, które nie są objęte sankcjami. Wykonują usługę transportową dla tych podmiotów, które handlują zgodnie z przepisami unijnego prawa. A rynek wschodni jest w ostatnim czasie wyjątkowo trudny. Nie chcemy oddać przewoźnikom rosyjskim czy białoruskim kontraktów w przewozach na Daleki Wschód, w których się wyspecjalizowaliśmy” – podkreślił prezes ZMPD.

Tagi