Odsłuchaj ten artykuł
Kontrowersyjny plan Londynu w razie twardego Brexitu. Media zdradzają, co z cłami i wjazdem ciężarówek
Wielka Brytania jest gotowa na to, by zezwolić na wjazd ciężarówek ze wszystkich krajów Unii Europejskiej bez konieczności posiadania zezwoleń – donosi Reuters. Takie rozwiązanie na wypadek twardego Brexitu zaproponował w ostatnich dniach tamtejszy rząd. Przyznał przy tym, że liczy, iż podobnie elastyczne będą władze Wspólnoty. To nie wszystko. Media dotarły również do „tajnego planu” jednego z brytyjskich ministrów, związanego z cłami. Gdy go ogłosiły, brytyjscy przedsiębiorcy podnieśli larum. To „ostateczna zdrada” – skwitowali.
O potencjalnych problemach z przekroczeniem brytyjskiej granicy firmy z branży logistycznej mówiły już jakiś czas temu.
Bardzo niepokoi nas to, że po stronie brytyjskiej nie widać żadnych przygotowań związanych z wystąpieniem Wielkiej Brytanii z unii celnej, nadal czekamy też na informacje dotyczące kwestii zezwoleń – mówiła Joanna Popiołek, zastępca dyrektora departamentu transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce w połowie stycznia, podczas spotkania z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem.
– Dziś jedynym prawnym mechanizmem do zastosowania po Brexicie jest system zezwoleń EKMT, których jest nieco ponad 60 tys. Tymczasem sami Polacy realizują ok. pół miliona przewozów w jedną stronę – przypominał Tadeusz Wilk, radca prezesa ZMPD.
Już wówczas przedstawiciele ZMPD zwracali uwagę, że „Brytyjczycy mają świadomość tej rażącej dysproporcji, dlatego też przewozy, przynajmniej w pierwszym okresie po Brexicie, powinny być realizowane na zasadzie wzajemnego odejścia od zezwoleń”.
Wygląda na to, że brytyjski rząd rzeczywiście pójdzie w tę stronę. Dwa dni temu zaproponował, by „kierowcy przyjeżdżający z 27 rynków unijnych mogli wjechać do Wielkiej Brytanii swobodnie, dzięki czemu zagwarantowane będzie bezpieczeństwo łańcuchów dostaw”.
Wożą towar wart setki mld funtów
„Wielka Brytania musi mieć pewność, że zagraniczne produkty będą importowane do niej, a brytyjskie eksportowane, jak dotąd” – zaznacza rząd w oświadczeniu. A przepływ towarów na tej linii jest rzeczywiście znaczny. Jak szacuje Reuters, „branża transportowa przewozi w obu kierunkach towary o wartości bliskiej 420 mld funtów, wspierając tym samym producentów oraz handel detaliczny”.
Ponad 80 proc. tych dóbr przewożonych jest ciężarówkami z Unii Europejskiej – dodaje Reuters.
Władze liczą na to, że dzięki takiemu rozwiązaniu nie tylko zapewnią dalszy, bezpieczny rozwój handlu międzynarodowego, ale również doprowadzą do zabezpieczenia własnych przewoźników. Jak czytamy w oświadczeniu rządu, pierwsze kroki w stronę ułatwień dla firm z Wielkiej Brytanii zaczęła już robić Francja.
Dotąd Unia Europejska była gotowa, by wprowadzić ułatwienia we wjeździe brytyjskich kierowców na jej teren i poruszanie się po nim przez 9 miesięcy po Brexicie. Brytyjczycy liczą jednak na to, że wynegocjują jeszcze lepsze warunki.
Walka z inflacją
Takim negocjacjom ma sprzyjać, zdaniem niektórych ministrów, również inne rozwiązanie, nad którym obecnie dyskutują. Za zamkniętymi drzwiami, stąd gdy dotyczące go szczegóły wyciekły do mediów, tamtejsi przedsiębiorcy nie omieszkali ich gwałtownie skrytykować.
Mowa o możliwości całkowitego zniesienia ceł na produkty z Unii Europejskiej, w razie twardego Brexitu. Coś takiego rozważa minister ds. handlu Liam Fox. Jak ujawnił „Huffington Post”, „ministrowie potajemnie planują obniżyć aż do zera jednostronnie wszystkie cła (…) czego skutkiem może być zalanie rynku tanim towarem i zrujnowanie rodzimego przemysłu”.
Liam Fox przekonuje, że w ten sposób chce walczyć z gwałtownym wzrostem inflacji, którego spodziewa się po 29 marca (data wyjścia Wielkiej Brytanii z UE). Twierdzi, że na zniesieniu ceł zyskają konsumenci.
Boją się taniego towaru i upadku przemysłu
Tego samego nie można jednak powiedzieć o brytyjskich producentach, którzy (razem z przeciwnikami politycznymi ministra) już teraz określili jego plan „ostateczną zdradą w obliczu Brexitu” oraz „zwykłym obłędem”.
Zmniejszenie wszystkich ceł importowych do zera osłabiłoby naszych krajowych producentów na ich rodzimych rynkach i groziło poważnym zmniejszeniem liczby miejsc pracy w kluczowych sektorach, od ceramiki, po rolnictwo – przekonuje Barry Gardiner, minister handlu w gabinecie cieni, cytowany przez „Huffington Post”.
Dodaje przy tym, że pomysłodawca rozwiązania „zdaje się nie rozumieć podstawowych zasad, jakimi rządzą się negocjacje handlowe: twoja strona chce, aby druga zliberalizowała swoje rynki i zmniejszyła cła na towary, które tam eksportujesz. Jeśli jednak już zmniejszyłeś wszystkie swoje taryfy celne do zera, nie masz czym negocjować.”
On (Liam Fox – przyp. red.) już nie tylko strzela sobie w stopę. On strzela w obie – krytykuje obrazowo.
Ostatnie dni
Do ustalenia zasad, jakimi rządzić się będzie handel międzynarodowy po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE zostało mało czasu. Dziś premier Theresa May spotka się z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem, żeby przedstawić najnowsze propozycje swojego kraju, dotyczące „rozwodu” ze Wspólnotą.
Spekulacji nie brakuje. Brytyjskie media donoszą nawet, że Wielka Brytania będzie się starała przesunąć termin Brexitu o osiem tygodni. To jednak może wcale nie być takie proste, przedstawiciele Unii od dawna bowiem twardo stoją przy stanowisku, że o większych ustępstwach nie będzie mowy.
Fot. Pixabay/Tumisu/public domain