Wszystkie główne wskaźniki pokazują, że europejski rynek transportu towarowego jest rozgrzany. Tomas Šilinikas, dyrektor ds. sprzedaży regionalnej i cen w Girtece zauważa, że liczba zapytań o przewozy spotowe niemal podwoiła się w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego r.
To pokazuje, że popyt rośnie, co potwierdzają też rosnące ceny przewozów spotowych. Jednocześnie widzimy, że nasi klienci kontraktowi utrzymują wysokie wolumeny przewozów. Teraz działamy blisko maksymalnych mocy przewozowych – mówi Šilinikas.
To ożywienie ma jednak swoje źródła w kryzysie. Po pandemii wiele firm transportowych ograniczyło działalność, zmniejszyło floty, a część zbankrutowała. Według danych Europejskiego Banku Centralnego liczba bankructw w sektorze transportu i magazynowania wzrosła o 180 proc. w stosunku do 2016 r. Efekt? Rynek, który dziś próbuje nadążyć za rosnącym popytem, ma coraz mniej dostępnych zasobów.
Dodatkowym impulsem jest wzrost eksportu z Niemiec i krajów Beneluksu do Stanów Zjednoczonych, napędzany zmianami w taryfach celnych. Jak wyjaśnia Šilinikas, to właśnie czynniki geopolityczne, a nie krajowa konsumpcja, coraz częściej decydują o dynamice rynku.
Kruche ożywienie i gospodarcza niepewność
Transport drogowy od zawsze był zwierciadłem kondycji gospodarki. Kiedy towary płyną, fabryki produkują, a ludzie kupują – wtedy koła ciężarówek kręcą się szybciej. Dziś jednak to odbicie jest niejednorodne.
Gospodarka Unii Europejskiej nadal rośnie wolniej, niż mogłaby, zwłaszcza w Niemczech i Francji. Mimo to wskaźnik PMI osiągnął poziom 51 punktów – to strefa wzrostu i najlepszy wynik od ponad trzech lat.
Jeśli eksport chwilowo osłabł, ale produkcja nadal rośnie, to znaczy, że napęd pochodzi z konsumpcji krajowej. A ta, w połączeniu z niedoborem kierowców i ograniczoną przepustowością sektora, prowadzi do braku dostępnych mocy przewozowych – tłumaczy ekspert Girteki.
Do tego dochodzi kolejny wymiar – rywalizacja z Chinami. Azjatycki gigant przejął dominację w zielonych technologiach i produkcji pojazdów elektrycznych. Europa próbuje odpowiedzieć „Zielonym Ładem” i cłami na chińskie auta, ale – jak zauważa Šilinikas – to nie jest prosty ruch polityczny, lecz próba wyrównania szans w zderzeniu z subsydiowaną konkurencją.
Jeśli cła skutecznie ograniczą import z Chin, może to zwiększyć produkcję krajową i popyt na przewozy. Z drugiej strony, jeśli presja ze strony tańszych chińskich pojazdów się utrzyma, europejscy producenci mogą ograniczyć wytwarzanie, a to odbije się na całym łańcuchu dostaw – dodaje.
Między stabilnością a elastycznością
Wzrost liczby zleceń spotowych stał się jednym z symboli obecnej sytuacji. Wiele firm z sektora transportu stawia dziś na przewozy krótkoterminowe, które dają wyższe marże, ale są bardziej ryzykowne.
Nasze podejście zakłada, że długoterminowe zobowiązania kontraktowe powinny zapewniać stabilność, natomiast zlecenia spotowe pomagają wyrównać wahania lub maksymalizować zysk. Kontrakty pozostają kręgosłupem zrównoważonego biznesu – podkreśla Šilinikas.
Z danych Girteki wynika, że optymalny model to około 70–80 proc. floty objętej kontraktami i 20–30 proc. przeznaczonej na przewozy spotowe. Takie proporcje pozwalają reagować na zmiany rynkowe bez nadmiernego ryzyka.
Jak zauważa ekspert, śledzenie czynników geopolitycznych nie jest już kwestią ciekawości – to warunek przetrwania. Firmy muszą przewidywać, w którą stronę pójdzie gospodarka, by zdecydować, czy zabezpieczać się kontraktami, czy postawić na elastyczność rynku spotowego.
Klimat jako nowy gracz na rynku
Coraz częściej o wynikach firm decyduje już nie tylko gospodarka, ale też… pogoda. Fale upałów w Hiszpanii zakłóciły eksport owoców, a powodzie wymusiły objazdy, zwiększając koszty paliwa i opóźnienia w dostawach.
Z perspektywy operatora logistycznego oznacza to konieczność większego skupienia się na warunkach przechowywania ładunków, co wpływa na zużycie paliwa. Jak dotąd te zjawiska są trudne do precyzyjnego zmierzenia, ale w przyszłości będą miały coraz większe znaczenie – zauważa Šilinikas.
Według niego sukces w branży transportowej zależy dziś od zdolności przewidywania trendów w perspektywie od sześciu do dwunastu miesięcy.
Utrzymanie równowagi między długoterminowymi kontraktami a okazjami spotowymi jest dziś kluczowe. Trzeba zapewnić stabilność, ale jednocześnie zachować elastyczność, by korzystać z atrakcyjnych ofert. Nie ma gwarancji, że obecne warunki się utrzymają – podsumowuje przedstawiciel Girteki.





