REKLAMA
360 Pay

Fot. Bartosz Wawryszuk

Przewoźnicy bez głosu – raport TLP ujawnia rażącą skalę nierównowagi w relacjach kontraktowych

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Branża transportowa w Polsce coraz częściej działa pod presją systemową – to już nie tylko nierówność, ale wręcz przemoc gospodarcza – alarmuje Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP). Sytuacja przewoźników stale się pogarsza i wymaga natychmiastowych działań.

Za tym tekstem stoi człowiek - nie sztuczna inteligencja. To materiał przygotowany w całości przez redaktora, z wykorzystaniem jego wiedzy i doświadczenia.

Z najnowszego raportu, zaprezentowanego dziś przez TLP, wynika, że większość przewoźników w Polsce funkcjonuje w warunkach skrajnie niepartnerskich. Kontrakty są narzucane jednostronnie, często zawierają niekorzystne, a nawet nielegalne zapisy, a przewoźnicy w praktyce nie mają żadnych możliwości ich negocjowania.

Wyniki ankiety pokazują brutalną prawdę: polska branża transportowa funkcjonuje w warunkach przemocy gospodarczej. Przewoźnik przestaje być partnerem handlowym i staje się stroną podporządkowaną, bez realnego wpływu na warunki współpracy. To nie jest już tylko nierównowaga – to systemowe nadużycie, które zagraża stabilności rynku i bezpieczeństwu całego łańcucha dostaw – komentuje Maciej Wroński, prezes TLP.

Rażące praktyki: dane z ankiety TLP

W badaniu wzięły udział firmy realizujące zarówno krajowe, jak i międzynarodowe przewozy drogowe. Ankieta została przeprowadzona online i skierowana do przedsiębiorców z sektora transportu. Uczestnicy odpowiadali na pytania dotyczące relacji z kontrahentami, w tym terminowości płatności, zmian warunków zleceń oraz praktyk uznawanych za nieuczciwe lub jednostronne.

95 proc. firm sygnalizuje niekorzystne zapisy w umowach

Zdecydowana większość (95 proc.) ankietowanych wskazuje, że zawierane umowy przewozowe zawierają zapisy niekorzystne lub wręcz krzywdzące dla przewoźnika. Dotyczy to m.in. nierównomiernego rozkładu obowiązków, nieproporcjonalnych kar umownych oraz braku zabezpieczeń chroniących interesy przewoźnika.

Nie akceptujesz warunków zlecenia – wypadasz z gry, a towar przewiezie ktoś inny – tak wygląda codzienność większości firm transportowych – mówi Wroński. – Sytuację pogarsza długotrwały, dwuletni kryzys na europejskim rynku przewozów drogowych, który dodatkowo wzmacnia pozycję zleceniodawców.

Brak realnych negocjacji – 88 proc. firm podpisuje narzucone umowy

88 proc. firm przyznaje, że otrzymuje gotowe kontrakty bez możliwości negocjowania ich treści. Dokumenty są jednostronnie przygotowywane przez zleceniodawców i traktowane jako niepodlegające zmianom. Dla wielu przewoźników alternatywą pozostaje rezygnacja z kontraktu, co w obecnych warunkach oznacza najczęściej utratę dochodu.

Prace dodatkowe bez wynagrodzenia – 74 proc. firm na to skarży się

74 proc. przewoźników wskazuje, że ich kierowcy są zobowiązywani do wykonywania dodatkowych prac – takich jak załadunek, rozładunek czy obsługa sprzętu należącego do kontrahenta – często bez wynagrodzenia, bez przeszkolenia i bez przeniesienia odpowiedzialności na zleceniodawcę.

Kary umowne – nawet za cudze błędy

54 proc. respondentów doświadcza kar umownych, nakładanych za opóźnienia niezależne od przewoźnika – w tym wynikające z winy kontrahenta, utrudnień drogowych, opóźnień w załadunku czy zdarzeń losowych, jak wypadki czy awarie.

Jeszcze bardziej niepokojące są dane dotyczące wysokości tych kar – ponad 60 proc. firm potwierdza, że spotkało się z zapisami przewidującymi kary przekraczające wartość zlecenia. Oznacza to, że jedna nieprzewidziana sytuacja może doprowadzić do strat przewyższających przychód z usługi, a w skrajnych przypadkach – do upadku firmy.

Brak odpowiedzialności kontrahenta – 46 proc. firm to doświadcza

46 proc. przewoźników zgłasza przypadki, w których nadawca, załadowca lub odbiorca nie ponoszą odpowiedzialności za błędy i zaniedbania, mimo że skutkują one stratami po stronie przewoźnika. W efekcie to przewoźnik zostaje obarczony całością odpowiedzialności za realizację przewozu.

Patologiczne terminy płatności

Aż 85,1 proc. ankietowanych wskazuje, że bardzo często lub zawsze spotyka się z terminami płatności przekraczającymi 30 dni – sięgającymi nawet 60 dni. Kolejne 8,6 proc. doświadcza takich sytuacji często, co łącznie daje 93 proc. firm mających do czynienia z wydłużonymi terminami zapłaty.

Tak długie okresy rozliczeniowe zaburzają płynność finansową i de facto sprawiają, że firmy transportowe kredytują swoich zleceniodawców – podkreśla TLP.

Zaledwie 0,9 proc. firm nigdy nie miało do czynienia z terminami płatności powyżej 30 dni – co pokazuje skalę i systemowy charakter tego problemu.

52,3 proc. firm deklaruje, że regularnie spotyka się z terminami płatności powyżej 60 dni. Ponad 42 proc. (sumując odpowiedzi „rzadko”, „często”, „bardzo często” i „zawsze”) zgłasza przypadki ustalania skrajnie długich terminów – nawet powyżej 120 dni od realizacji usługi.

To skrajnie szkodliwa praktyka, stanowiąca nadużycie pozycji rynkowej i zagrażająca stabilności całego sektora. TLP przypomina, że zgodnie z zasadami uczciwego obrotu gospodarczego, termin zapłaty nie powinien przekraczać 30 dni, a jedynie w wyjątkowych przypadkach – 60. Większość analizowanych przypadków narusza obowiązujące przepisy – czytamy w raporcie.

Przyczyny patologii

59 proc. przewoźników wskazuje, że odpowiedzialność za tę sytuację ponoszą zleceniodawcy, którzy wykorzystują swoją przewagę rynkową oraz presję czasu. 38 proc. firm twierdzi, że winę ponoszą obie strony, głównie z powodu braku realnej alternatywy. Tylko 2 proc. obarcza winą samych przewoźników, którzy akceptują niekorzystne warunki, by utrzymać zlecenia.
W opinii TLP oraz ekspertów branżowych, opisywane praktyki prowadzą do poważnych zagrożeń dla rynku i bezpieczeństwa, takich jak:

  • naruszania norm czasu pracy kierowców i spadku bezpieczeństwa ruchu drogowego,
  • obchodzenia prawa pracy i przepisów dotyczących wynagrodzeń,
  • upadłości – zwłaszcza wśród małych firm, które nie są w stanie ponosić narzucanych ryzyk,
  • degradacji standardów rynkowych – gdzie uczciwa konkurencja przegrywa z uległością wobec silniejszych kontrahentów.

Czas na konkretne działania

TLP zapowiada przekazanie wyników raportu właściwym instytucjom publicznym, w tym Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także organizacjom międzynarodowym monitorującym warunki pracy i konkurencji.

Mamy do czynienia z poważnym problemem strukturalnym. To nie jest już tylko „twardy rynek” – to systemowa nierównowaga, która wpływa na życie i działalność setek tysięcy przedsiębiorców i kierowców. Czas na zdecydowaną reakcję instytucji publicznych i całej branży – podsumowuje Maciej Wroński.

 

Tagi: