Słone mandaty i groźba utraty uprawnień, czyli kary za urządzenie do kasowania błędów silnika we Francji

Ten artykuł przeczytasz w 7 minut

O tym, że wszelkiego rodzaju emulatory AdBlue są zabronione, a za używanie ich grożą bardzo wysokie mandaty właściwie we wszystkich krajach Europy, nie trzeba nikogo informować. Jednakże ostatnio we Francji zatrzymano do kontroli jeden z zestawów zaprzyjaźnionego ze mną przewoźnika. Cała kontrola przebiegła bezproblemowo, wszystko było ok, a funkcjonariusz nie należał do tych „czepiających się”. Niestety, już pod sam koniec kontroli – zaglądając do kabiny ciężarówki, wypatrzył leżące na półeczce urządzenie ze złączem diagnostycznym OBD II. I zrobił się problem. Duży problem.

Dodam: to nie był emulator AdBlue – ot, zwykłe urządzenie umożliwiające samodzielną diagnostykę i odczytanie kodów błędów silnika. Oraz ich skasowanie. Urządzenie leżące luzem w kabinie, niepodłączone.

Początkowo, nie mogłem w to uwierzyć – sam w swoim aucie osobowym mam kupione za 100 zł urządzenie, które po wpięciu w złącze OBD II łączy się przez bluetooth z telefonem. I nawet byłem z nim we Francji – trzymam je w kieszeni w drzwiach auta! To taki mały gadżet, ale przydatny. Z pomocą darmowej aplikacji (np. Torque Lite) możemy odczytać w czasie rzeczywistym wiele parametrów pracy silnika, do których normalnie nie mamy dostępu. Np. temperaturę płynu chłodzącego w stopniach Celsjusza, ciśnienie paliwa na listwie wtryskowej, temperaturę powietrza na wlocie do silnika, spalanie na godzinę, pracę sondy lambda, a w niektórych wypadkach nawet parametry pracy wtrysków. Dodatkowo, urządzenie takie umożliwia odczytanie kodów błędów silnika (wraz z opisem i wyjaśnieniem, co może być ich powodem) i ich skasowanie. Po takiej operacji w aucie gasną wszystkie “pomarańczowe” kontrolki typu “service”, “check engine” itp., a auto, jeśli przeszło w tryb serwisowy i ograniczyło moc/obroty – zaczyna z powrotem działać normalnie (przynajmniej do czasu, kiedy kolejny błąd znów uruchomi tryb serwisowy). Przydatne. I to jest jednocześnie przyczyną problemu.

Po długich negocjacjach, funkcjonariusz wskazał konkretny przepis, na podstawie którego nałożył mandat 1500 euro. Dodatkowo, zabrał dowód rejestracyjny i skierował auto na najbliższy autoryzowany serwis – celem sprawdzenia, czy pojazd nie ma usterek wpływających na emisję spalin.

OBD II – co to takiego?

Aby zrozumieć, dlaczego tak się stało, należy odpowiedzieć na pytanie – co to jest system OBD II/OEBD? I dlaczego złącza OBD II są we wszystkich autach jednakowe?

W dużym skrócie, OBD II i jego europejski odpowiednik OEBD jest to pierwszy uniwersalny system kontrolujący pracę wszystkich urządzeń, mających wpływ na końcową emisję spalin z pojazdu. Zastosowanie systemu OBD II (w każdym aucie wyprodukowanym w UE po 2003 roku – obowiązkowe) oznacza, że pojazd jest wyposażony w standardowy zespół urządzeń, czujników i sterowników, które zapewniają spełnienie norm i uregulowań OBD II w zakresie zanieczyszczania środowiska. Jedną z funkcji systemu OBD II jest też kontrola parametrów pracy wszystkich urządzeń mających wpływ na jakość spalin, zapamiętywanie błędów (!) i wizualne ostrzeganie kierowcy (pomarańczowa kontrolka silnika) jeśli coś zadziałało nie tak, jak powinno.

Warto tutaj zauważyć, że wobec powyższego – nie tylko ikonka “ad blue” oznacza problem z emisją spalin. Ponieważ system ODB II / OEBD sprawdza działanie wszystkich urządzeń właśnie pod kątem spełniania norm emisji spalin – także zwyczajna “pomarańczowa” kontrolka silnika oznacza często problem z emisją spalin (i zanieczyszczaniem środowiska).

Można przyjąć, że podobnie jak w przypadku kontrolki systemu AdBlue, także ciągnik z normą np. Euro 6 w chwili, w której zapala się pomarańczowa kontrola silnika – przestaje spełniać tą normę.

Wobec powyższego, nawet niepodłączone urządzenie, które tylko UMOŻLIWIA skasowanie w/w błędów, we Francji jest klasyfikowane jako urządzenie utrudniające kontrolę. Trudno się z tym nie zgodzić, bowiem jeśli:

– zaświecenie się pomarańczowej kontrolki silnika oznacza najczęściej problem, który ma wpływ na emisję spalin i – co za tym idzie – zatrucie środowiska, oraz normę ciągnika,

– kierowca może z pomocą tego urządzenia usunąć zapamiętane błędy – bez naprawiania pojazdu, co spowoduje zgaśnięcie pomarańczowych kontrolek “check engine”, to mamy rzeczywiście do czynienia z urządzeniem, które umożliwia oszukanie funkcjonariusza prowadzącego kontrolę.

Nie wierzycie – sprawdźmy, jak brzmi konkretny przepis.

Francuskie przepisy

We francuskim kodeksie drogowym mamy artykuł R413-15 (Article R413-15 du Code de la route), gdzie w punkcie I stoi:

“I. Posiadanie albo transport urządzenia lub produktu, mogącego wykryć obecność lub zakłócać działanie urządzeń, przyrządów lub systemów używanych do wykrywania naruszeń prawa lub regulacji ruchu drogowego, lub mogącego pozwolić na uniknięcie wykrycia tych wykroczeń drogowych są karane grzywną (…). Korzystanie z urządzenia lub produktu o tym samym charakterze podlega karze taką samą karą.”

Większość osób tłumaczy ten punkt po prostu jako “zakaz posiadania/korzystania z antyradarów”. Niesłusznie – definicja, jak widzicie, jest dużo szersza i obejmuje zarówno smartfon z aplikacją ostrzegającą przed stacjonarnymi fotoradarami, jak i urządzenie do kasowania błędów z systemu kontroli spalin OBD II. I wszystko jedno, czy to “urządzenie lub produkt” jest nasze, czy tylko je przewozimy w aucie, korzystamy z niego czy nie. Mało tego – według klasyfikacji francuskiej jest to naruszenie 5-go stopnia i oprócz mandatu w wysokości 1500 euro może spowodować zawieszenie uprawnień do kierowania pojazdami na terenie Francji na 2 lata. I obowiązkową wizytę w serwisie.

Na marginesie dodam, że dokładnie pod ten sam przepis będzie podpadać przewożenie silnego magnesu (“urządzenie lub produkt”), nawet jeśli nigdy z niego nie skorzystaliśmy.

Na co jeszcze uważać we Francji?

Skoro jesteśmy już przy temacie Francji, przy okazji dwie rady.

Po pierwsze, jeśli otrzymamy pocztą mandat za mniejsze wykroczenie – np. za przekroczenie prędkości, należy opłacić go jak najszybciej. Jeśli nie zapłacimy mandatu w ciągu półtora miesiąca – kwota do zapłaty wzrośnie o połowę, a jeśli nadal będziemy zwlekać – może urosnąć aż do 400 proc. początkowej kary! W ten sposób zamiast – przykładowo – 45 euro, po kilku miesiącach możemy mieć do zapłaty już 180 euro.

Po drugie, według francuskich przepisów powinniśmy mieć na wyposażeniu m.in. alkomat. Powinniśmy – ale nie musimy, bo zgodnie z konwencję wiedeńską o ruchu drogowym z 8 listopada 1968 roku, policja we Francji nie ma prawa ukarać nas mandatem za brak wyposażenia samochodu, które nie jest wymagane przez nasze polskie prawo (oczywiście tylko jeśli nasz pojazd zarejestrowany jest w Polsce). Mimo wszystko zalecałbym wam wożenie przynajmniej trzech jednorazowych chemicznych alkomatów (uwaga na datę ważności – chemiczne alkomaty ważne są średnio tylko 2-3 lata od daty produkcji!). Nie jest to wielki wydatek, a żandarm, który żąda od kierowcy pokazania alkomatu może źle znieść próbę powołania się na konwencję wiedeńską i udowadniania mu, że nie zna prawa.

Podsumowując, we Francji posiadanie urządzenia do kasowania błędów AdBlue i silnika, czy też zwykłego urządzenia diagnostycznego umożliwiającego odczyt i skasowanie zapamiętanych kodów błędów silnika, jest traktowane na równi z posiadaniem antyradaru albo magnesu i zagrożone bardzo wysokim mandatem. Zwróćcie na to uwagę swoim pracownikom, a przy okazji sprawdźcie, czy chemiczne alkomaty które wszyscy dawali kierowcom jeszcze 4 lata temu nadal są ważne.

Tagi