Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Facebook.com/DGBFaireMobilitaet/
Strajk truckerów polskiej firmy odbił się szerokim echem w Niemczech. Gesty solidarności i polityczne deklaracje
Kierowcy ciężarówek pracujący dla polskiego przewoźnika po piątkowej próbie przejęcia aut przez właściciela i grupę z Rutkowski Patrol wciąż strajkują. Truckerzy otrzymują wsparcie od kolegów po fachu, związków zawodowych i od przypadkowych osób. Uwagę na nich zwrócili także niemieccy politycy.
Kierowcy regularnie otrzymują pomoc od niemieckiego i niderlandzkiego związku zawodowego (odpowiednio Verdi i FNV), organizacji Faire Mobilität (wspierającej pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej w egzekwowaniu ich praw pracowniczych w Niemczech) oraz od innych truckerów zatrzymujących się na parkingu. Wsparcie oferują też osoby niezwiązane z branżą przewozową. Reporter niemieckiej agencji prasowej dpa zaobserwował, jak pewna rodzina wręczyła kierowcom w strefie serwisowej Gräfenhausen na autostradzie A5 w pobliżu Weiterstadt (Darmstadt-Dieburg) kilka kilogramów makaronu i paletę sosu pomidorowego, życząc im wesołych świąt.
Nastroje są dobre. Cieszymy się bardzo z tak dużego wsparcia” – powiedział jeden z kierowców dziennikowi “Süddeutsche Zeitung”. „Pracowaliśmy uczciwie – i chcemy nadal to robić za uczciwe wynagrodzenie” – dodał.
Tuż przed świętami jeden z członków związku Verdi przyjechał do truckerów z wężem i paliwem, ponieważ kilku kierowcom skończył się olej napędowy i nie mogli już uruchamiać dodatkowego ogrzewania w nocy – donosi “Süddeutsche Zeitung”.
Co ciekawe, według Edwina Atemy z FNV, otwarty list kierowców skierowany w ubiegłym tygodniu do zleceniodawców polskiej firmy przewozowej zaczął przynosić efekty.
Pierwsze firmy oświadczyły, że przestały współpracować z polskim przewoźnikiem, gdy dowiedziały się o warunkach pracy” – mówi cytowany przez niemiecki dziennik Atema.
Holender ma nadzieję, że firmy wymuszą w ten sposób na polskim przewoźniku wypłacenie pensji kierowcom.
“Niemcy w końcu zwracają uwagę”
To, co dzieje się tutaj, w Gräfenhausen, może się zdarzyć wszędzie – i często tego nie widzimy” – powiedział Alexander Schweitzer, minister pracy Nadrenii-Palatynatu podczas wizyty na parkingu w niedzielę. Z pewnością strajk przyniósł już jeden pozytywny efekt -„Niemcy w końcu się przyjrzały i widzą, co dzieje się na niemieckich drogach” – dodał polityk cytowany przez “Süddeutsche Zeitung”.
Schweitzer chce wykorzystać strajk jako okazję do ponownego umieszczenia warunków pracy w międzynarodowym transporcie towarowym na porządku dziennym konferencji ministrów pracy i spraw społecznych.
Zgodnie z niedzielnym komunikatem, członkowie Zielonych w parlamencie Hesji, Martina Feldmayer i Torsten Leveringhaus, zapoznali się z sytuacją i wyrazili solidarność.
Fakt, że tak zwana agencja detektywistyczna przyjechała z Polski i groziła truckerom, którzy odważnie walczyli o uczciwe wynagrodzenie, i chcieli zastosować wobec nich przemoc, jest niepojętym incydentem” – skomentowali Feldmayer i Leveringhaus.
Piątkowe wydarzenie wywołało też reakcje na szczeblu federalnym.
Incydent w Gräfenhausen unaocznia katastrofalne warunki panujące w niektórych częściach branży transportowej” – powiedział Udo Schiefner, przewodniczący Komisji Transportu w Bundestagu.
Schiefner zapowiedział wniosek frakcji koalicyjnych w Bundestagu, w którym rząd federalny zostanie poproszony o więcej działań na rzecz zwalczania nieuczciwych warunków pracy i zakłócania konkurencji.
Protest kierowców pracujących dla polskiej firmy Agmaz & Luk Maz rozpoczął się pod koniec marca we Włoszech. Następnie truckerzy, głównie pochodzenia gruzińskiego i uzbeckiego, przenieśli akcję strajkową do Niemiec. Na parkingu w pobliżu Gräfenhausen przy autostradzie A5 w południowej Hesji ciężarówki należące do przewoźnika z Polski zatrzymało łącznie ponad 50 pracowników, którzy w momencie rozpoczęcia akcji czekali na wypłatę wynagrodzeń od przeszło 50 dni.
Po nieudanych negocjacjach przewoźnika, a później jego prawnika z kierowcami, w zeszły piątek na miejscu protestu przedsiębiorca pojawił się z Patrolem Rutkowskiego. Szef firmy chciał siłą odzyskać ciężarówki z towarami, które nie dotarły do odbiorców. Próba odbicia pojazdów zakończyła się awanturą i aresztowaniem grupy ochroniarzy i przewoźnika. Zatrzymano łącznie prawie 20 osób, wkrótce jednak wszyscy wyszli na wolność, choć postawiono zarzuty o poważne naruszanie porządku publicznego, stosowanie przymusu, gróźb, usiłowanie uszkodzenia ciała oraz zakłócanie zgromadzenia.