Odsłuchaj ten artykuł
Fot. MB Motors Mercedes-Benz Piaseczno-Janki/Facebook
Znany producent żąda od przewoźników wyraźnego obniżenia stawek frachtu. Związek transportowy nie szczędzi słów krytyki
Niemiecki producent z branży automotive oczekuje od firm transportowych, z którymi współpracuje, obniżenia stawek frachtu. Organizacja przewoźników BGL ostro krytykuje żądania załadowcy.
Producent samochodów osobowych Mercedes-Benz AG poinformował swoich dostawców usług transportowych na początku tego roku, że spodziewa się 10-procentowej obniżki stawek frachtu we wszystkich umowach transportowych (całkowita stawka frachtowa) do 1 lutego 2025 roku. Odpowiednie oferty były oczekiwane od firm transportowych do 23 stycznia 2025 r. – donosi czołowa niemiecka organizacja przewoźników BGL.
Związek apeluje do producenta, by ponownie przemyślał ten krok.
Niemiecki producent samochodów klasy premium Mercedes Benz wypiera z rynku niemieckich dostawców usług transportowych na rzecz tanich dostawców z Europy Wschodniej” – komentuje gorzko organizacja.
BGL podkreśla, że takie podejście nie ma żadnego uzasadnienia. “Niepowodzenia przemysłu motoryzacyjnego nie mogą być finansowane krzyżowo przez sektor transportowy. Niemiecka gospodarka i niemiecki sektor małych i średnich przedsiębiorstw nie zostaną ożywione przez dumpingową konkurencję” – dodaje związek.
Przy obecnym popycie, przejście na wschodnioeuropejską konkurencję dumpingową jest z góry zaprogramowane i jest tylko kwestią czasu, kiedy doświadczymy Gräfenhausen 2.0 (rzecznik BGL odnosi się tu do historii kierowców Agmazu, którzy protestowali na parkingu w Gräfenhausen, by wywalczyć zaległe pensje – przyp. red.), w połączeniu z utratą krajowych firm transportowych średniej wielkości” – komentuje prof. dr Dirk Engelhardt rzecznik zarządu BGL.
Engelhardt dodaje, że zaledwie rok temu przemysł motoryzacyjny lobbował w rządzie na rzecz podwojenia opłat drogowych dla ciężarówek i uzyskał ich uchwalenie.
Zwiększyło to (podwyżka myta – przyp. red.) koszty operacyjne każdej pojedynczej ciężarówki o około 20 tys. euro rocznie, i to przy średnich marżach w drogowym transporcie towarowym wynoszących zaledwie od 0,1 do około 2 proc. A dziś oczekuje się, że nasze średniej wielkości firmy poniosą konsekwencje błędnej polityki przemysłu motoryzacyjnego i zaoferują rujnujące stawki frachtowe. Ci, którzy nie mogą się na to zgodzić, ponieważ obniżone stawki nie pokryją ich kosztów, prawdopodobnie stracą kontrakt na rzecz tanich dostawców z Europy Wschodniej, którzy często zatrudniają swoich kierowców za głodowe stawki znacznie poniżej płacy minimalnej. Taka forma dumpingowej konkurencji jest niegodna niemieckiej marki premium, takiej jak Mercedes-Benz” – dodaje rzecznik zarządu BGL.
Z punktu widzenia organizacji żądania powinny zostać ponownie poddane rozwadze i zmienione tak szybko, jak to możliwe.
To nie pierwszy tego typu apel
Podobny apel wystosował ponad rok temu do przewoźników producent stali Arcelor Mittal. Przed podwyżką niemieckiego myta firma wysłała list do swoich dostawców usług transportowych w Niemczech z informacją, jak widzi warunki współpracy po 1 grudnia, czyli po podniesieniu opłat drogowych. Producent wprawdzie zaproponował, że weźmie na siebie podwyżkę myta na określonych przez siebie zasadach (podstawą do naliczenia dodatkowej kwoty będzie liczba kilometrów przejechanych niemieckimi autostradami od punktów załadunku do siedziby klientów Arcelor Mittal). W zamian oczekiwał jednak od przewoźników obniżenia stawek frachtu.
Musimy prosić o obniżenie obecnych cen podstawowych o minus 5 procent od 1 stycznia 2024 r., co obowiązuje do końca 2024 r.” – apelował wtedy do firm transportowych koncern metalurgiczny.